cztery

308 23 3
                                    

-Ja bez Ciebie również, księżniczko. Kocham Cię Emily Carter.- wyszeptał a moje powieki stawały się coraz cięższe, nie zdążyłam zauważyć kiedy oddałam się w objęcia Morfeusza.

Michael's POV:

Moja mała bezbronna księżniczka. Leży obok mnie spokojnie, miarowo oddychając. Tak bardzo chciałbym aby była zawsze obok mnie. Oddałbym wszystko żeby tylko widzieć że jest bezpieczna i szczęśliwa. 

Z moich ust wydostało się westchnięcie, przeniosłem swój wzrok na widok za oknem, deszcz nie przestawał spadać z nieba. Chyba nawet się nasilił, ale to dobrze. Kocham deszcz.

* * *

Promienie słońca brutalnie wyrwały mnie ze snu, z waknięciem uniosłem dalej ciężkie i ospałe powieki. Bolały mnie plecy, ta spanie na podłodze nie było najlepszym pomysłem. Uniosłem się na łookciach i rozejrzałem się do okoła. Byłem sam. Gdzie Em?

Ociążałym i leniwym krokiem zmierzałem do domu. Kiedy znajdowałem się w korytarzu usłyszałem cichą muzykę i śmiech. Ten cudowny śmiech. Śmiech który powoduje wybuch fajerwerków w moim brzuchu. Z uśmiechem na ustach kierowałem się do kuchni. To co tam zobaczyłem wywołało u mnie jescze większy uśmiech niż poprzednio. Pewnie wyglądałem jak idiota ale kogo to obchodzi?

Emily razem z moją mamą przygotowywały śniadanie, śmiały się i kołysały się w rytm muzyki było to jednocześnie zabawne i urocze. Chyba mnie nie zauważyły i dobrze przez jakiś czas zamierzam być niezauważony. Wygdnie oparłem się o ścianę i przyglądałem się sytuacji. 

-A więc co o tym myślisz moja droga? Jeśli porozmawiam z Elen możliwe że nie będzie robić kłopotów.- powiedziała mama przyciszając muzykę.

-Nie proszę pani, ja naprawdę nie chcę sprawiać kłopotu.- oparła się o blat, spuszając głowę i delikatnie nią kręcąc na boki.- To się nie uda. Moja matka teraz jest taka że zrobi wszystko abym była nieszczęśliwa jak ona, ta kobieta nie potrafi pogodzić się z porażką. 

-Może warto spróbować.- podeszła do niej i potarła jej plecy w wesprzejającym geście.- I proszę mów mi Karen, kiedy młodzież tak do mnie mówi czuję się staro!- zaśmiała się i podeszła do kuchenki mieszając coś na patelni. 

Cały czas były odwrócone do mnie tyłem więc musiałem wymownie kaszlnąć aby łaskawie zwróciły swą uwagę na moją osobę. 

-Jak długo tu stoisz?- powiedziała Em nakładając jajecznice na talerz.- Chodź do stołu, Mikey.- podeszła do mnie i dała całusa w policzek.

Zamiast zrobić to co kazała objąłem ją w pasie przyciągając do siebie. Oparłem głowę z zagłębieniu jej szyji przy okazji ją całując.- Zrozum że nie odpuszczę i zrobię wszystko aby ten plan się udał. 

_______________________________________________________________________

I jaaaaak wam się podobała perspektywa Michaela? 

Nie wiem czy dodam jeszcze dziś kolejny rozdział bo nawet ten wyszedł mi znowu krótki niż chciałam ale dzisiaj jakoś nie mam weny i jestem jakaś rozkojarzona. ugh. 

cóż mam nadzieję jednak że mimo iż rozdział jest krótki wam się spodoba.

+ Dziękuję za wszystkie votes i komenatrze vnjcjhxcbh kocham was bardzo bardzo mocno x

I can't | m.c ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz