38| Skrucha i wybaczenie

955 90 9
                                    

Może i wieczór był spokojny, noc za to była pełna wrażeń, niekoniecznie takich, o jakich marzyli paryscy bohaterowie. Ledwo przytomni zwlekli się ze swoich łóżek tylko po to, by podjąć walkę z jakąś obślizgłą kreaturą rodem z morskich głębin. Niestety nie dla wszystkich ta walka okazała się zakończyć szczęśliwie.

Podczas potyczki Biedronka ucierpiała najbardziej. Antagonista owinął wokół jej talii jedną ze swoich licznych macek i cisnął nią przez spory kawałek Paryża, tak że z ogromną siłą uderzyła w poręcz balkonu, co poskutkowało najprawdopodobniej złamaniem kości. Zaraz po skończonej misji, Adrien, a raczej Czarny Kot, niósł Biedronkę prosto do szpitala, gdzie - jak miał nadzieję - jej pomogą. Wcześniej jednak zrobił jej prowizoryczne usztywnienie.

- Musimy się przemienić. - powiedział chłopak, gdy zatrzymał się w zakamarku tuż przy szpitalu. Oboje pozbyli się bohaterskich uniformów, a oba kwami schowały się w torebce dziewczyny, którą Adrien później przewiesił sobie przez ramię.

- Boli. - jęknęła.

- Wiem, kochanie, już jesteśmy. - pocałował ją w skroń. Drzwi wejściowe automatycznie rozsunęły się przed parą. - Potrzebuje pomocy! - krzyknął desperacko, rozglądając się za kimś z personelu medycznego.

- Co się dzieje? - zainteresowała się kobieta w błękitnym, lekarskim kitlu.

- Prawdopodobnie złamanie, ale może to być też silne stłuczenie. - wytłumaczył pospiesznie.

Pracownica szpitala powiedziała, żeby Adrien położył dziewczynę na łóżku, po czym otoczyło ją grono specjalistów, analizujących wszystko. Po chwili zabrano ją na szczegółowe badania.

- Panu nic nie jest? - zainteresował się pielęgniarz.

- Nie, wszystko dobrze. - odparł zgodnie z tym, jak się czuł. - Co z Marinette?

- Jesteś pan kimś z rodziny? - zainteresował się mężczyzna.

- Narzeczonym. - odpowiedział bez krzty zająknięcia, czy niepewności. Przecież nie skłamał, tylko delikatnie minął się z prawdą.

Pracownik szpitala przyjrzał się nieco podejrzliwie blondynowi, ale w końcu odpuścił i poinformował go o tym, że wszystkiego dopiero dowie się po badaniach. Modelowi pozostało jedynie uzbroić się w cierpliwość, co było niezwykle trudne, i poczekać na rozwój sytuacji. Adrien w oczekiwaniu na jakąkolwiek informację na temat stanu zdrowia swojej ukochanej, postanowił poinformować o wszystkim jej rodzinę.

🔻🔺🔻

- Jak to się stało, córeczko? - zainteresował się Tom.

- Nie mogłam zasnąć i wyszłam na balkon się przewietrzyć, a za chwile ten potwór trzymał mnie w mackach i rzucił mną przez całe miasto. - zmyśliła.

- Doktorze, czy wszystko z nią dobrze? - zaniepokoiła się Sabine.

- Cóż, doszło do skomplikowanego złamania kości udowej, jak tylko zwolni się sala, zabieramy państwa córkę na zabieg. - wytłumaczył spokojnie lekarz.

Adrien oczywiście za wszystko się obwiniał i nie mógł usiedzieć w miejscu. Przecież obiecał jej, że będzie ją chronił i dbał, by nic się jej nigdy nie stało, a tymczasem Marinette jest w szpitalu ze złamaną nogą. Jest beznadziejnym chłopakiem i partnerem w boju, skoro jego ukochanej Biedronsi stało się coś takiego.

Wybudziwszy się po zabiegu, pierwsze, co zobaczyła, to zielone, bardzo zaniepokojone tęczówki swojego życiowego partnera, a sekundę później znalazła się już w jego ciepłych, bezpiecznych ramionach.

- Przepraszam, pewnie wszystko cię boli. - odsunął się od niej skruszony.

- Drodzy państwo, niestety godziny odwiedzin już minęły i prosiłabym o zostawienie pacjentki samej. - powiedziała pielęgniarka, znajdująca się w sali.

- Poczekaj! - zatrzymała blondyna, gdy rodzina i przyjaciele już wyszli. - Przyjdziesz później? - zapytała nieśmiało szeptem.

- Jeśli chcesz, to przyjdę. - odpowiedział z uśmiechem i pocałował ją na pożegnanie.

Tuż po rozpoczęciu ciszy nocnej usłyszała delikatne pukanie w szybę. Jako że sama nie mogła się ruszyć, poprosiła Tikki, by otworzyła okno Czarnemu Kotu.

- Jesteś! - ucieszyła się na jego widok.

- Hej. - przykucnął przy łóżku. - Wiesz, nie jestem sam. - zaczął niepewnie. - Chloé chciałaby z tobą porozmawiać.

- Nie ma mowy! - oburzyła się. - Jak mogłeś ją tu przyprowadzić?

- Kochanie, proszę, porozmawiaj z nią. - chwycił jej dłoń i czule gładził jej wierzch kciukami. - Zrób to dla mnie, dla siebie. Dla nas. - uśmiechnął się delikatnie. - Rozmawiała już ze mną i poprosiła o rozmowę z tobą.

- Niech będzie. - uległa pod naporem jego proszącego, kociego wzroku. - Zrobię to tylko ze względu na ciebie, bo wiesz, że dla ciebie zrobię wszystko.

Adrien ucieszył się tym faktem. Pocałował ją przelotnie w usta, po czym wstał i podszedł do okna. Skinął ręką na latającą nieopodal Chloé, a po chwili znalazła się już wewnątrz.

- Cześć. - przywitała się niepewnie blondynka. - Jak się czujesz?

- Serio cię to interesuje? - prychnęła ciemnowłosa.

- Chciałam cię przeprosić, Marinette. - zaczęła, podchodząc do łóżka kilka kroków. - Wiem, że pewnie byłam i nadal jestem najgorszą osobą, jaką znałaś i pewnie gorszej ode mnie nigdy nie poznasz, ale się zmieniłam. Po tym, jak próbowałam wrobić Adriena w dziecko, zrozumiałam, że to nie Władca Ciem był najgorszą osobą chodzącą po Paryżu, a ja. Wyjechałam, odcięłam się od wszystkich, a kiedy wróciłam, nikt o tym nie wiedział, bo nie mieszkałam już w hotelu taty i zmieniłam szkołę. Wszystko zostawiłam za sobą. Chcę zacząć wszystko od nowa, a dopóki nie przeproszę wszystkich za moje złe postępowanie, jest to niemożliwe.

Marinette jeszcze nigdy w życiu nie widziała takiej skruchy u córki burmistrza. Znała ją niemal pół życia i doskonale wiedziała do czego jest zdolna. Nigdy nie posądziłaby jej o żadne inne uczucia niż nienawiść, czy zawiść.

- Chloé, nie ukrywam, zrobiłaś mi wiele złego. - odparła, gdy wszystko przemyślała. - Uprzykrzałaś mi życie na każdym kroku, kiedy tylko było to możliwe. Powinnam cię nienawidzić do końca moich dni, ale skoro Adrien wszystko wybaczył, to i ja powinnam.

🔻🔺🔻

- Jesteś niesamowita. - przytulił ją blondyn, gdy już zostali sami. - Dziękuję, że to zrobiłaś. Zobaczysz, Chloé nie jest taka zła. Pamiętasz, co ci obiecałem?

- Pamiętam, mój ty Koci Książę. - zachichotała, cmokając go w policzek. Westchnęła ciężko, przytuliwszy się do jego piersi. - Nie mogę uwierzyć, że nasze kwami się w sobie zakochały.

- Udzieliło im się od nas. - zaśmiał się.

Nowy Wróg ||Miraculous||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz