Karma
Usiadłem i głęboko odetchnąłem. Teraz ja, mu muszę powiedzieć coś o sobie. W sumie to nie muszę ale, że on to zrobił, to by wypadało dać też coś od siebie. Spojrzałem na niego poważnym wzrokiem, i zacząłem mówić.
- Ja uciekłem z domu, bo w sumie innego wyjścia nie miałem. Tam nikt nie traktował mnie poważnie, a tym bardziej jak bym był ich synem. Od dziecka byłem traktowany jak śmieć. Wiem, że to nic wielkiego, ale wtedy mnie strasznie to bolało. Ojciec pił przez cały czas. Jeszcze nigdy go chyba nie widziałem trzeźwego. A matka nie była nic lepsza, choć zawrze twierdziła, że ona nie pije, ona jest trzeźwa. Ale tak na prawdę potykała się o własne nogi. Nie raz wołała mnie bym pomógł jej wstać bo się przewróciła, i ruszyć się nie mogła. A to oczywiste, że przez alkohol tak było. Chodziła na czworaka, i w ogóle istna katastrowa. Oboje się wiecznie bili, a ja też nie raz obrywałem. Mój dom to była, ...patologia jednym słowem.
Kiedy znowu spojrzałem na niego, widziałem łzy w oczach. Ale nic nie mówił, czyżby było mu mnie szkoda? Ale czemu, przecież nie jedna osoba przez coś takiego przechodziła.
- Teraz kiedy to powiedziałeś, to moje ciężkie życie, to nic w porównaniu z twoim.
- Wcale nie. Moim zdaniem ty masz gorzej bo jesteś chory, a bogaty "ojciec" chce na siłę zrobić z ciebie zastępce. Takie życie nie jest lekkie, ale to nie znaczy, że nie możesz z tym sobie poradzić.
- No tak, ale twoja sytuacja rodzinna była naprawdę fatalna. Co z nimi teraz?
- Nie wiem, nie interesuje nie to. Oni mieli mnie gdzieś, to ja nie będę inny mimo, że to moi rodzice. Teraz wiesz czemu się z tamtą wyrwałem. Nie dał bym tam wytrzymać już dłużej.
- Rozumie. Też bym tak zrobił, więc nie musisz już dłużej udawać, że nic się nie stało.
Uśmiechną się promiennie. Czyli jednak istnieje światło w tym mieście, w jakiejś osobie. I tą osobą jest on.
- Jest druga w nocy, chyba będę się zbierał.
- Chcesz iść do domu o takiej porze sam?
- Tak, a czemu nie.
- Ty chyba nie wierz, jakie typy czają się na ulicach w takie godziny. To jest niebezpieczne.
- Oj przestań dam sobie radę....
- Oni mogą cię zabić!
Staną jak zaklęty, i dobrze nie będę owijał w bawełnę. Niech wie, co go może czekać jeśli teraz stąd wyjdzie.
- Jak to zabić?
- Normalnie. Mogą cię w pierw wykorzystać seksualnie, a potem zabić. Tak działa większość podejrzanych ludzi.
Od razu zbladł i pad kolanami na ziemię. Może trochę przesadziłem? W końcu on mimo wszystko wychowuje się w dobrym domu.
- Ej spokojnie, nie chciałem cię wystraszyć. Po prostu wolę żebyś wiedział, jak się kończy kursowanie po nocy.
- Ale przecież ty tak robisz.
- Bo oni lubią słodkie osóbki. Takie jak ty.
- Ja ...co ja mam teraz zrobić?
- Zostaniesz tu. Nie jest tak zimno dam ci ciepły koc, nie będzie tak źle.
- Ale ja nie mogę...
- Spokojnie nic ci nie zrobię.
- Ale...
- No co.
YOU ARE READING
Nie trać CZASU ( KarmaGisa )
Short StoryCzy czas dla każdego jest okrutny? Takie pytanie zadaje sobie Nagisa co dziennie. Pod czas gdy inni nie patrzą na niego, i korzystają z życia pełnymi garściami, on musi się pilnować i patrzeć na to co robi. Choć sam ma czas ograniczony, to nie chce...