Kiedy otwieram oczy co widzę tylko siedem osób leżące głowami na rękach na moim łóżku okay nie wiem o co biega więc wstałam z łożka nie budząc nikogo i wyszłam z pokoju zaraz po opuszczeni pomieszczenia musiałam iść się przewiedrzyć i trochę pochodzić czułam ze moje nogi zaczęły mrowic a to nie jest dobry znak. Zaczęłam iść jak mi się wydaje do kuchni i poczułam że muszę usiąść. Muszę się dowiedzieć czy mają tu siłownie, albo wiedzą jak daleko jest tu park gdzie będę mogła biegać. W Japonii biegałam codziennie rano przed szkołą i we wakacje, i wieczorem by nogi mnie nie mrowiły. Właśnie usłyszałam że wszyscy z mojego pokoju zeszli na dół.
-Jak się czujesz sis?- zapytała mnie Carolina. Ja im się nawet nie przedstawiłam.
-Jest okay, ale głodna się zrobiłam i przyszłam do kuchni sobie coś zrobić do jedzenia.- powiedziałam i się uśmiechnęłam. Cóż po wczorajszym wyczynie nie mam się czego już jąkać. Ale nadal nie ufam im tak jak powinnam rodzinie.
-To zaraz ci coś przyrządzę.- powiedziała starsza kobieta która dopiero co weszła do tego pomieszczenia. Ma już lekko szarawe włosy i niebieskie oczy.-Jestem Tatiana ale możesz mnie kochana nazywać babcią.- powiedziała i się uśmiechnęła.
-Dziękuje Babciu.- uśmiechnęłam się. Widziałam że reszta domowników też się uśmiecha od ucha do ucha.
Po 10 minutach otrzymałam gofry z czekoladą, bitą śmietaną i truskawkami. Były przepyszne, i przypomniało mi się jak z Jojo byłyśmy w stanach na wycieczce szkolnej 2 lata temu i jadłyśmy takie gofry. Kiedy już zjadłam cały talerz razem z Caroliną poszłyśmy do mnie do pokoju. Carolina wyszła, a ja podeszłam najpierw do kosmetyczki i wzięłam z niej tabletki. Zażyłam dzisiejszą dawkę i podeszłam do szafy. Wziełam z niej.
i poszłam do mojej własnej łazienki. W Japonii mieszkaliśmy w domu jednorodzinnym i była tylko jedna łazienka. Kiedy ogarnęłam moje włosy i ogarnęłam siebie samom poszłam do mojej toaletki i zaczęłam mój makijaż. kiedy skończyłam wyglądał on tak
((Chodzi o makeup))
Weszła do mojego pokoju Carolina i moja biologiczna mama. Uwaga będzie się jakaś kobieca rozmowa czy jak?
-A tak w ogóle to jak masz na imię kochanie, bo raczej zapewne nie chcesz mieć na imię tak jak nazwaliśmy cię podczas twoich narodzin- powiedziała moja matka. Kurczę nie zastanawiałam się nawet nad tym jakie imię było moje prawdziwe. Wychowałam się z imieniem Sese.
-A jakie mam imię?- no co głupia jestem zawsze coś palne.
-Catalina.- powiedziały obydwie a mnie zmurowało przecież kiedyś miałam sen że ktoś nazwał mnie Cataliną.
-Śliczne, a moje imię z którym jestem związana jest Sese. Ale wole Catalina.- powiedziałam.- Może niech moim przezwiskiem będzie Sese.- powiedziałam a matka mnie przytuliła i czułam że płakała. Pewnie bardzo za mną tęskniła.
-Moja mała Catalina, nareszcie jesteś w domu.- powiedziała dalej mnie tuląc. Nagle usłyszałam babcię jak krzyczy byśmy zeszły. Więc tak zrobiłyśmy.
-Dziecko, przyszły twoje rzeczy z Japonii.- widziałam pudła z podpisanymi po japońsku.
-Pomożecie mi.- zapytałam braci i ojca i zrobiłam oczy szczeniaka. Pamiętam jak tatę błagałam o prace i by się zgodził i użyłam tych oczu i wiedziałam że to moja tajna broń.
Zgodzili się i cała rodzina i pare ludzi których dotychczas nie widziałam pomogli wnieść te pudła do mojego pokoju. Kiedy wszystkie były już w pokoju Carolina i matka chciały mi pomóc więc dla mnie nie było to problemu. Zaczęłam i mówić w jakich pudłach co było i poszło nam szybko. Spojrzałam na zegar i wskazywał godzinę 14. Wow to już taka godzina. Matka i Carolina poszły po picie a ja zobaczyłam że dzwoni mój telefon.
(Rozmowa telefoniczna po japońsku.)
Sese: Czy wy nie powinniście spać przypadkiem?- zapytałam osoby która do mnie zadzwoniła i był to Yamato i nasza ekipa
Yamato: Nie wściekaj się misia ale kiedy byliśmy po ciebie trzy godziny temu bys poszła z nami na imprezę to twoi rodzice powiedzieli że wyjechałaś i nigdy nie wrócisz o co biega.- powiedział Yamato który był na głośniku bo rozpakowywałam jeszcze pudło z zabawkami pluszowymi.
Sese: To dość długa historia sama jej nie rozumiem ale powiem wam tyle że nie rozumiem z niej niczego po za tym że moi rodzice nie som moimi rodzicami.
Jojo: Co masz na myśli?
Sese: To że mnie adoptowali kiedy miałam 3 miesiące. O to mi chodzi.
Yuta: No tak ale dlaczego nie ma cię w domu?
Sese: Bo głupku jestem na drugim końcu świata. - i się rozłączyłam nie będę się z nimi kłócić bo nie skończy się dla mnie to dobrze.
-Wszystko w porządku Catalina ?- zapytała matka wchodząc do pokoju
-Tak, to była tylko mała sprzeczka nic więcej.- powiedziałam. Nie to bym lekceważyła takie coś jak zasady w tym domu ale nie jest im potrzebna wiedza mojego poprzedniego życia.
-To dobrze, kwiatuszku.- nagle ni z tego ni z tamtego pojawił się ojciec w pokoju. Co do cholery?
-Co jest skarbie?- zapytała się go matka.
-Chciałem poinformować moje piękne panie ze dziś wieczorem odbędzie się bal powitalny dla Cataliny.- no cię kurwa powaliło. Jedyny bal na którym byłam to był bal szkolny.
-To wspaniale. Ja i Catalina będziemy mogły jechać do sklepu wątpię by ona miała jakaś suknie balowa.- miała racje nie miałam takiej sukni. A Carolina wydawała się podekscytowana samym faktem ze będziemy mogły iść razem na zakupy.
-Dobrze idźcie, Catalina proszę to dla ciebie.- ojciec podaje mi kartę kredytową w kolorze pastelowego różu.- To twoja własna karta kredytowa możesz jej używać bez limitu, i nie bój się jej używać.- powiedział ojciec i podszedł i pocałował mnie w czoło.
-To bierz potrzebne rzeczy sis i widzimy się na dole w holu.- powiedziała Carolina i wyszła z pokoju. Zostałam sama z rodzicami dalej stałam jak słup soli.
-Dziękuje ojcze.- powiedziałam i cmoknęłam go w polik.- Dziękuje za pomoc w rozpakowaniu matko.- i ja tez pocałowałem w polik.
-Prosze nie mow tak formalnie. Mów do nas tatuś i mamusia.- powiedziała matka i mnie przytuliła. Cóż chyba nie mam innego wyboru.
-Dobrze.- wyszli zadowoleni z pokoju.
Wzięłam mój mały podręczny plecak i spakowałam do niego powerbenka i ładowarkę, portfel, kartę i mały podręczna kosmetyczkę. Kiedy wyszłam z pokoju i zeszłam do holu, nie miałam bladego pojęcia co Filip tez tu robi. Filip mnie przytulił.
-Powodzenia z zakupami z Carolina, w razie potrzeby dzwon.- powiedział mi na ucho i odszedł o co mogli mu chodzić.
-To co idziemy?- zapytała, a ja kiwnęłam tylko głowa na tak. Zaczyna się mój koszmar.
YOU ARE READING
Alone = Together
RomanceZawsze byłam sama nie ważne czy byłam otoczona zabawkami w dzieciństwie czy kiedy miałam w okol tłumy ludzi. Zawsze czułam się sama, zawsze czułam ze jestem inna od innych. Codziennie zmagałam się z tym by przetrwać w około ludzi którzy mnie nie roz...