Cz. 1- Gdzie my jesteśmy?!

7 1 0
                                    

...Obudziłem sie w całkowicie białym pokoju, lerzałem na białym metalowym łużku takim jakim są w szpitalach psychjatrycznych, tylko że oni są przywiązani a ja nie byłem, pozatym światło było wręcz oślepiające. Po wstaniu z zimnego metalowego łużka odrazu sprawdziłem czy wszystko mam, portfel, telefon, dokumenty, zapalniczka i scyzoryk. Telefon wysiadł więc nie mogłem zadzwonić. Po dłuszej chwili przesukiwania pokoju znalasłem luźniejszy element ściany, więc go popchnołem. Były to drzy, naszczeńście nie zamkniente kture prowadziły do korytarza. Ściany jego były jak ściany piwnic PRL-owskich piwnic, światło ledwo padało z ledwo co działających jarzeniuwek, korytarz miał sześć innych korytarzy, a on sam po kilkudziesienciu metrach był całkowicie zawalony ziemią i kamieniami. Na lewo przy ścianie było ciało kobiety z łomem wbitym w głowe i z rozcientym jakby tempyn narzędziem brzuchem. Z obrzydzeniem i z akopaniamentem nieprzyjemnhch dzwienków wyciągnołem przedmiot z głowy, czułem sie jak główny bochater Half Life. Krutko sie rozejrzałem gdzy zobaczyłem drzy w pierwszym korytarzu od prawej drzi jak do mnie, otworzyłem je, byłe tam kobieta lat koło trzydziesru w szarym swetrze, dżinsach z dziurami, i butami glani, włosy miała odcienia bląd i były skrencone w kucyk. Na poczontku mnie sie przestraszyła, zakładam że głównie przez muj wygląd, bo byłem ubrany jak to muwią "jak typowy dres" lecz bez typowej czapki i z dobrze płatną pracą, a na dopełnienie tego trzymałem zakrwawiony krwią łom. Uspokoiłem ją i do niej podeszłem, gdy drzi sie bardziej rostwary z  niewiarygodnym skrzypienim. Był to dwudziesto kilku letni chłopak w długim skurzanym płaszczu, spodniach imitujących moro, butach zimowych, nosił on okulary a w ręku trzymał reworwer. Odrazu zaczeliśmy sie cofać z kobietą myślonc że to ktoś kto nas tutaj zamknoł i nas za nieposzłuszeństwo zabije, on lecz opuścił broń na podłoge i podniusł ręce do gury pokazując że nie chce nas zaatakować-Kim jesteście?-zapytał-Ja jestem Emila-odpowiedziała kobieta-Ja Łukasz, a ty?-zapytałem-Ja jestem Mikołaj-po opowiedzeniu wszystkiego co wiemy obecnie, i co robiliśmy wcześniej robiliśmy. Po wyjściu zmnoziło nas i musieliśmy sie schować za ścianą, była tam durza niebieskoskura istota mierzonca tyle że prawie o sufit zachacza, z budowy ciała była to karykatura człowieka, a jeden z jego palców był ledko spalony. Mikołaj do tego mierzył, lecz go uspokoiłem bo nie wiemy jak To było wytrzymałe, idealnie wręcz bo po tym weszła nowa istota. Był to tłów człowieka bez rąk i od pasa w duł bez nóg, a zato miało ono wilczy tłów, zamiat ust miało psi pysk i nie miało uszu, tylko coś co przypominałootwory imitujące uszy. Ono nas zobaczyło i wydało jednakowo trzy dzwięki krzyk człowieka, warczenie psa, i pisk myszy, a To to usłyszało i centralnie patrzyło w naszą strone a my uciekliśmy przed nimi w głąb jednego z korytarzy...

Placówka Badawcza E-109Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz