Rozdział 20

3.3K 109 19
                                    

Dzisiejszego dnia, jak nigdy, nie chciało mi się iść do szkoły. Najchętniej zostałabym w domu, mogłabym nawet siedzieć nad książkami, byleby nie musieć wychodzić z domu, aby ograniczyć szansę wpadnięcia na Reubena. Po naszej ostatniej rozmowie, która odbyła się nie tak dawno, nie miałam żadnego kontaktu z chłopakiem i nie próbowałam go nawiązywać. Mimo to nałogowo sprawdzałam swój telefon, żeby sprawdzić, czy nie pojawiła się na nim jakaś wiadomość. 

Cały weekend miałam straszny mętlik w głowie. Trudno było mi pozbierać myśli. Bardzo chciałabym, żeby ktoś powiedział mi, co mam teraz robić. Tak byłoby najłatwiej. Nie mam też bliskiej przyjaciółki, którą mogłabym poprosić o radę, gdyż to właśnie Reuben był taką moją "przyjaciółką". Z przyczyn oczywistych nie może mi pomóc. Niezręcznie również byłoby zapytać Connora. Zostaje jedynie Matthew, ale nie wiem, czy ze względu na jego plotkarską naturę, chcę mu się zwierzać. 

Odrzuciłam te myśli i udałam się na lekcję języka angielskiego. Na moje nieszczęście Connor uczęszcza na nie ze mną. W dodatku siedzimy w jednej ławce. Jakoś trudno mi na niego spojrzeć, gdy wiem, że mu się podobam. Jednocześnie jest mi przykro, że nie mogę odwzajemnić jego uczuć. 

Odłożyłam plecak koło swojego miejsca i wyjęłam z niego piórnik, zeszyt oraz zalany herbatą podręcznik. Wypadek przy pracy... Sięgnęłam po telefon z kieszeni moich jeansów, żeby sprawdzić godzinę. W tym samym momencie zadzwonił dzwonek o rozpoczęciu lekcji. Rozejrzałam się po klasie. Do sali wszedł nauczyciel i zaczął czytać listę obecności. Gdy doszedł do nazwiska Connora, zapadła głucha cisza. Ktoś w sali krzyknął "nie ma go", więc profesor kontynuował. Zdziwiłam się, bo było to do niego niepodobne. 

Gdy tylko zadzwonił dzwonek na przerwę, napisałam sms'a do chłopaka, aby zapytać go o powód nieobecności i podesłać zdjęcie z pracą domową. Nie musiałam długo czekać na odpowiedź, która zmroziła mi krew w żyłach. 

Od: Connor

Jadę z Mattem do Reubena do szpitala. Nie napisał mi, co się stało, ale na pewno nie jest źle. Adres podam ci później. 

Ps: Dzięki za pracę domową. 

Reuben

Matt i Connor wpadli do sali szpitalnej, jak poparzeni, co spowodowało podniesienie się mojego chwiejnego pulsu. Oboje mieli miny, jakby przyszli pożegnać zmarłego, jednak zapewniłem ich szybko, że nie jest aż tak źle. Przynajmniej na razie. 

- Nawet nie myśl o umieraniu, stary. - Zaczął Matt, jak zwykle starając się rozluźnić atmosferę. 

- Dzięki, przemyślę to. - Burknąłem, odkładając sok w kartoniku na stoliczek obok mnie, przy okazji zahaczając o kabel urządzenia, którego nazwy nie jestem w stanie wypowiedzieć. 

- Mogłeś powiedzieć nam wcześniej. - Zarzucił mi Connor, zamykając drzwi. - Niekoniecznie przez sms'a. Faith też wie o twojej chorobie? - Spytał momentalnie, co przypomniało mi o naszej dość emocjonalnej rozmowie. - Spytała się mnie, gdzie jestem i musiałem napisać jej, że wszystko z tobą okej. 

- Mogłeś po prostu napisać, że jesteś w domu, cepie. - Odrzekł Matt. 

- Jeśli już przy tym jesteśmy... - Zacząłem niemrawo. - Muszę ci coś powiedzieć, Connor. 

Przyjaciele spojrzeli na siebie, wzruszyli ramionami niemalże w tym samym momencie i usiedli na stołkach przy łóżku, na którym dane było mi odpoczywać. 

- Zabrzmiało groźnie. - Skomentował niebieskowłosy. 

- Słuchaj. - Westchnąłem głośno. - Muszę ci to w końcu powiedzieć, bo wyrzuty sumienia nie dają mi spać. Zanim cokolwiek powiem, wiedz, że nie chciałem tego zrobić, ale jakoś tak wyszło... - Kontynuowałem, jak najbardziej odwlekając konfrontację w czasie. Connor podniósł jedną brew, czym dał mi znać, abym przeszedł do sedna. - Przespałem się z Faith. - Powiedziałem na prędko, przeczesałem ciemne włosy dłonią i odwróciłem wzrok w stronę drzwi. 

Przez dłuższą chwilę nie usłyszałem odpowiedzi z jego strony, ani komentarza od Matta, więc zaciekawiony taką reakcją znów skierowałem swoje ciekawskie spojrzenie na tę dwójkę. Przeskanowali swoje zdziwione twarze wzrokiem, aby następnie wybuchnąć głośnym, niepohamowanym śmiechem. Zmarszczyłem czoło, przez co powstała na nim zmarszczka. Uspokojenie się zajęło im dłuższą chwilę. 

- Wisisz mi dwadzieścia dolarów Connor. - Wykrztusił z siebie Matt, a tamten spojrzał na niego zdołowany. 

- Co? - Zapytałem zdezorientowany zaistniałą sytuacją. 

Matt splótł swoje dłonie i oparł łokcie na kolanach, przez co przez chwilę poczułem się na jakiejś sesjo terapeutycznej. 

- Założyłem się z Connorem, że do końca tego roku rozdziewiczysz Faith, a żeby dać mu chociaż cień szansy, ustaliliśmy, że będzie udawał, że się w niej zakochał. W innym wypadku rzuciłbyś się na nią jak wygłodniały pies. Widocznie nawet to nie poskutkowało. Nie wiem, czy mam ci gratulować czy być tobą zawiedziony. - Wyjaśnił. 

Nastała między nami tajemnicza cisza. Przyjaciel nie dodał niczego do historii drugiego, a jedynie kiwał głową, przyznając mu rację. 

- Czy wy jesteście normalni?! - Wydarłem się, powodując zmieszanie na ich twarzach. - Wiecie jak się tym stresowałem?! Co przez was przeżyłem?! - Oboje odsunęli stołki do tyłu z przerażeniem w oczach. - Mogliście mnie zabić debile! 

Aparatura przy mnie wskazywała niebezpiecznie wysokie liczby, więc łyknąłem tabletki jakie miałem obok siebie i z całych sił próbowałem się uspokoić. 

Miałem taką dużą szansę u Faith, a teraz nie wiem, czy w ogóle chce mnie widzieć. Tak wiele rzeczy spieprzyłem. Nie mogę też w pełni obwiniać Matta i Connora, bo wiem, że to wszystko to głównie moja wina i mojego zaparcia.

- Ale bym wam zajebał. - Dodałem spokojniej, popijając niegazowaną wodę. 

Akurat zdążyłem to powiedzieć, gdy do pokoju weszła młoda pielęgniarka, którą Matt nie omieszkał przelecieć wzrokiem. Uniósł jedną brew, jednak nie spojrzała na niego tylko skierowała swoje mocno brązowe tęczówki wprost na mnie. W dłoni trzymała niewielką teczkę, zapewne z moimi danymi. 

- Panie Williams. - Powiedziała, przez co poczułem się nieco poważniej, gdy zwróciła się do mnie per pan. - Za chwilę ma pan echokardiografię, więc prosiłabym pańskich przyjaciół o wyjście. - Oznajmiła. 

Skinąłem delikatnie głową. Matt i Connor podnieśli się i skierowali do wyjścia z pomieszczenia. Niebieskowłosy spojrzał jeszcze szybko na ekran swojego telefonu. 

- Faith skończy za pięć minut lekcje. Pewnie zajrzy do ciebie niedługo. 

- Nie liczyłbym na to. - Mruknąłem. 

- Czemu? - Zdziwił się Connor.

Pielęgniarka odchrząknęła wymownie. 

- Opowiem wam później. - Machnąłem ręką i powoli wstałem z łóżka okrytego białą kołdrą. 

Kobieta przywiozła mi wózek inwalidzki, abym mógł dostać się na salę. Nie potrzebowałem go, wręcz czułem się dziwnie, gdy na nim usiadłem. Nigdy fakt, że jestem chory, nie drażnił mnie tak bardzo jak teraz. Dopiero w tej chwili, gdy trafiłem do szpitala, zdałem sobie sprawę, że moje życie może w jednej chwili gwałtownie się skończyć. Myślałem o tym czasami, ale nigdy na serio. Nie tak poważnie. 

Pożegnałem się z przyjaciółmi i udałem się na badanie. Chociaż udałem się nie sam, a z pomocą pielęgniarki, która pchała mój wózek. Czułem się nieswojo, że musi mi pomagać kobieta. Przebolałem ten fakt. 

Jestem ciekaw, czy Faith przyjdzie mnie odwiedzić...






Just a dream - Nelly (cover by Sam Tsui and Christina Grimmie)

Ta piosenka jest o tyle smutna, ze względu na fakt, iż Christina Grimmie nie żyje. Zawsze, gdy widzę cover z nią na tym kanale kręci mi się łezka w oku, a gdy Sam Tsui nagrał dla niej piosenkę, aby uhonorować jej tragiczne odejście, to nie mogłam powstrzymać się od płaczu. 

Mniej więcej tak czuje się Faith. 

Ciągle się w Tobie zakochuję [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz