List 2.

119 25 3
                                    

O, Oprawco drogi,
Czemu mi to robisz?
Nękasz mnie codziennie
Jakbyś nie miał dosyć.

O, Oprawco drogi,
Zwany Samotnością,
Zwany Opuszczeniem,
Zwany Okrucieństwem.

O, Oprawco drogi,
Co tak na mnie patrzysz
Nienawistnym wzrokiem?
Przecież nic nie robię.

O, Oprawco drogi,
Kiedy mnie opuścisz?
Przez Twoją obecność
Nie mogę zapomnieć.

O, Oprawco drogi,
Mimo zła Twojego,
O jedno Cię proszę:

Soki z życia pij.

Ja nie zapomnę.

A przecież najważniejsze jest, byś to TY szczęśliwy był.

PS: Po raz pierwszy, udało się! Dziękuję, Neil.

***

Potrzebowała kontaktu z nim. Wyrażała jej lęki i boleści w postaci liryki, której drugie dno mógł zrozumieć tylko on.

Odłożyła pióro. Odchyliła się na krześle i spojrzała beznamiętnie na popękany sufit. Jednak po chwili uśmiechnęła się nieznacznie, co nie zdarzało jej się od dłuższego już czasu.
Mimo tego bólu, tej tęsknoty za przyjacielem, poczuła się usatysfakcjonowana. Po raz pierwszy udało jej się upersonifikować jej uczucia i na dodatek przypadkowe osoby czytające owy utwór mogły to trafnie zinterpretować!
Jednakże, ta nagła, przyjemna satysfakcja natychmiastowo zmieniła się w kłujące poczucie winy. Dzięki śmierci Neila zrobiła postęp? To byłoby okrutne i samolubne.

Prychnęła.

To było samolubne.








l e t t e r s   || Dead Poets' Society ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz