Głośno sapnął, patrząc jak pozbywam się bokserek. Mogę śmiało powiedzieć, że był zafascynowany, niczym małe, niedoświadczone dziecko.
Otworzył usta, twarz wykrzywiając w dziwnym grymasie. Nie wiedziałem, o czym myśli, ale kolejne zapewnienie o mojej delikatności uspokoiło go.
Do czasu kiedy nie założyłem prezerwatywy i nie nawilżyłem penisa żelem.
Wtedy zaczął panikować, podkurczając nogi i chowając przede mną twarz.
- Odejdź. - Powiedział, histeryzując. - Odejdź, bo nie chcę, abyś zrobił mi krzywdę!
- Skarbie. - Próbowałem go uspokoić, kładąc rękę na jego kolanie, ale strząchnął ją. - Skarbie, uspokój się.
- Nie! - Prawie płakał. - Rozerwiesz mnie. - Otworzył oczy i spojrzał na mnie. - Nie zmieścisz się we mnie.
- Baekkie, skarbie. - Tym razem mnie nie odepchnął, słuchając. - Obiecuję, że nie będzie tak bardzo boleć. - Powiedziałem cicho. - Nie musimy tego robić. - Dodałem szybko. - Ale jeśli chcesz, powinniśmy już zacząć.
- Dlaczego?
Czy on nie widzi w jakim stanie jest mój kutas? Czy po prostu robi to specjalnie?
- Zaciśniesz się i potrzebne będzie kolejne rozciąganie. - Powiedziałem cicho, kciukiem przejeżdzając po jego policzku. - Spokojnie. Nie martw się niczym, tak?
Skinął głową, zamykając na chwilę oczy. Otworzył je, kładąc się w poprzedniej pozycji.
Uśmiechnąłem się do niego, podkładając mu pod biodra poduszkę. Zdziwił się, ale nic nie powiedział.
Nie zareagował również na to, że mocno się do niego nachyliłem, czubkiem penisa trąc o jego wejście. Tylko zadrżał, niepewny.
Chciałem go pocałować, ale odwrócił twarz, przez co moje usta musnęły jego policzek.
- Skarbie, mam przes...
- J-Ja... - Zająkał się. - Co mam robić?
Rozczulił mnie tym tak bardzo, że zachichotałem cicho, nie przejmując się niczym.
- Po prostu mnie przytul. - Poradziłem. - Resztę zrobisz instynktownie.
- Ale...
- Będzie dobrze. - Uspokajałem go. - Cokolwiek zrobisz, będziesz idealny.
Dla mnie zawsze jesteś.
Zamknął oczy, sam każąc odwrócić swoją uwagę. Pogłębiał pocałunek, gryząc moją wargę za każdym razem, kiedy mój penis zatapiał się w jego ciele jeszcze bardziej.
Ale wytrzymywał wszystko, jęcząc głośno dopiero wtedy, kiedy poczuł mnie całego. I dopiero wtedy na powrót otworzył oczy, opuszkami palców sunąc po linii mojej szczęki.
W samych jego oczach widziałem, jakie to dla niego trudne i właśnie dlatego nie robiłem kompletnie nic, czekając na jakikolwiek gest, że choć trochę oswoił się z sytuacją.
Czy czekałem długo? Nie wiem. Wiem tylko, że w momencie, kiedy nogi Baekhyuna oplotły moje biodra, powodując tym, że moje prącie znalazło się jeszcze głębiej w jego ciele, a on jęknął, przestałem myśleć.
Nie wiem, co we mnie wstąpiło, ale nie myślałem o niczym, robiąc to, co powinienem.
I śmiało mogę stwierdzić, że to były najwspanialsze chwile. Chwile, kiedy głośno stękał, zwodząc moje imię. Chwile, kiedy prosił o więcej, mówiąc, że to "Tam, tam, tam.". Chwile, kiedy zamykał oczy, drapiąc mnie ostrymi paznokciami. Chwile, kiedy wgryzał się w mój kark, przeklinając moje imię i przyszłe pokolenie.
Chwile, kiedy po prostu płakał, będąc w tak wielkiej rozkoszy. Chwile, kiedy najpewniej pierwszy raz doznawał orgazmu.
Chwile, kiedy nie przestał być głośnym, dając mi ukojenie mojej biednej duszy. Chwile, kiedy uśmiechał się, przyglądając mojemu orgazmowi. Chwile, kiedy przytulaliśmy się po wszystkim, oddychając ciężko.
Chwile, kiedy kolejny raz łamał mi serce. Chwile, kiedy zasypiał, nieświadomy moich łez i bólu w sercu. Chwile...
***
- Kocham cię. - Wpatrywałem się w jego oczy, szukając jakichkolwiek oznak. - Kocham cię, Baekhyun.
- Kocham cię. - Odpowiedział, oddychając szybko. Uśmiechnął się, całując mnie lekko. - Dziękuję. Jesteś najwspanialszym przyjacielem.
CZYTASZ
Tylko Najlepszy Przyjaciel | ChanBaek
Fanfiction- Chcę, abyś był szczęśliwy. - Poszedł ze mną do przedpokoju. - Naprawdę, Chanyeol. - Dlaczego? Jestem masochistą. Jebanym masochistą. - Bo jesteś moim najlepszym przyjacielem. Przyjacielem. Jestem tylko najlepszym przyjacielem. Tylko najlepszym prz...