Chuuya błąkał się nocą po ulicach Yokohamy po dość ostrej kłótni ze swoim partnerem.
Po sprzeczce poszedł do swojego ulubionego baru "Lupin", gdzie sporo wypił.
Nie potrafił przestać myśleć o mocnej wymianie zdań z Dazaiem.
Chodził po dobrze mu znanym parku, uważał, że nocą jest tu piękniej.
Usiadł na jednej z ławek, oparł łokcie o kolana.
-O co ci tym razem chodzi Dazai? - zapytał podniesionym tonem.
-Ty się jeszcze pytasz o co mi chodzi?!- wrzasnął wymachując rękoma.
-Tak, bo nie wiem..
-Hmm pomyślmy.. Gdzie byłeś wczoraj?- spytał.
-Mówiłem ci do cholery, że idę do Fyodora wyjaśnić pewną sprawę- odpowiedział pewnie.
-Przestań kłamać. Gdyby to była sprawa to byś mi powiedział jaka, a nie trzymał w tajemnicy.- krzyknął.
-Uspokój się, co? Nie muszę ci wszystkiego mówić.- powiedział spokojnie.
-Nie ufasz mi? Czy może wolisz Fyodora? Aż tak ci źle ze mną?- zapytał poważnie.
-Ja pierdole, Dazai, czy Ty siebie słyszysz?! To co mówisz jest niepoważne. Rusz w końcu tym swoim mózgiem.- rudzielec krzyknął.
-To wyjaśnij mi w takim razie to- brunet powiedział pokazując mafiozie zdjęcie, na którym było dobrze widać jego i Fyodora jak się całowali w barze.
Jednak Osamu nie znał prawdziwej historii tego zdjęcia. To Fyodor się do niego przykleił, a rudzielec od razu go odepchnął.
-To nie ma sensu, bo i tak mi nie uwierzysz- odpowiedział wzdychając.
-Nienawidzę cię Chuu. Chciałem dobrze dla ciebie, robiłem wszystko co mogłem. Jesteś zakłamanym dupkiem. Nawet nie potrafisz się przyznać, że najzwyczajniej mnie zdradzasz. Żałuję, że cię poznałem. Zniknij z mojego życia raz, a porządnie- Dazai wrzasnął z całych sił ze łzami w oczach.
Nie chciał tego powiedzieć, ale pod wpływem negatywnych emocji nie zapanował nad sobą.
-To proszę, chcesz to masz, zniknę raz, a porządnie jak sobie życzysz gnido- powiedział.
Nakahara po odpowiedzeniu ciemnookiemu po prostu wyszedł jak najszybciej z ich wspólnego mieszkania.
Po polikach niebieskookiego zaczęły spływać łzy. Nie próbował nawet ich hamować. Nie przejmował się tym, że ktoś go zobaczy w takim stanie.
Jego telefon zaczął dzwonić, niechętnie sprawdził kto o tej godzinie postanowił do niego zadzwonić.
Spojrzał na wyświetlacz i ukazała mu się nazwa "Mój samobójca". Niemal natychmiast odrzucił połączenie i wyłączył komórkę.
Nie chciał z nim rozmawiać, właściwie to z nikim nie chciał.
Chuuya już miał dość. W ostatnim czasie wszystko mu się rujnowało. Zaczęło się od wizyty u psychiatry, który stwierdził u niego głęboką depresję. Potem pokłócił się z Mori'm. Następnie wylądował u kardiologa, gdzie wykryto arytmię. 3 dni temu odebrał wyniki morfologi, które wskazywały na anemię przez co dostał kolejne leki. A dziś jeszcze kłótnia z brunetem. Rudowłosy już miał tego wszystkiego dość. Osamu nic nie wiedział o tym, co się działo z jego chłopakiem.
Nie miał zielonego pojęcia.
Nakahara z tylnej kieszeni wyciągnął pasek z tabletkami. Psychotropy.
Spojrzał na nie i zdał sobie sprawę, że nie wziął ich o danej godzinie co powinien.
Bez namysłu wycisnął kilka proszków i wziął je do buzi. Przełknął je nie popijając.
Po chwili spoważniał. Przypomniał sobie, że wypił sporo alkoholu.
Nie musiał długo czekać, aby poczuć skutki zmieszania psychotropów z alkoholem.
Włączył pośpiesznie telefon i trzęsącymi się dłońmi napisał do Dazaia tylko jedno słowo
" Przepraszam", zdążył wysłać przed utratą przytomności.
Ciemnooki po odczytaniu wiadomości spanikował, przed jego oczami przelatywały najciemniejsze scenariusze. Wybiegł z domu jak poparzony i biegał po ulicach miasta szukając Nakahary.
Wykrzykiwał jego imię, modląc się, że go usłyszy i da znak gdzie jest.
Z oczu bruneta lały się łzy strumieniem, a z jego ust wydobywał się głośny szloch.
Bał się.
Wiedział, że jest winny. Żałował tego co powiedział pod wpływem emocji. Chciałby jakkolwiek to odkręcić, ale zdawał sobie sprawę, że czasu nie cofnie.
Opadł w pewnym momencie bezsilnie na kolana.
Nie mógł się ani trochę uspokoić.
Jego komórka zaczęła grać jego ulubioną piosenkę. Nie patrząc kto to odebrał.
-Halo?!- zapytał gwałtownie.
-Dobry wieczór, czy rozmawiam z panem Osamu?- zapytał mężczyzna.
-T-tak- zająkał się.
-Pan Nakahara wylądował w szpitalu i chcielibyśmy, by pan przyjechał jak najszybciej.- odpowiedział ze smutkiem w głosie.
-Zaraz będę.- rozłączył się po czym ruszył biegiem.
Ciemnooki wparadował do szpitala cały zdyszany i blady.
Pielęgniarki pomyślały, że on potrzebuje pomocy, lecz Osamu szybko zapytał je, w której sali jest Chuuya.
Gdy tylko mu odpowiedziały to pobiegł do danego pokoju. Wszedł bez pukania i w mgnieniu oka usiadł obok łóżka, na którym leżał nieprzytomny Chuuya. Złapał jego dłoń podłączoną do kroplówki i zaczął całować. Powtarzał w kółko "przepraszam" bujając się w przód i tył. Z transu wyrwał go cichy słaby szept "nie chciałem".
Spojrzał na zapłakanego rudzielca i niemal natychmiast go przytulił.
Brunet poczuł ogromną ulgę, natomiast Chuu czuł się źle z tym, że doprowadził bruneta do takiego stanu.
-Co ci strzeliło do tej głowy głupku? Chciałeś mnie zostawić samego?- ciemnooki powiedział miedzy napadami płaczu.
-P-przepraszam- rudowłosy jedynie to był w stanie powiedzieć.
-To ja przepraszam ślimolu, nie chciałem tego wszystkiego powiedzieć, poniosło mnie za bardzo. Żałuję tych słów, wybacz mi..
-Wybaczam..- odpowiedział natychmiast.
Ciemnooki spojrzał na niego z radością i smutkiem w oczach, pocałował swojego partnera delikatnie w usta, a następne położył się w połowie na fotelu, nogi położył na oparciu, a głowę na nogach niebieskookiego.
Rudzielec zaczął bawić się włosami Osamu, na co ten uśmiechnął się delikatnie.
-Musimy poważnie porozmawiać Dazai- szepnął niepewnie.
Opowiedział o wszystkim swojej drugiej połówce. O wszystkim co się w ostatnim czasie działo z nim.
Brunet przeprosił go, że mu nie pomógł z tym wszystkim.
Obiecali sobie, że od dzisiaj będą sobie wszystko mówić, nie ważne co to.
-Kocham cię- Nakahara szepnął.
Gdy nie dostał odpowiedzi to spojrzał na chłopaka.
Spał. Mafiosa zaśmiał się cicho pod nosem, bo zapomniał, że Dazai szybko zasypia, gdy on bawi się jego włosami.
-Dobranoc kochanie...
CZYTASZ
Soukoku | One Shots | Dazai & Chuuya |Bungou Stray Dogs|
FanficWhite is not always light and black is not always dark... [Kolor biały nie zawsze jest jasny, a czerń nie zawsze jest ciemna]