Trójgłowy pies nie dawał mi spokoju, do tego ten troll w lochach, który nie wiadomo jak znalazł się w szkole.
Z powodu braku czasu nie mogłam udać się do Hagrida, aby dowiedzieć się czegoś więcej. Razem z rozpoczęciem się listopada, rozpoczęły się również treningi do Qudditcha, a już niedługo miał odbyć się pierwszy mecz w którym i tak pewnie nie zagram, ale Flint kazał przychodzić mi na treningi i latać wraz z nimi.
Po pierwszym treningu wróciłam w błocie od stóp do głów, zostawiając za sobą ślady moich butów.
- A panna Shafiq zapomniała chyba o szlabanie. - nie wiadomo skąd na mojej drodze pojawił się profesor Snape.
- Panie profesorze ja nawet nie pamiętam jak mam na imię.
- Wracasz z treningu ?
- Nie z polowania na mnie przez tłuczek - pomyślałam - Tak panie profesorze - odpowiedziałam
- Dobrze idziesz się przebierz, a później do woźnego Filcha, aby posprzątać ten bałagan, który zrobiliście.
- Czy to jest mój szlaban ? - zapytałam z nadzieją w głosie.
- Tak - mruknął i odszedł.
Przyśpieszyłam kroku i po chwili znalazłam się pod ścianą do pokoju wspólnego.
- Czysta krew - nic żadnych drzwi - czysta krew - nadal nic.
Biednemu zawsze wiatr w oczy czy naprawdę właśnie dzisiaj musieli zmienić hasło ? Dlaczego dzisiaj nie przeczytałam ogłoszeń. Ze wściekłością kopnęłam w ścianę.
- Co Shafiq hasła nie znasz ? - z szyderą w głosie odezwał się Malfoy.
- Czy ktoś inny nie mógł mnie uratować ?
- Ha! nie to nie, a chciałem pomóc naprawdę kiepsko wyglądasz.
Posłałam mu jedno z moich morderczych spojrzeń.
- Gdybym nie był Malfoyem to może bym się wystraszył - zaśmiał się
- Podaj po prostu to hasło.
- "Brudna szlama".
Na ścianie pojawiły się drzwi, a ja nie czekając za Draco pognałam do dormitorium.
Z butami pod pachą przebiegłam przez pokój wspólny, który jak zwykle wypełniony był Ślizgonami.
Będąc w łazience wszystkie brudne szaty wrzuciłam do kosza i weszłam pod prysznic. Kiedy pierwsze krople gorącej wody spadły na moje ciało poczułam ulgę. Wiedziałam, że nie mam dużo czasu, więc zamiast delektować się chwilą wyskoczyłam z łazienki, przebrałam się w coś czystego i ruszyłam do kantorka. Przechodząc przez pokój wspólny zaczepił mnie Blaise.
- Pomożesz mi przy transmutacji ? To bardzo ważne.
- Przykro mi poproś kogoś innego.
- Nie bądź taka, to zajmie tylko chwile.
- Poproś Dafne lub Draco ja muszę lecieć na szlaban.
- Szlaban ?
- Później Ci wytłumaczę.
Wychodząc z lochu trafiłam na Terenca i Flinta.
- Ściągnąć buty!
- O co Ci chodzi ?
- Błoto nosicie matoły.
- Od czegoś mamy woźnego - prychnął Flint. Popatrzyłam błagalnym wzrokiem na Terence bo wiedziałam, że tylko on może mi pomóc. Na szczęście zrozumiał.
- Dobra Marcus ściągaj.
- Mam szlaban i muszę to wszystko po sprzątać. Chociaż tyle mi pomóżcie i nie noście dalej.
- Niech Ci będzie.
Byłam jednocześnie w szoku i dumna. Nie sądziłam, że uda mi się ich nakłonić na ściągnięcie butów. Może wreszcie zaczną na mnie zawracać uwagę podczas treningów.
- Długo kazała pani na siebie czekać - przed schowkiem czekał na mnie profesor Snape i Filch.
- Przepraszam panie profesorze, ale hasło do pokoju wspólnego zostało zmienione.
- Nie ważne. Pan Filch wszystko pani wytłumaczy. Ja wrócę za godzinę i cały hol aż do lochów ma lśnić.
- Tak jest panie profesorze. - uśmiechnęłam się miło.
Po dostaniu bardzo jasnych instrukcji od woźnego wzięłam się za robotę, zaczynając od wejścia. Przeklinałam w myślach każdego kto szedł dzisiaj tą trasą i wniósł chodź grudkę błota.
Myślami będąc daleko poza Hogwartem praca szła mi szybciej. Do pierwszego meczu Quidditcha został tydzień a do świąt Bożego Narodzenia miesiąc. Szczerze mówiąc odliczam już dni do obu tych wydarzeń. Bardzo tęsknie za rodzicami, to nasza najdłuższa rozłąka i zaczyna mi to bardzo ciążyć. Kiedy połączyłam fakty Boże Narodzenie - Rodzice uświadomiłam sobie, że nie mam żadnego pomysłu na prezenty dla nich. Chodząc do mugolskiej szkoły nie miałam takiego problemu bo zawsze robiło się jakieś laurki, choinki i inne takie, które można dać rodzicom a oni uznają to za najwspanialszy prezent. Dla mojego rodzeństwa również nie mam prezentu, ale myśle że słodyczami się zadowolą.***
Akurat kończyłam mycie podłogi przy ścianie prowadzącej do naszego pokoju wspólnego kiedy na korytarzu pojawił się profesor Snape.
- Mam nadzieje, że już się nie spotkamy na karze panno Shafiq - mruknął rozglądając się po podłodze.
- Niestety nic nie mogę obiecać profesorze, zna pan moje „szczęście" pojawiania się w nieodpowiednich momentach...
Przypomniałam sobie noc duchów kiedy prawie stanęłam oko w oko z dorosłym górskim trollem.
- Wracaj do swojego dormitorium. Dobranoc.
Ani nie skomentował mojej wypowiedzi, ani nie powiedział, że dobrze zrobiłam karę po prostu odwrócił się i zniknął za rogiem.
Pomyślałam, że nie jest jeszcze aż tak późno a prace domowa na jutro już mam zrobiona, więc pójdę porozmawiać z Hagridem o trójgłowym psie.
Wyszłam na błonia i od razu pożałowałam, że nie wzięłam szaty wyjściowej z dormitorium. Nie zrobiłam tego, ponieważ wiedziałam że jak tam wejdę to już dzisiaj nie wyjdę.
Przyspieszyłam kroku aby już po chwili znaleźć się przed drewnianymi drzwiami starej chaty.
- Dzień dobry Hagridzie - przywitałam się uśmiechając się serdecznie do olbrzyma.
- Anastazja, dawno żeśmy się nie widzieli. Wchodź.
- Napijesz się czegoś ?
- Herbaty bym prosiła, strasznie dzisiaj zmarzłam.
- Oglądałem przez lornetkę twoje poczynania na dzisiejszym treningu.
Kiedy Hagrid przygotowywał herbatę, ja opowiadałam mu o treningach w drużynie Slytherinu.
Zastanawiałam się również czy gajowy nie jest tutaj samotny. Siedzi sam w tej chatce bez przyjaciół i znajomych którzy by go odwiedzali aż dziwne że jeszcze nie oszalał.
- Znasz się trochę na magicznych stworzeniach prawda ?
- Cholibka no coś tam wiem, ale wy chyba jeszcze nie macie Opieki nad magicznymi stworzeniami prawda ?
- Nie mamy, ale chciałabym się dowiedzieć czegoś o pewnym zwierzęciu.
- Tak ? - zachęcił mnie gajowy
- Jest to pies z tym, że ma trzy głowy...
- Skąd wiesz o Puszku ?!
Poderwał się na równe nogi Hagrid.
- O Puszku ? Pies który mógłby mnie zjeść na podwieczorek wabi się Puszek ?!
- Sam go tak nazwałem, ale skąd o nim wiesz ?
- Przypadkiem znalazłam się na trzecim pietrze i bardzo zaciekawił mnie wątek psa o trzech głowach.
- Pożyczyłem go Dumbledorowi aby pilnował... - urwał nagle
- Czego może pilnować pies w szkole ?
- Nic nie mogę Ci powiedzieć to sekretne sprawy Hogwartu
- I tak się dowiem - mruknęłam do siebie - mógłbyś mi coś więcej o nim opowiedzieć ? Kiedy go karmisz to każdy z pysków jest głodny czy tylko jeden ?
Na początku Hagrid nie chętnie odpowiadał na moje pytania, ale kiedy zauważył że naprawdę interesuje mnie pies a nie to co strzeże to sam zaczął opowiadać.
Jak się dowiedziałam Hagrid otrzymał psa w zeszłym roku od pewnego Greka, którego spotkał w Dziurawym Kotle. Puszek oraz reszta jego gatunku naturalnie występuje w Grecji i najprawdopodobniej w Wielkiej Brytanii jest on jedyny. Jego ulubionym przysmakiem jest mięso także miałam racje, że mógłby mnie zjeść na podwieczorek. Podobno słucha tylko Hagrida i Dumbledora.
Nawet się nie zauważyłam kiedy na zegarze wybiła 21 i musiałam czym prędzej wracać do zamku. Z dreszczem na plecach przebiegłam odległość między chata gajowego a drzwiami do zamku. Kiedy znalazłam się w środku zwolniłam kroku i starałam się znormalizować oddech.
Przechodząc obok klasy na parterze usłyszałam czyjaś kłótnie. Przystanęłam na chwile aby skupić się na głosach.
- S-s-s stra-a-ara-a-am się m-m-mistrzu. - od razu rozpoznałam głos profesora Quirrela
- Za mało! - szepnął innym głos od którego przeszłym mnie dreszcz, był to głos zimny, potężny i przenikający.
- D-d-d do-o-ob-b-brze
Po minucie cieszy z sali wybiegł profesor na szczęście mnie nie zauważył, kiedy zerknęłam do sali nikogo w środku nie było. Kolejna zagadka, która będzie mnie nurtowała przez najbliższy czas.Przy ścianie prowadzącej do pokoju wspólnego Slytherinu spotkałam Pansy i Milicente, które bardzo zaciekawiły się moim rzekomym zniknięciem i tym dlaczego nie jestem przygotowana do zajęć z astronomii. Walnęłam sobie mentalna piątkę w czoło, przecież dzisiaj była środa czyli o północy zaczynały się zajęcia!
Udałam się z moimi koleżankami do naszego dormitorium i powtórzyłyśmy sobie na szybko poprzednie zajęcia a o 23:30 udaliśmy się w stronę wieży astronomicznej.
Nie ma nic bardziej interesującego niż oglądanie nieba o północy, szczególnie kiedy są chmury deszczowe na niebie. Nasza nauczycielka profesor Sinistra uważała, że to niczemu nie przeszkadza, wręcz przeciwnie doskonale sprawdzi naszą orientacje na niebie. Byłam beznadziejna z astronomii przy czystym niebie a przy zachmurzonym szło mi jeszcze gorzej. Dzięki mnie straciliśmy dzisiaj 20 pkt, ponieważ wciąż źle podawałam położenia planet.
Po godzinie męczarni mogliśmy wrócić do naszych dormitoriów i położyć się spać.Długo się zastanawiałam czy tak zakończyć ten rozdział, ale postanowiłam że tak zostanie.
Miłego wieczoru!
CZYTASZ
Slytherin Story - Co wydarzyło się w Slytherinie, pozostaje w Slytherinie.
FantasyZ rodziny Gryfońsko - Krukońskiej wprost do Slytherinu. Historia Anastazji dzieje się w Hogwarcie, a cześć z przedstawionych przygód znane są z innej perspektywy. Czas poznać świat magii z perspektywy dziewczyny ze Slytherinu.