Rozdział 29

436 27 2
                                    

- (y/n) pov -

Nie mogłam wytrzymać na tym posterunku. Yoona, która co jakiś czas obściskiwała się z Taehyungiem, próbowała mnie wyprowadzić z równowagi.
Prawie jej się udało.
Zapach Tae nadal tańczył mi w nosie, a jego ciepło rozchodziło się po moim ciele nawet wtedy, kiedy już mnie nie obejmował. Był zaraz tak blisko, na wyciągnięcie ręki, ale jednak tak daleko. Rozmyślałam nad nami przez cały czas. Pewne było to, że go nadal kochałam, że czułam się przy nim swobodnie i bezpiecznie...jednak...z drugiej strony coś powstrzymywało mnie przed wykrzyknięciem mu wyznania miłosnego w jego stronę.

Trzymałam w rękach kocyk Elli. Było krótko przed dwunastą i Tae miał zawieść porywaczowi pieniądze. Trzęsłam się ze strachu. Łzy dawno przestały lecieć z moich oczu, nie miałam siły żeby płakać. Siedziałam w policyjnym busie, mając ze mną krasnali. Yoongi trzymał moją rękę i co róż próbował mnie uspokoić. Strasznie martwiłam się o moją córeczkę.
Co jeśli jej coś zrobili?
Co jeśli nie dawali jej jeść? Pić?
Co jeśli cały czas płakała? Bała się?
Co jeśli posadzili ją gdzieś w kącie i zostawili na pastwę losu?
- Tylko problemy przez Ciebie. - CEO siedział na miejscu pasażera z przodu i jak zwykle zasypywał mnie pretensjami.
- Bez niej też były problemy. Nie pamiętasz jaki Taehyung był? - lider zaczął mnie bronić.
- Dajcie spokój. Po takiej akcji możecie być pewni, że wylatujeny następnym samolotem z tego kraju. - przycisnęłam miękki, różowy kocyk w jednorożce  mocniej do siebie.
- (y/n) proszę, przemyśl to. Taehyungie jest znów taki jak dawniej. Brakowało nam go takiego. - Hobi położył rękę na moje ramię.
Dyskusję przerwał krótki dźwięk zegarka najstarszego, który wybił dwunastą. Wzięłam głęboki wdech, kiedy Tae zniknął w jedej z wielkich hal starej fabryki.

- Tae pov -

Trzymałem mocno walizkę z pieniędzmi w ręku niepewnie wchodząc do budynku. Serce waliło mi jak powalone, bałem się. Bałem się o Elli i czy plan policji w ogóle wypali. Byłem dobrym aktorem, ale niektórych sytuacji nie da się załatwić aktorstwem.

W hali było dosyć ciemno. Pojedyncze smugi światła padały przez brudne i zniszczone okna na podłogę oraz stare maszyny, które kiedyś pewnie wyglądały dużo lepiej.
- Jest tutaj ktoś?! Mam pieniądze! Oddajcie mi córkę! - krzyknąłem w przestrzeń.
Zero odpowiedzi.
- Hej! - poruszałem się pomału w głąb ciemności. - Jestem Kim Taehyung! Gdzie jest Elli?! - mój głos stał się głośniejszy.
Nadal żadnej odpowiedzi.
Położyłem walizkę na drewnianym stole, który stał podejrzanie na środku hali.
- Otwórz ją. - męski stłumiony głos odbijał się od ścian. Obróciłem się szybko. Niestety nikogo nie widziałem. Otworzyłem srebrną walizkę, okazując masę pieniędzy. Nawet nie wiem kiedy, wokół mnie pojawiło się dziesięciu mężczyzn w maskach. Jeden z nich chwycił walizkę i zaczął liczyć papiery.
- Gdzie jest moja córka?! - nigdzie nie widziałem i nie słyszałem Elli, przez co zacząłem panikować.
- Nie wiem. - jeden, który miał przy sobie broń, podszedł bliżej mnie. - Teraz może już nie żyć. Mówiliśmy, żadnych psów a na dworze roi się od mundurowych. Zjebałeś sprawę. Nie zobaczysz już córki. Była słodka, nie powiem, ale strasznie głośna. - zacisnęłem dłonie w pięść. Nie mogłem wierzyć w ich słowa. Chcieli tylko wywołać u mnie niepewność. Czego nie wiedzieli, był fakt, że miałem pod koszulą mikrofon, przez którego policjanci słyszeli każde słowo.
- Kasa się zgadza. Grzeczny chłopczyk. - ten, który liczył pieniądze właśnie skończył swoją czynność. - A teraz możesz iść. - machnął obojętnie ręką.
- Powiedz mi gdzie jest moja córka!!! - wyrwałem się do przodu chcąc uderzyć lidera porywaczy.
Ten tylko się zaśmiał.

Leżałem na zimnym betonie patrząc na metalowy dach fabryki. Ciepła, bordowa ciecz wypływała z mojego boku. Kałuża robiła się z każdą sekundą coraz większa. Nie mogłem się ruszyć, rana z kulą strasznie piekła przy najmniejszym ruchu. Pomału zamknąłem oczy.

- (y/n) pov -

Kiedy usłyszałam słowa porywaczy krzyknęłam z żalu. Ale po chwili zauważyłam, że jakiś facet wychodzi przez tylne wyjście z dzieckiem na rękach.
- Tam jest Elli! Proszę ratujcie ją! - na moje słowa jednostka specjalna ruszyła w kierunku mężczyzny. Nie mogłam się powstrzymać i podążyłam za nimi.
- Ręce do góry! Postaw dziecko na ziemi! - trzech specjalistów skierowało swoją broń na przestępcę. Ten grzecznie posadził małą na trawę a sam się poddał.
- Mama! - to były najpiękniejsze słowa po tych całych udrękach. Podniosłam mój największy skarb obcałowując ją i sprawdzając czy nic jej nie jest. Wyglądała na najedzoną, była też czysta. Całe szczęście. Przytuliłam ją do siebie i wróciłam do samochodu, gdzie wszyscy czekali niecierpliwie.
- Jeeeeej, cała i zdrowa! - Jimin pogłaskał policzek małej.
- Nie będę płakać, nie będę płakać, nie będę płakać! - Hobi trzepał swoimi rękoma przed oczami, próbując zatamować łzy.

Zapinałam córkę, kiedy z głośnika, który był połączony z mikrofonem Taehyung'a doszedł odgłos strzału.
- Wchodźcie tam! Ale już! - policjant, który siedział z nami w wozie, krzyknął od razu do swojego walkie talkie.

I Will Survive ( FF/ TaehyungxReader/ PL )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz