- Dylan Collins -
Obecnie stoję z chłopakami i Victorią przy moim samochodzie. Za 5 minut mam się ścigać z tym debilem, który właśnie podchodzi i obejmuje Vi. Zielonooka przewraca oczami na to, że ją objął i coś powiedział. Mam taką ochotę mu wyjebać. Czemu on ją dotyka?!
- Nie będę udawała Twojej laski kretynie. - mówi głośno i patrzy na mnie. Uśmiecham się do niej wrednie. Najwidoczniej dalej jest zła o to, że ją NIEŚWIADOMIE zwyzywałem. Podchodzi Ben mówiąc, że muszę już iść. Lukas całuje blondynkę w kącik ust. Victoria patrzy na niego wkurzonym wzrokiem. Wszyscy odchodzą na bok ale tak, że dobrze będą wiedzieć wyścig
- Powodzenia. - mówi wrednie Lukas. Przewracam oczami i wsiadam do auta od razu odpalając. Na środek wychodzi jakaś wytapetowana laska. A dokładniej... Przyjaciółka Aschley.
- Trzy... - ryk silników - Dwa... - zmiana biegów - Jeden.. - ręce na kierownicy - Start! - stanik upada na ziemie. Jak na razie prowadze ale znając Lukasa będzie oszukiwał. Kurwa! Wiedziałem! Ten zjeb Black uderza o bok mojego auta. Ma do chuja szczęście, że będę miał nowe auto. Odpłacam się szatynowi tym samym. Robimy jedno okrążenie i zaczynamy drugie. Lukas jest kilka metrów za mną ale mnie dogania. Zawracam driftem za słupem. Trasa przebiega przez lotnisko i stare dzielnice. Ostatnia prosta. Black zostaje z tyłu. Po chwili jestem na mecie. Robie obrót o 360° przez co robie drift. Wychodze z auta i patrzę na Victorię, która lekko się uśmiecha. Podchodzą do mnie chłopaki i gratulują. Matt ciągnie w moja stronę blondynkę. Lukas podchodzi i daje mi hajs.
- Następnym razem się postaraj Black. - mówię chamsko i przeliczam kasę.
- Spierdalaj Collins. - mówi oschle patrząc na Vi. Po chwili odchodzi i odjeżdża.
- Koniec związku? - mówi ze śmiechem Nicholas
- Już wolała bym chodzić z Dylanem niż z nim. - wszyscy patrzymy na nią zdziwieni - To znaczy... Ygh! Z... Levisem. - odwraca głowę lekko się rumieniąc.
- Muszę to gdzieś zapisać! Rogers się rumieni i powiedziała, że wolała by być ze mną niż Lukasem! - krzyczę patrząc na nią. Spogląda na mnie śmiejącego się.
- Wal się Collins. - patrzy na mnie wkurzona
- Z Tobą zawsze Rogers. - usmiecham się do niej zadziornie. Matt z Benem zaczynają się śmiać.
- Ty wolisz tą szmate Aschley.. A nie... Ona nie jest szmatą tylko ja nią jestem! - mówi udawając szczęśliwą - Wypierdalaj do tej zdiry i do mnie się do kurwy nędzy nie odzywaj. - patrzy w bok - O popatrz... Idzie Aschley - Victoria odchodzi od nas. Wszystkich zdziwiła jej wypowiedź. Vi jest o mnie zazdrosna?
- Kochanie! - słyszę pisk Aschley. Przewracam oczami i nawet nie raczę na nią spojrzeć.
- Nie piszcz Aschley. - wzdycham głośno patrząc na odchodząca Victorię.
- Ale jak w łóżku dzisiaj piszczałam to nie narzekałeś skarbie. - wszyscy na nas patrzą. Spoglądam na Victorię, która staje w miejscu. Kurwa! Co za szmata!
- Kurwa idiotko. Wykorzystałaś to, że byłem najebany i zaciagłaś mnie do łóżka! - nie wytrzymuje i patrzę na tą tapeciare - Na trzeźwo nawet bym Cie nie dotknął i ty to dobrze wiesz. - Aschley na mnie patrzy. Odchodzi rzucając "Pożalujesz tego jeszcze"
- Policja! - krzyczy jakiś chłopak. Wszyscy się zwijają. Podbiegam do Victorii, która pewnie szuka Lukasa. Łapie ją za rękę przez co na mnie od razu patrzy.
- Przecież Cie nie zgwałcę Rogers. - śmieję się. Ciągnę ją w stronę swojego auta. Od razu wyjeżdżamy innym wyjazdem z lotniska. Jedziemy już spokojnie po drodze asfaltowej. Postanawiam pojechać nad jezioro gdzie się kiedyś spotykaliśmy.
- Mogłeś zabrać swoja dziewczynę, a nie mnie Collins. - przerywa Victoria tą niezręczną ciszę. Śmieję się cicho pod nosem patrząc na drogę.
- Zazdrosna jesteś Rogers? - pytam. Blondynka nic nie odpowiada. - Ta szmata nie jest moja dziewczyną. - usmiecham się lekko
- Wczoraj ją broniłeś i mówiłeś, że ja jestem szmatą. - bierze telefon i do kogoś dzwoni - .... Weź się kurwa teraz nie tłumacz! Zostawiłeś mnie!... Zamknij pysk i mnie posłuchaj. Sam mówiłeś, że jak będzie taka akcja to mnie zabierzesz a ty co zrobileś? Zostawiłeś mnie z Collinsem Matt!... Spierdalaj. - rozłącza się wkurzona i chowa telefon - Gdzie ty jedziesz? - patrzy na mnie.
- Jedziemy w nasze miejsce spotkań Rogers. - patrzę na nią katem oka. Widzę, że zastyga i patrzy w bok.
- Idioto jest pierwsza w nocy, a ty jak jakis kretyn... Którym jesteś... Będziesz jechał nad jezioro! Ciebie chyba pojebało Collins! Jest zimno. - patrzy na mnie i okrywa się bomberką. Włączam ogrzewanie. - Ja nigdzie nie wyjdę bo możesz mnie zgwałcić w lesie. - śmieje się z tego.
- Rogers... Mogę Cie nawet zgwałcić w aucie... Ale tylko jak będziesz tego chciała skarbie. - śmieję się. Dziewczyna przewraca oczami ale się śmieje. Victoria nic już nie mówi. Po 5 minutach jazdy jesteśmy już przy lesie. Zjezdzam na pobocze i wysiadam z samochodu. Zaskakująco blondynka też to robi. Wyciągam z tylnich siedzeń swoją bluzę i rzucam ją Victorii. Ona ściąga swoja bomberkę i zakłada bluzę. Blondynka niepewnie idzie po ścieżce w gląb lasu. Uśmiecham się bo wiem, że sama się boi chodzić jak jest ciemno... Podchodze do niej.
- Dalej jest Ci zimno Rogers? - patrzy na mnie. Wtula się w bluzę chowając ręce w kieszenie.
- Mhm... - po 2 minutach wchodzimy na piasek. Widzę uśmiech na twarzy Victorii. Blondynka idzie od razu na mostek. Ide za dziewczyną rozglądając się. Vi siada na końcu mostku i patrzy na gwiazdy. Siadam obok niej.
- Kiedy tu ostatni raz byłaś? - patrzę na nią. Ona odwraca głowę w moja stronę.
- Tydzień temu. - opiera ręce za sobą i patrzy w gwiazdy uśmiechając się. Spoglądam przez chwilę na nią ale kłade się na mostku i też patrze w gwiazdy. Obydwoje w tym samym czasie dostajemy wiadomości. Bierzemy telefony i odczytujemy.
Od Matt 🔞💸:
Jutro o 10 jedziemy nad jezioro do innego miasta.Usmiecham się na tą wiadomość i widzę, że Victoria też. Po kilku minutach patrzenia w gwiazdy wstaję.
- Chodź. - wyciagam rękę do blondynki. Ona niepewnie za nią łapie i wstaje. - Nadal masz lodowate ręce Rogers. - śmieję się z moich słów.
- To ty nie wiesz Collins, że osoby z zimnymi dłońmi są dobre w łóżku? - patrzy na mnie.
- U mnie żadna jeszcze nie narzekała, a mam ciepłe ręce Rogers. - śmieję się. Dziewczyna przewraca oczami. Ciagne ją za rękę do drzewa na którym są nasze inicjały. Victoria patrzy na napis "Na zawsze" ze łzami w oczach.
- Jedziemy już?- odchodzi od drzewa i idzie w stronę lasu.
- Jasne. - podchodze do niej. Idziemy lasem w stronę auta. Gdy tylko do niego wsiadamy dostaję wiadoność od mamy Victorii, żebym miał ją na oku. - No to mała jedziesz do mnie, cieszysz się? - patrzę na nią i odpalam.
- Nie? - unosi brew do góry - Niby czemu?
- Twoja mama chce, żebym miał na Ciebie oko. A wiedząc, że dalej się boisz być sama, będziesz spala u mnie. - Uśmiecham się. Zielonooka nic już nie mówi. Opiera głowę o szybę i patrzy na drogę. Po 20 minutach jesteśmy na podjezdzie mojego domu. Patrzę na Victorie, która śpi. Wysiadam i idę od strony pasażera. Otwieram drzwi i biorę śpiącą dziewczynę na ręce. Otwieram drzwi i wchodze do środka. Kładę Victorię na swoim łóżku. Rozbieram się do bokserek i wychodze z pokoju. Wchodze do pokoju naprzeciwko i kladę się na łóżku włączając telewizor. Po kilku minutach zasypiam...
CZYTASZ
Nienawidze Cie
Novela Juvenil"O tu. - pokazuje na czoło - Tu jebnij się chuju - prycham. O tu. - przejeżdża palcem po swojej wardze - Tu pocałuj mnie suko." ~Opowieść zawiera wulgaryzmy i sceny erotyczne!~ /12.01.2019