Ten pierwszy błąd

141 13 8
                                    


Nagisa

Nie wiem, jak długo spałem, ale wiem jedno już dawno nie było to tak przyjemne. Otworzyłem oczy i .....zamarłem. Karma leżał tak blisko jego twarz było zdecydowanie zbyt blisko mojej. A najgorsze, że na talii poczułem jego rękę. Czyli mnie obejmuje? Bałem się ruszyć, bo nie wiem jak on zareaguje na taką niezręczną sytuacje. Normalnie jestem bardziej opanowany, ale w tym przypadku po prostu nie mogłem. Jego ciepło było tak odurzające i przyjemne. A jego dłoń na moim ciele wywoływała u mnie przyjemne dreszcze. Ewidentnie jest coś ze mną nie tak, że tak dziwnie się zachowuje. Ale chyba każdy by się tak dziwnie czuł w takiej chwili.

Poruszyłem trochę ciałem bo chciałem się podnieść i wtedy Karma otworzył oczy. Spojrzał na mnie zaspanym wzrokiem, i chyba dopiero zaczął ogarniać co się dzieje.

- Na...gis..aa?

On zawsze jest taki nieprzytomny rano? Miły widok, ale nie na tę chwilę.

- Tak to ja, ale ....możesz zabrać tę rękę ze mnie?

Zapytałem dość niepewnie, bo nie wiem czy załapie o co mi chodzi.

I tak jak myślałem, chwilę zajęło mu zrozumienie tego co powiedziałem. Rozejrzał się a potem zobaczył, że faktycznie ma swoją rękę położoną na mnie. Tylko zamiast ją zabrać tak jak powinien to zrobić, to on przesuną ją bardziej w dół na moje biodro a potem na uda. Zrobiłem się czerwony ze wstydu, a kiedy spojrzałem na niego z wyrzutem ten miał minę jak by nad czymś myślał. A jego ręka tak cały czas wodziła po moim ciele w górę i w dół. 

- Faktycznie to twoje ciało.

Powiedział to tak jak by to co przed chwilą robił, to było nic. Popchnąłem go tak, że spadł z łóżka z nie małym hukiem. A ja odwróciłem się w stronę ściany, i nakryłem się kołdra po same uszy. Obraziłem się na niego za to co zrobił.

- No co, tylko chciałem się upewnić czy mówisz prawdę.

Zaśmiał się głupio, potem poczułem jak siada na łóżko i się do mnie nachyla.

- Nie udawaj głupiego, dobrze wiedziałeś co MACAŁEŚ. Więc nic cię nie usprawiedliwia.

- Oj przestań, ja tylko żartowałem. Nie bądź taki obrażony.

- Będę. A tak w ogóle, która to godzina?

- Jest za piętnaście dwunasta, a co?

Że niby która? Szybko się zerwałem, przy czym kołdra wylądowała na Karmie. Od razu ubrałem bluzę i buty, po czym trochę ogarnąłem włosy.

- Co tak nagle się zerwałeś?

- Ja nie wróciłem na noc do domu, to jeszcze nie ma mnie teraz.

- Myślisz, że się martwią gdzie jesteś? Szczerze wątpię.

- Ale mi nie chodzi o to czy oni się zdenerwują, tylk...o..

Nagle zrobiło mi się słabo i padłem na ziemie jak długi tracąc przy tym przytomność.


Karma

Kiedy zobaczyłem że upadł na podłogę ,od razu do niego podbiegłem.

- Hej Nagisa?! Co ci jest?

Wystraszyłem się, był nie przytomny. Od razu wziąłem go na ręce ...*jaki lekki*..i położyłem z powrotem na łóżko. Usiadłem obok i sprawdziłem czy dobrze oddycha, i na całe szczęście jest dobrze. Ale dlaczego zemdlał, czego to może być przyczyna?

- Chwila mówił, że jest chory... Ale nie mówił na co. Czy to może być powód tego, że stracił przytomność?

Po chwili zobaczyłem, że otwiera oczy. Czyli nie jest aż tak źle jak myślałem. 

- Jak się czujesz?

Zapytałem lekko zaniepokojony, bo nie wiem czy znowu to się nie stanie.

- Jest ..dobrze. Masz może ...gdzieś wodę... ,strasznie zaschło mi w gardle.

-Jasne, poczekaj chwilę.

Poszedłem do lodówki gdzie miałem wodę i nalałem ją do szklanki. Wróciłem z powrotem do Nagisy i podałem mu napój.

- Co się tak właściwie stało?

- Dlatego chciałem szybko wrócić do domu.

- Ale o co chodzi?

Mówi, ale nie tak bym ja mógł zrozumieć o co chodzi.

- Ja muszę brać regularnie leki, bo inaczej tak się dzieje.

- Ale dlaczego?

- Bo ...jestem chory, ale ....mam raka..

Kiedy to usłyszałem, poczułem się jak by świat staną w miejscu. Ma raka? Dlatego tak się zachowuje i drwi sobie z łażenia nocą po ulicy. Ale on tak nie może, przecież jego życie jest ważne, a zachowuje się jak by to go w ogóle nie obchodziło.

- Czemu teraz mi to mówisz, a nie jak rozmawialiśmy wczoraj?

- Uznałem, że nie musisz o tym wiedzieć. Ale nie myślałem, że będzie aż tak źle. Dlatego chce jak najszybciej znaleźć się w domu, bo muszę wziąć te leki.

- Ale mogłeś powiedzieć wcześniej, a nie tak robić. Naprawdę to nie jest wobec mnie fair.

Wstałem i podszedłem do okna, po czym je otworzyłem żeby wpuścić do środka trochę świeżego powietrza. I nie ukrywam byłem zły, że wolał to przemilczeć.

- No przepraszam. Wiem, że powinienem ci to powiedzieć, ale ....ja cię słabo znam i nie wiem, czy mogę ci w takim stopniu zaufać.

- Rozumiem to. Tylko wiesz, że gdybyś się nie obudził to ja nie wiedział bym co mam zrobić? A ty okazało by się, że potrzebujesz lekarstwa o który ja nie wiem. Rozumiesz jak ja bym się czuł gdyby coś ci się stało, a ja nie mógłbym nic zrobić?

Milczał, i dobrze bo wie, że zrobił błąd nie informując mnie o tym. Ale nie mogę zrozumieć jednej rzeczy, czemu czuje taki ból z tego powodu. Znam go zaledwie parę godzin, a się martwię o jego zdrowie. 

Odetchnąłem spokojnie i odwróciłem się do niego. Siedział na łóżku i patrzał się w szklankę z wodą, którą trzymał w rękach. Widać, że zrobiło mu się głupio przez tę sytuację. Ale co ja poradzę, że mnie tym zdenerwował. Nie mówiąc mi o tym, że jest aż tak poważnie chory.

- Ale ty chcesz się wyleczyć, prawda?

Dalej milczał. Czyli mogę wziąć to jako znak, że nie.

- Czyli jednak nie chcesz tak? To czemu? Co ci nie pasuje w tym życiu, że chcesz je zakończyć?

- Wszystko i nic. Po prostu może, tak ma być? Może, od początku miałem umrzeć na raka?

- Ale jesteś młody. Masz zdolności artystyczne, wykorzystaj je dobrze.A na pewno znajdziesz cel w życiu którego tak nienawidzisz.

- Ale ja nie mam w nikim wsparcia do tej walki....

- Masz ją we mnie. I dobrze o tym wiesz. Mówiłem ci o  tym wczoraj, pamiętasz?

- Nie do końca w takim sensie. Ale mówiłeś.

- Czyli postaraj się chociaż trochę, dobrze?

- Dobrze. Zrobię to tylko bo ty o to prosisz.

Ucieszyłem się na tę wiadomość. Bo naprawdę nie chce by umarł. Jest naprawdę miłym i dobrym człowiekiem. Tylko po prostu, urodził się w złej rodzinie. Ale ja postaram się, pomóc mu uwierzyć, że może wyzdrowieć i, że może być tym kim chce.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam!!

Powinien być wczoraj, ale pisałam go późno i nie miałam też za bardzo weny o tej porze, więc jest dziś. Ale jestem zadowolona z niego, bo mi się podobał i mam nadzieje, że wam też. No to na tyle ode mnie, i widzimy się we wtorek Misie!!!!

Nie trać CZASU ( KarmaGisa )Where stories live. Discover now