Pewnego wieczoru, kiedy wracałaś spokojnie do domu spacerkiem przez las, coś bardzo dziwnego przykuło twoją uwagę. Słyszałaś bardzo niepokojące głosy, które brzmiały jakby ktoś mordował jakieś zwierzę, o którego istnieniu nie miałaś pojęcia. Ze względu na twoją wielką miłość do wszelkich zwierząt, postanowiłaś pójść za dźwiękami, aby sprawdzić co się dzieje. Nie musiałaś iść daleko, ponieważ już po chwili rzucił ci się cień bardzo wysokiej postaci. Było ciemno i prawie nic nie widziałaś, dlatego miałaś mieszane uczucia czy to aby na pewno dobry pomysł, żebyś to sprawdziła. Po bliższym podejściu do cienia, zauważyłaś, że postać zaczęła robić bardzo dziwne i niekontrolowane ruchy. Skakała z lewej nogi na prawą, obracała się w kółko albo to tarzała po trawie. Kiedy byłaś już bardzo blisko, aby ujrzeć, że dziwną postacią, która wydawała te okropne odgłosy jest uroczy chłopak o blond włosach, ulżyło ci na duszy.
- Hej, nieznajomy dziwaku.
Chłopak na dźwięk twojego głosu, postawił się na nogi i udawał, że kompletnie nic się nie wydarzyło.
- Witaj, nieznajoma ninjo.
Na jego słowa zaśmiałaś się.
- Co robisz? - zapytałaś.
- Em ja, no ten... - chłopak zawstydzony zaczął drapać się po karku. - Wołam wiewiórkę.
- Ale po co? - powiedziałaś śmiejąc się. Uważałaś, że chłopak jest mega uroczy pomimo swojej dziwnej głupoty.
- Bo zabrała mi zegarek, okay. Nie śmiej się, proszę cię. To są poważne sprawy. Bez tego zegarka nie dowiem się ile sekund i milisekund mija kiedy na przykład obieram ziemniaki.
Nie chciałaś być nie miłą, ale cały śmiech, który próbowałaś powstrzymać wyszedł z ciebie jak lawa z wulkanu. Chłopak zrobił na tobię duże wrażenie. Niedużo osób bierze pod uwagę, że oprócz godzin i minut istnieją jeszcze sekundy i jak to on powiedział, milisekundy.
- Okay, rozumiem. Z chęcią ci pomogę. Może pójdziemy do sklepu kupić jakieś orzeszki?
- Dobry pomysł, ale nie musisz mi pomagać. Jest już późno, a ty pewnie jesteś już zmęczona.
- Mój dzień się dopiero zaczyna, nie martw się o mnie. W tym momencie najważniejszy jest twój zegarek. Takie co liczą sekundy i milisekundy to pewnie jakieś cuda kosztują.
Tym razem to chłopak się zaśmiał. Zauroczyłaś go, zresztą on ciebie też.
- Jestem Corbyn. - chłopak podszedł do ciebie bliżej i podał ci rękę.
- (twoje imię). Miło mi cię poznać, Corbyn. - odwzajemniłaś uścisk.
Po przedstawieniu się sobie nawzajem, pomimo ciemnego nieba, widziałaś jego piękne zielono-szare oczy, może to dlatego, że stał dość blisko ciebie. Nigdy nie robisz głupstw, ale w tym momencie chęć pocałowania go była tak sina, że ze strasu wybuchłaś nagłym śmiechem. Corbyn widząc i słysząc twój śmiech sam zaczął się śmiać. Po całej tej niezręcznej sytuacji postanowiliście w końcu pójść do sklepu po coś dla wiewiórki.