Pewnego dnia, wracając do domu ze szkoły nagle zadzwoniła twoja mama. Powiedziała, żebyś zabrała ze sobą swoją młodszą siostrę, ponieważ ona nie może wyjść z pracy, a okazało się, że (imię siostry) coś nabroiła. Mała buntowniczka, w przeciwieństwie do ciebie wdała się w ojca. To nie pierwszy raz jak ma kłopoty w szkole.
Zmierzałaś w stronę dość dużego budynku ale mniejszego od twojej szkoły. Przechodząc przez pasy zauważyłaś dość atrakcyjnego chłopaka, który siedział w samochodzie, który cię przepuścił. Pokiwałaś mu głową na znak, że jesteś niezmiernie wdzięczna, że dał ci przejść spokojnie przez ulice.
Kiedy byłaś już w środku budynku, od razu udałaś się do sali swojej siostry. Wchodząc do środka zobaczyłaś dwie dziewczynki siedzące przed biurkiem nauczycielki oraz we własnej osobie panią McKey.
- Dzień dobr... - nie mogłaś dokończyć zdania, ponieważ przerwał ci je inny, męski głos.
- Dzień dobry! Bardzo przepraszam za spóźnienie. Nie mogłem znaleźć miejsca, żeby zaparkować.
Odwróciłaś się w stronę drzwi i ujrzałaś go. Uroczego chłopaka, który przepuścił cię na pasach. Zaczęłaś się sama do siebie uśmiechać.
- Nic nie szkodzi panie Avery. Niech pan już usiądzie. Pani również panno (twoje nazwisko).
Pani McKey pokazała wam dwa krzesła obok dziewczynek i razem usiedliście, ale jeszcze zanim to zrobiliście, spotkaliście się razem wzrokiem. W głębi duszy zaczęłaś się modlić, aby czyny siostry nie okazały się aż tak okropne, żebyś nie musiała się tłumaczyć z jej zachowania.
- Przejdźmy od razu do rzeczy. Pani siostra panno (twoje nazwisko) zaczęła atakować dzisiaj Isle, ponieważ nie chciała dać jej kredki. Isla co prawda powiedziała, że nie jest na nią zła, ponieważ to nie jej wina, że naglę zachciało jej się jej kredki. Ale postanowiłam kogoś wezwać, ponieważ to nie pierwszy raz jak (imię siostry) robi przykre rzeczy innym dzieciom.
- Rozumiem, pani McKey. (imię siostry) już więcej tak robić nie będzie. Przynajmniej spróbuje.
Było ci okropnie wstyd z tego powodu, że brunet o kręconych włosach musiał to wszystko słuchać. Zaraz weźmie cię za jakąś dzikuskę.
Kiedy już wychodziliście ze szkoły, nagle ktoś złapał cię za nadgarstek.
- Hej. Jestem Jack. Pomyślałem, że może przydałoby się znać chociażby siebie choć trochę, w razie jakby miało się jeszcze coś takiego powtórzyć, tylko już może ze strony mojej siostry, a nie chce ci mówić po nazwisku.
- Jestem (twoje imię). Miło mi cię poznać. I bardzo, i to bardzo przepraszam cię za moją siostrę. Nie jej wina, że wdała się w ojca buntownika. Przykro mi, że Isla padła ofiarą jej dzikich zachowań.
Jack się roześmiał co trochę cię zdziwiło. Nie wiedziałaś co masz już myśleć.
- Może umówimy się kiedyś na kawę? Wiesz, żeby obgadać ten problem, załagodzić go.
Dzisiejszy dzień to chyba jeden z najdziwniejszych dni jakie w życiu cię spotkały.
- Jasne, okay. Z wielką chęcią.