023 - To niemożliwe! Ponowne spotkanie.

1.5K 121 18
                                    

*NARRATOR*

- A więc dlaczego mnie tutaj wezwałeś, Sarutobi-san? - spytał blondwłosy chłopak, stojąc na dachu budynku administracyjnego.

- Ech... Wiesz kim są Jinchuuriki?

- Oczywiście, że tak. To pojemniki Bijuu.

- Dokładnie - potwierdził Trzeci, po czym spojrzał na widok za oknem. - Niedawno ujawniła się pewna organizacja. Zwie się Akatsuki i zbiera wszystkie Ogoniaste Bestie.

- Rozumiem, ale co to ma ze mną wspólnego?

- Kiedyś Konohagakure również miała swojego Jinchuuriki, lecz... On nagle zniknął, zabierając zwoje z dwóch klanów. Nie wiem jak to zrobił, skoro cały budynek był pilnie strzeżony.

- Dwóch klanów? - spytał chłopak, nawet nie starając się ukryć zdziwienia w głosie.

- Tak. Senju oraz Uzumaki - starzec zamilkł na chwilę. - Nazywał się Naruto Namikaze-Uzumaki. Chociaż on znał tylko drugie nazwisko.

- Przejdź do rzeczy Sarutobi-san - oznajmił twardo blondyn.

- Dobrze. A więc organizacja Akatsuki porywa sakryfikantów i wyciąga z nich Ogoniaste Bestie. Tu są znani nam członkowie - rzekł, podając chłopcu cienką teczkę. - Ich znakiem charakterystycznym są czarne płaszcze w czerwone chmury.

- Uchiha Itachi, Kisame Hoshigaki - zaczął czytać, przeglądając akta. - Hidan... Co? To przecież niemożliwe... Przecież on...

- Coś się stało Naoki?

- Jesteś pewny, że on żyje? - spytał, pokazując zdjęcie zbiegłego shinobi.

- Tak. Ostatnio jeden z ANBU go widział.

- Szlag. Przepraszam. Muszę iść się uspokoić - oznajmił blondyn, zeskakując na drogę.

*NARUTO*

Uderzałem pięściami w słupek treningowy, co jakiś czas dodając kopnięcie. To był bardzo dobry sposób na wyładowanie emocji, chociaż... Spojrzałem na swoje dłonie. Na knykciach skóra była zdrapana, a krew wypływająca z ran zabarwiła całą rękę.

- Cholera - mruknąłem pod nosem i użyłem Shunshin no Jutsu [Technika Migotliwego Ciała].

Będąc już w mieszkaniu, owinąłem dłonie bandażem i zacząłem przynosić wszelką broń na środek sypialni. Zajęło mi to z kilkadziesiąt minut, ponieważ w każdym zakamarku mojego lokum ukryłem ostrza, na wypadek ataku obcego ninja. Raz się taki zdarzył, więc wolałbym nie mieć powtórki z rozrywki. Przeliczyłem broń.

Dwadzieścia kunai'ów.
Czterdzieści shuriken'ów.
Piętnaście wybuchowych notek.
Po cztery bomby z każdego rodzaju.
Kilkadziesiąt pieczęci czasoprzestrzennych z innymi "zabawkami" shinobi.

- Myślę, że starczy - powiedziałem do siebie, chowając broń do pieczęci na nadgarstkach. Naciągnąłem rękawy, aby zakryć znaki Fuinjutsu, po czym usiadłem przy oknie. - Teraz wystarczy poczekać do zmroku.

*TEN SAM DZIEŃ - PÓŹNY WIECZÓR*

Obserwowałem wyludniającą się uliczkę. Dopiero kiedy całkowicie opustoszała, zeskoczyłem na ziemię. Nasłuchiwałem nawet najlżejszych szmerów, przemieszczając się w stronę bramy. Nagle poczułem dłoń na ramieniu. Natychmiast odskoczyłem w bok, obracając się w locie i sięgając do katany na plecach.

Cień Mędrca - Naruto FF ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz