Powiedział do mnie króliczku-już nie żyje#62

529 27 3
                                    

Edward nie wrócił na noc, więc pewnie bawił się równie dobrze jak ja. Emmett wyjął z szafy małe pudełko i całując mnie czule wręczył mi je do rąk.

-Załóż to, muszę Cię w tym zobaczyć- odparł, a ja zaśmiałam się i ruszyłam z pudełkiem do łazienki. Kiedy podniosłam wieczko znalazłam w pudełku obcisły kostium króliczka. Jęknęłam, ale nie chciałam psuć Emmettowi humoru, więc po prostu to włożyłam. Spojrzałam w lustro i z bólem stwierdziłam, że wyglądam jak gwiazda filmów porno. Czego się nie robi z miłości.

Jak na złość wychodząc z łazienki i ruszając do swojej sypialni wpadłam na Edwarda. Też nie miał kiedy wrócić-pomyślałam, a on zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów i uśmiechnął się rozbawiony.

-Fajne wdzianko- odparł, a z dołu doszedł mnie gromki śmiech mojej przeuroczej siostry.

-A w łeb chcesz?!-zapytałam rozgniewana. Uniosł ręce w geście poddania i chichocząc wszedłe do swojego pokoju. Westchnęłam czując się upokorzona i weszłam do sypialni, gdzie czekał już na mnie Emmett.

-Och Rosie wyglądasz w tym zabójczo- odparł. -Przyniesiesz wino, skończyła nam się butelka- odparł, a ja zaciskając zęby ruszyłam na dół po kolejną. Wracając na górę byłam odprowadzana poprzez śmiech pozostałych członków rodziny. Gdy właśnie wchodziłam do sypialni, Edward wyszedł z pokoju. Był elegancko ubrany i uczesany, tak jakby właśnie szykował się na randkę, a nie z niej wrócił.

-Ej, a gdzie ty się tak odstawiłeś?-zapytałam zanim zdążył mnie minąć. Zatrzymałe się obok mnie w pół kroku.

- Czy ja Cię wypytuję, gdzie kicasz w tym ubranku króliczku? Nie, to i ty nie bądź taka ciekawa- odparł, a ja zaciskając z wściekłości zęby weszłam do sypialni. Emmett natychmiast spostrzegł, że jestem właśnie w stanie wzburzenia, zwłaszcza, że Edward śmiał się drwiąco ruszając do wyjścia. Przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować. Jego szept, który wpadał mi do ucha był wyjątkowo kojący. Edward nazwał mnie króliczkiem? No przecież ja go za to zabiję. Powinien zdawać sobie z tego sprawę- pomyślałam i wściekłość wzrosła. Zrzuciłam Emmetta z siebie i tym razem to ja byłam na górze. Orałam pazrokciami jego porcelanową skórę po której nie mogła spłynąć ani jedna kropla krwi.

Doprowadziłam Emmetta do rozkoszy o jakiej nie marzył i to kilkukrotnie. Dzięki temu powstrzymałam się od ruszenia w pogoń za pewnym wrednym rudzielcem. Gdy namiętne chwile się skończyły wraz z Emmettem poszliśmy pod prysznic, a potem ubraliśmy się schludnie i ruszyliśmy na spacer. Emmett patrzył na mnie zakochanym wzrokiem i w końcu spojrzałam na niego pytająco.

-No co?!-krzyknęłam, a on uśmiechnął się od ucha do ucha.

-Następnym razem kupię bat- odparł, a po chwili ciszy oboje zaczęliśmy się śmiać. Objął mnie swoim silnym ramieniem i zabrał nad rzekę skąd rozciągał się przepiękny widok o tej porze. Zbliżał się wieczór. Weekend zniknął szybciej niż się tego spodziewałam.

-Rose, wciąż się denerwujesz- odparł, a ja spojrzałam na niego zdziwiona. Fakt trochę byłam wkurzona, bo nie wiedziałam co dalej będzie z Edem i tą Bellą. Przecież prędzej czy później będzie musiał powiedzieć jej żegnaj.

-Skąd wiesz, że jestem zdenerwowana?-zapytałam, a on uśmiechnął się i dotknął dłonią mojego policzka.

-Zawsze, gdy jesteś zdenerwowana przygryzasz delikatnie dolną wargę- odparł, a ja odwzajemniłam uśmiech.

-Chyba nie ma między nami żadnych tajemnic, jak sądzisz kochanie- zapytałam od tak.

-Znam Cię na wylot skarbie, jednak wciąż jesteś dla mnie tajemnicą- odparł.- Dlatego tak Cię kocham, bo co dzień poznaję w tobie coś nowego, o czym kompletnie nie miałem pojęcia- odparł, a ja uśmiechnęłam się promiennie.

-Pamiętam jak kiedyś chciałeś nosić mnie przez cały czas na rękach- odparłam z rozbawieniem, a on pochylił się do mnie i spojrzał głęboko w moje oczy dotykając obiema dłońmi mojej twarzy.

-Nadal tego chcę- wyszeptał.

-Nigdy nie żałowałeś? Nie możesz się przy mnie zestarzeć. Nigdy nie będziemy mieć dzieci, ani wnuków. Nawet domu nigdzie nie będziemy mogli mieć na stałe- odparłam z żalem w głosie.

- Rose doskonale wiem, co czujesz. Wiem, jak bardzo chciałabyś mieć dzieci. Ja także, ale musimy pogodzić się z tym co jest. Mamy siebie i całą wieczność. Może kiedyś przemienimy kogoś kto potem będzie mówił do nas mamo i tato jak my do Esme i Carlisle'a. Może założymy własny, odrębny klan Cullenów i będąc poważnymi głowami rodu zaczniemy być odpowiedzialni za naszych podopiecznych- bujał w obłokach, ale te jego bajki wydawały się całkiem przyjemne.

-Zapamiętaj tylko jedno, żeby nie przemieniać żadnych podejrzanych rudzielców- zagroziłam, a on ryknął niskim donośnym śmiechem.

-Zapamiętam kochanie- odparł wciąż się śmiejąc. Spojrzałam na wystające słońce i na Emmetta lśniącego teraz niczym diamenty.

-Chodź, pójdziemy trochę popływać- zaproponowałam, a on nie potrzebował drugiego takiego zaproszenia. Rozebraliśmy się do naga na brzegu i wskoczyliśmy do wody. Jedno było plusem bycia wampirem. Woda nie była dla nas za zimna, a nurkując mogliśmy robić to o czym ludzie zwykli tylko pomarzyć.

Czułam, że ten dzień minie nam jeszcze szybciej niż poprzedni i znowu powróci rutyna, zwana potocznie szkołą.

_______________________________________________

Kolejny rozdział. Chyba jak na razie szybko mi nawet idzie z tym pisaniem. Opo o Edwardzie także zaczynam ciągnąć, więc kto lubi to niech obserwuje, bo w każdej chwili mogą pojawić się nowe rozdziały.

Dawajcie gwiazdki i komentarze

Pozdrawiam

Roxi

Zimne serceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz