Od meczu minęły 3 tygodnie. Tomek nie odezwał się, dlatego ja postanowiłam o nim zapomnieć. Do naszej kawiarenki przychodził codziennie przystojny blondyn, który przez cały czas gapił się na mnie, nawet pan Rysio już zaczął się martwić, że to jakiś gwałciciel czy coś w tym stylu. Ja też z początku bałam się, ale zaczęliśmy rozmawiać. Konrad okazał się bardzo sympatyczny, miło mijał nam czas spędzony razem. Po kilku tygodniach zaprosił mnie na randkę, na którą pomagała mi się przygotować Rozi.
- Może być?- wyszłam z łazienki w przepięknej czerwonej sukience do kolan z koronką na rękawach.
-Cudna- Rozalia zbierała szczękę z podłogi. Zaraz potem oprzytomniała i zrobiła mi przepiękny makijaż a włosy upięła w niski koczek. Efekt końcowy nawet mi się spodobał, chociaż ja jestem bardzo krytyczna wobec siebie i nie lubię oglądać siebie w lustrze. Usłyszałam dzwonek do drzwi, pobiegłam je otworzyć.
- Cześć Kon... co ty tu robisz?- nie, to nie mogła być prawda! Nie teraz, gdy już o nim zapomniałam!
- Cz.. Cześć śślicznie wyglądasz. Wybierasz się gdzieś? Przepraszam ja nie chciałem ci przeszkadzać- podrapał się po głowie zakłopotany Tomek.
- Tak wybiera się gdzieś. ZE MNĄ. - podkreślił dwa ostatnie słowa. Przyszedł w odpowiednim momencie. Konrad wiedział o sytuacji z siatkarzem, w końcu na początku byliśmy przyjaciółmi. Mimo tego, że powinnam nie czuć się niezręcznie, w końcu to Tomek stał pod moimi drzwiami a nie ja pod jego wyczuwałam lekki dyskomfort zaistniałej sytuacji. Nie tak pewnym krokiem wyminęłam chłopaka z przepraszającym spojrzeniem. Nie obróciłam się, chciałam znaleźć się jak najdalej od mieszkania. Randka okazała się totalnym niewypałem, oczywiście bardzo dobrze dogaduję się z Kondziem , ale nic do siebie nie czujemy oprócz przyjaźni. Ale takie wypady na miasto postanowiliśmy robić częściej. Powygłupialiśmy się na spacerze w parku bez grama alkoholu, a ludzie parzyli się na nas jak na nienormalnych. Jednak my wyznajemy zasadę że można bawić się bez alkoholu lepiej niż z nim. Pożegnałam się z chłopakiem buziaczkiem w policzek i każdy poszedł w swoją stronę.
-Wróciłam!- krzyknęłam po wejściu, bo wiedziałam, że Rozalia jeszcze nie śpi a nie chciałam jej wystraszyć. Bo kiedyś zaatakowała mnie miotłą myśląc że to włamywacz. Od tamtej pory nawet w nocy mówię że to Lila przyszła a nie włamywacz.
-Cześć, ja idę do pokoju. Masz gościa w salonie- uśmiechnęła się.
-O nie, nie mów mi że on tu jest.- pokiwała twierdząco głową. Cieszyła się, bo od początku liczyła, że jednak Fornal zrozumie swój błąd i spotka się ze mną. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam w kierunku salonu zostawiając swoje szpilki w korytarzu.
- Hej- nie wiedziałam jak zacząć rozmowę z chłopakiem
-Hej,przepraszam, że ci przeszkodziłem w randce. To nie tak miało wyglądać, chciałem ci wszystko wyjaśnić. Chciałem do ciebie zadzwonić i zaprosić ale nie mogłem i potem szukałem cię ale na marne w w ogóle to wszystko do dupy detektywem nie zostanę- powiedział tak szybko, że nic nie zrozumiałam
-Spokojnie, powoli ja nic nie rozumiem. Napijesz się czegoś?- chciałam być miła. - Zrobię pyszne kakao okej?- pokiwał głową zgadzając się. Wróciłam po chwili z parującą cieczą w różowych kubkach. Na ich widok chłopak uśmiechnął się szeroko.- Opowiedz mi po kolei od początku
- A więc tak... Chciałem oddzwonić zaraz po tym jak wszedłem do mieszkania po spotkaniu z tobą. Zdziwiłem się słysząc po drugiej stronie słuchawki "nie ma takiego numeru". Próbowałem wszystkiego zamieniałem cyferki, sprawdzałem w internecie ale nie znałem twojego nazwiska więc nic nie znalazłem. Później dzwoniłem do tej kawiarenki ale twój szef nie zgodził się na podanie żadnych danych. Za nic. Gdy chciałem przyjechać tu do ciebie trener nie dał mi wolnego. Pewnego dnia odpaliłem instagrama jak zwykle pełno wiadomości ale jedna zwróciła moją szczególną uwagę. Twoja przyjaciółka napisała mi że wyglądasz na zawiedzioną że ja się nie odzywam. Podała mi dokładny adres. Zadzwoniłem do trenera prosząc o wolne, ale on zgodził się dopiero na dzisiaj więc jestem. Przepraszam że zajmuję ci czas, widziałem że spotykasz się z kimś. Mimo to chciałem żebyś wiedziała jaka jest prawda. Przepraszam i już ci nie przeszkadzam.- wyjął za kanapy piękny bukiet róż wręczył mi go i ruszył w kierunku wyjścia.
-Tomek stój- krzyknęłam w ostatniej chwili bo chłopak prawie zamknął drzwi za sobą. podbiegłam do chłopaka i mocno wtuliłam się w jego umięśniony tors.
- Przepraszam. To wszystko moja wina- wyszeptałam. Wróciliśmy do salonu i wyjaśniliśmy sobie wszystko.
YOU ARE READING
Przypadek? Nie sądzę.
FanfictionDziewczyna nienawidzi żadnego sportu. Pewnego dnia razem z przyjaciółką postanawia dla żartu wziąć udział w konkursie. Niespodziewanie wygrywa go. Kilka dni później udają się na mecz, który wygrały. Spotyka tam kogoś kto odmieni jej życie. Ale czy o...