Ja się go nie bałam. Ten człowiek mnie przerażał. Cofałam się, siedząc na podłodze, tak długo, aż plecami uderzyłam o łóżko. Niczym niezrażony Dylan wszedł do pokoju i usiadł na fotelu.
- Kiedy ludzie się boją są naprawdę zabawni - oznajmił lekko unosząc kąciki ust
Rany boskie. Otrząsnęłam się nieco z pierwszego wrażenia i podniosłam z podłogi.
- Po co tu przyszedłeś?
- Masz pamięć, jak złota rybka? Mówiłem przed chwilą, że musimy porozmawiać.
- O trzeciej nad ranem? - wygląda na to, że nie chciał mi nic zrobić
- To Ty wróciłaś o tej porze. A ja mam sprawę... nie cierpiącą zwłoki.
Słowo "zwłoki". Byłam pewna, stuprocentowo pewna, że użył go celowo.
- Wybrałem miejsce.
- Jakie miejsce? - nic nie rozumiałam
- Złota rybka. No, poważnie. Z kim ja muszę pracować? - westchnął - Muszę iść po podwyżkę. Amy, miejsce. Przeszedłem się po mieście i znalazłem idealny punkt. Ja będę widział wszystko, jak na dłoni, Ty spokojnie możesz je tam przeprowadzić na kawę czy coś tam, a potem też nie będzie kłopotu, żeby wtopić się w tłum.
O. Mój. Boże.
To o TO miejsce mu chodziło. Powiedzieć, że po wycieczce z Luke'iem sprowadził mnie brutalnie na ziemię, to nic nie powiedzieć.
- Jakie... miejsce? - powtórzyłam głupawo
- Taka kawiarnia, niedaleko wybrzeża. Pokażę Ci. Widać ją dobrze z dachu sąsiednich budynków, a na bulwarze spaceruje wystarczająca ilość osób. Pamiętaj, musisz natychmiast zniknąć. Zrobi się zamieszanie. Jeśli policja zdąży Cię zgarnąć, zapewniam, że nie dojdziesz nawet do radiowozu. Możesz mi wierzyć.
Wierzyłam. Bez dwóch zdań, wierzyłam. Nie musiałam nawet pytać dlaczego. Ale mogłam spróbować z innej strony.
- Mam się odezwać do Jake'a po akcji. Jeśli nie zadzwonię, może nie być zadowolony.
Dylan po raz pierwszy naprawdę się uśmiechnął. Otworzyłam szerzej oczy ze zdumienia.
- Trudno. Ja jakoś to przeżyję. - powiedział z jawną kpiną
Znowu wolałam nie dopytywać, kto może ewentualnie nie przeżyć.
- Dalej nie rozumiem czemu nie mogłeś z tym poczekać do rana.
- Nie ma czasu. Musisz się przygotować do tych urodzin, być wiarygodna i tak dalej. I weź to ogarnij jakoś szybko, nie mam ochoty siedzieć tu dłużej, niż tydzień. Maksymalnie dwa.
Tydzień? Maksymalnie dwa? Ja chciałam przeciągnąć to jak najdłużej!
- Jak mam się z nią zaprzyjaźnić w tydzień?
- To Twój problem - teraz mówił jak Jake - Tydzień, Amy. Maksimum dwa. Nie zapomnij o fotelu - rzucił wychodząc
Zamknęłam drzwi, ale olałam fotel. Gdyby chciał mi coś zrobić, zrobiłby to już dawno. Niepokoiło mnie jednak, że w żaden sposób nie obawiał się Jake'a i jego reakcji, gdybym nie zadzwoniła. Do tej pory myślałam, że to w pewnym sensie jest coś w rodzaju mojego zabezpieczenia. Ale w sumie czego ja się mogłam spodziewać po psychopacie? Odpowiedź, niestety, brzmiała: wszystkiego.
Kurczę.
Wyleciałam na korytarz.
- Dylan? Poczekaj! - choć odezwałam się niezbyt głośno, w cichym korytarzu hotelu, mój głos niemal odbił się echem

CZYTASZ
Luca. (Zakończone. Będzie korekta)
Mystery / ThrillerGdy okazało się, że na operację mojej matki potrzeba dosłownie milionów monet, myślałam, że już gorzej być nie może. Los postanowił jednak udowodnić mi jak bardzo się mylę. Jedna decyzja sprawiła, że za jednym zamachem postawiłam na szali życie swoj...