Rozdział 5

349 14 3
                                    

(Tauriel)

Dotarliśmy wreszcie do granicy. W "oddali" (jak już wiemy elfy mają świetny wzrok, my byśmy jej na stówe nie widzieli) majaczyła nam srebrzysta nitka wijącej się wzdłuż puszczy rzeki Anduiny. Zarzadziłam postój i rozbicie obozowiska na granicy, tak aby na wrazie czego orkowie nas nie zauważyli.
Po wydaniu rozkazu niemal natychmiast podlegający mi oddział oddalił się i zaczął przygotowywać miejsce do obozu. Ja w tym czasie z małą garstką wyszłam sprawdzić teren, ponieważ wolę chodzić sama niż z towarzyszem, (oczywiście oprócz Legolasa hehe) rozdzieliłam nas na dwie grupy, ja poszłam sama a dwójka innych elfów poszła w inną stronę szepcząc między sobą.

Szłam przed siebie zamyślona nie zważając na to że ktoś mógłby mnie zauważyć. Nagle usłyszałam za sobą kroki i szelest liści, ktoś się do mnie przedziera... pomyślałam, na wrazie czego trzymałam łuk i napiętą strzałę na cięciwie w gotowości. Stałam tak chwilę wyczekujac jakiegoś ruchu gdy nic się nie działo postanowiłam iść dalej, gdy nagle tuż koło mojej głowy przeleciała orcza strzała.
Usłyszałam jak ktoś woła do mnie. Powoli się odwróciłam i ujrzałam tam dwójkę elfów walczących z niewielką grupą orków, jeden z nich juz opadał z sił w wyniku czego orkowie zrobili mu już wiele ran na ciele.
Jak najszybciej rzuciłam się do pomocy.
Zaczęłam ciąć orków za każdym cięciem jeden orków padał dzięki czemu juz po chwili rozprawilismy się z całą grupą napastników. Mimo tego ze nikt z nas zbytnio nie ucierpiał oprócz tego elfa ktorego skrzywdili orkowie, jego rany nie były az tak ciężkie lecz i tak musieliśmy pomóc mu dojść do obozu ponieważ kompletnie opadł z sił.

- Szybko zaniescie go szybko do obzowizka i dajcie do uzdrowiciela niech się nim jak najszybciej zajmie.- rozkazalam im , a sama poszlam za nimi wypatrując niebezpieczeństwa.

Zastanawialam się jak orkowie tak szybko odbudowali swoją potęgę, może król miał racje to bardzo niebezpieczna wyprawa.
Powinnam chyba posłać po posiłki sami przecież nie damy sobie rady pomyslalam.
Kiedy dotarlismy do naszego obozu natychmiast kazalam wysłać posłańca do króla z prośbą o posiłki, później jeszcze upewnilam się czy wszystko w porządku i czy wszystko dobrze z rannym.
Kiedy wszystko sprawdziłam poszlam do namiotu przygotowanego specjalnie dla mnie, odlozylam broń na swoje miejsce i polozylam się na prowizorycznym łóżku i zasnelam , śniła mi się bitwa z dziwnym niepokojem wydawało mi się ze cos strasznego może się wydarzyć........

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

No nareszcie udało mi się napisać ten rozdział, trochę nudny ale obiecuje ze w następnym wydarzy się cos ciekawego co może odwrucic bieg wydarzeń.....ale nie będę wam przecież spojlerowac ,
do zobaczonka w następnym rozdziale ( tam się wszystkiego dowiecie 😋)
Pozdrowionka wam wszystkim przesyła
Papugai13

Legolas X Tauriel - Miłość bez końca... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz