Przysięgam, że tego nie zrobiłam, ale ty to przecież wiesz.
Prawda?
Widziałeś to, stałeś tam. Na jasnej, drewnianej podłodze. Zaplamionej od różnorodnej cieczy, która przez lata wylewała się na nią. Teraz była tam tylko krew i inne odbarwienia bledły, jakby obawiały się, że to one zostaną oskarżone o to co się wydarzyło. Lecz one tego nie zrobiły, tak samo jak ja.
Wierzysz mi?
Stałeś tam, niedaleko blatu kuchennego.
Stałeś w korytarzu z błękitnymi ścianami, małą jasną komodą i paroma drogimi obrazami, które kontrastowały z odcieniem tapet.
Widziałam jak wchodziłeś przez drzwi wejściowe z cienką szybą pośrodku. Byłeś niczym mój cień, byłeś moją ciemną stroną. Albo tą lepszą częścią mnie, której we mnie nigdy nie było.
Kim jesteś? Czym jestem ja?
Wydawało mi się, że przyszłam w kurtce. Starej, wydartej, skórzanej kurtce.
Ale gdzie ona teraz jest? Gdzie ją zostawiłam? Dlaczego się nie odzywasz? Odwracasz wzrok, dlaczego na mnie nie patrzysz? Po moich dłoniach cieknie czerwona ciecz, strumyki kropel upadają niegdyś na czystą posadzkę. Może to wino się rozlało, albo stłukłam butelkę gdy szłam do niego? Chcieliśmy je wypić, a potem przenieść się z żółtego, przestrzennego salonu z dwoma dużymi oknami z widokiem na basen do sypialni. Ale on teraz leży prawie martwy u moich stóp.
Sypialni?
Pomieszczenie było w ciemno niebieskim odcieniu, znajdowało się tam ogromne łóżko i ciemne meble.
Skąd wiem jak wygląda ten dom, czy ja tu mieszkam? Dlaczego dalej nic nie mówisz?
Patrzył na mnie tymi pięknymi oczami. Miały odcień morza, za każdym razem, gdy się w nie wpatrywałam czułam jakbym tonęła. Wpadała coraz głębiej i głębiej w sidła jego miłości. Ale teraz są puste, niczym próżnia.
Czy tak wyglądała miłość? Czy ja ją naprawdę czułam?
Mężczyzna leżący w kałuży krwi, tuż przy moich nogach rozchylił wąsko usta i wyzionął ducha.
Moje dłonie drżały, gdyż dopiero po chwili dotarło do mnie co uczyniłam.
Z lewego kącika jego wypukłych ust poleciała krew.
Ruszyłam szybkim krokiem w twoim kierunku z zamiarem uderzenia cię pięścią w twarz. Jednak zniknąłeś, a ja uderzyłam pięścią w ścianę. Zrobiłam dziurę, a krew osoby leżącej na panelach zmieszała się z moją własną.
Gdzie jesteś?!
Pojawiłeś się po drugiej stronie salonu przy jednym z wielkich okien. Zawsze unikasz konfrontacji. Wskazałeś na widok za oknem i pojawiłeś się koło wielkiego basenu na zewnątrz.
Uciekamy? Nie rozumiem. Dlaczego zostawiamy go tak po prostu? Co ze mną jest nie tak? Kiedy będziemy bezpieczni, wytłumaczysz mi? Czy my jesteśmy bezpieczni?
Otworzyłam okno na oścież. Na szczęście pokój jest na parterze, więc tym razem nie zrobię sobie krzywdy wyskakując. Szłam za tobą, zupełnie tak jak poleciłeś. Ominęłam piękne, zadbane, złociste chryzantemy kwitnące tuż przy brzegu zbiornika z mieniącą się niebieską wodą. Przeszliśmy parę ulic, by po chwili wejść do restauracji, w której pracował Adam.
Kim był dla mnie Adam?
Momentalnie w mojej głowie rozbrzmiał znajomy mi głos.
- Patrishia! Kopę lat! - szczupły, jasno włosy mężczyzna wyszedł zza baru z uśmiechem i uścisnął mnie .
CZYTASZ
In My Mind || PL✅
Short StoryZamknięta w smutnej rzeczywistości, bez możliwości wyjścia. Czy czujesz to samo co ja? Czy czujesz lęk? Powinniśmy się bać, jesteśmy tylko ludźmi. Sami sobie jesteśmy największymi katami, nasze myśli to one nas zniewalają. Brutalna prawda to tylko p...