Następnego dnia specjalnie nie ustawiałam budzika, który miałby mnie obudzić tak, abym zdążyła na pierwszą lekcję. Miałam zamiar w końcu opuścić jeden dzień szkoły, gdyż odkąd zaczął się semestr nie zrobiłam tego ani razu. Obudziłam się z ogromnym uśmiechem na ustach, rozumiejąc że w domu nareszcie nie ma rodziców i przez najbliższy czas ich nie będzie. Przede mną chwilowa odskocznia od nieszczerych uśmiechów i krzywego patrzenia się w ich kierunku. Szykują się naprawdę cudowne dni.
Ubrana w szlafrok zeszłam na sam dół, w kuchni spodziewając się pani Song. Moja intuicja nie zmyliła mnie, gdyż obecna w moim domu starsza kobieta aktualnie zajęta była sprzątaniem pomieszczenia.
- Dzień dobry. - posłałam kobiecie uśmiech, siadając przy stole
- Dzień dobry, nie poszłaś do szkoły? - spojrzała na mnie z lekko zdziwioną miną
- Odpuściłam sobie. - wzruszyłam ramionami - Chyba nie powie pani tego moim rodzicom?
- Nic nie powiem. - uniosła ręce w obronnym geście. - Mam dla ciebie coś, co chyba powinnaś to zobaczyć. Numer wyszedł dziś rano.- podała mi gazetę, która chwilę wcześniej wyciągnęła z torby. - Zrobię ci śniadanie. - dodała.
Trzymając czasopismo w ręku, zajęłam miejsce przy stole. Rzuciłam okiem w kierunku okładki, na której zobaczyłam... siebie.
Zdjęcie przestawiało mnie oraz Sehuna. Nie trudno mi było się domyślić, że zostało zrobione na ostatnim bankiecie w sobotę. Pozowaliśmy na ściance i mimo że wyglądamy jak para, gołym okiem widać, że nasze miny nie wyrażają nic pozytywnego.
,,NAJGŁOŚNIEJSZY ŚLUB W KOREAŃSKIM BIZNESIE"
Podparłam głowę na dłoni widząc ten niesamowicie żałosny nagłówek. Jak najszybciej odnalazłam w gazecie stronę poświęconą mi i Sehunowi. Widząc ilość tekstu oraz zdjęć, które zrobiono nam z różnych perspektyw, odechciało mi się patrzeć na to wszystko. Gwałtownie wstałam od stołu, by już po chwili cisnąć czasopismem w kierunku kosza na śmieci. Ignorując zdziwienie sprzątaczki, jak najszybciej pobiegłam na górę do swojego pokoju.
Łzy cisnęły się pod moimi powiekami, a ja nawet nie próbowałam ich hamować. Do tej pory nie rozumiałam jak bardzo poważna jest sytuacja mojej sławy. Naprawdę musiałam zobaczyć siebie na pierwszej stronie gazety, żeby zrozumieć to w co się wpakowałam?
Teraz już każdy będzie wiedział. Jako prawie zamężna snobka będę wytykana palcami przez ludzi w szkole, oraz stanę się głównym tematem ich rozmów. Również na ulicy ludzie coraz częściej będą mnie rozpoznawać, by w końcu zrobić mi zdjęcia i wstawić do internetu... Taka wizja mojego życia niesamowicie mi nie odpowiada oraz mam ochotę wymiotować kiedy tylko pomyślę o tym, co mnie czeka.Rodzice powinni chcieć szczęścia swojego dziecka. Powinni pozwolić mu samemu wybrać drogę życiową, wymarzone studia oraz pracę. A co najważniejsze - powinni pozwolić mu kochać tego, kogo chce. Moi rodzice nigdy z moim szczęściem się nie liczyli. Nie ofiarowali mi miłości. W ich oczach byłam przedmiotem, który będzie spełniał ich oczekiwania oraz finalnie przyniesie większą sławę i bogactwo. A ja byłam bezbronna. Nie potrafiłam się postawić, zaprotestować, bojąc się konsekwencji z tym związanych.
Moczyłam łzami poduszkę, rozumiejąc w jak bardzo złej sytuacji jestem. Nie chciałam sławy. Obrzydzało mnie wszystko co związane z byciem popularną. Nie podoba mi się wizja widzenia swojej twarzy w gazetach, czytania nie kończących się komentarzy na swój temat... nie pasuję do tego świata.
Dźwięk telefonu rozniósł się po moim pokoju. Natychmiastowo otarłam łzy z oczu i spróbowałam uspokoić swój oddech. Odebrałam.
- Dlaczego nie ma cię w szkole? - usłyszałam spokojny głos Hyunjina po drugiej stronie
CZYTASZ
speechless | hwang hyunjin
Fanfic- Kochasz go? - zapytał po cichu, nadal na mnie patrząc. Poczułam jak jego uścisk na moich dłoniach staje się silniejszy. - Nie. - odpowiedziałam od razu. - Absolutnie nie. - Nie możesz postawić się rodzicom? - Nie mam tyle odwagi. Wiesz jacy są wpł...