08

4 0 0
                                    

Czułam ogromny ból w okolicach klatki piersiowej. Brakowało mi tlenu, mężczyzna co chwilę podłączał mnie pod jakieś rurki, zaczęła wracać mi świadomość.
-witam Panią. - rzucił uśmiechnięty. Wyglądał na 20 - 25 lat.
-co ja tu robie?
-Pani Veronica tego chce.
-wypuść mnie!
-nie mogę. - próbowałam się szarpać ale skończyło się jeszcze większymi obdarciami.
-jeśli będziesz się szarpała będę musiał Cię zranić. - był w jakimś transie musiałam zrobić cokolwiek. Zaczęłam udawać że się duszę, tylko po to by do mnie podszedł.
Chłopak podszedł do mnie i lekko się schylił żeby poprawić jakieś rurki, wykorzystując okazję zamachnęłam się głową i mocno uderzyłam o jego. Będę pewnie żałowała, szybkim i mocnym ruchem wyrwałam ręcę ścierając sobie skórę do krwi.
-mówiłem żebyś nic nie próbowała! - wkurzony zaczął wstawać, ja złapałam za pierwsze lepsze ostrze i wymierzyłam w brzuch dla mężczyzny, on złapał się za krwawiące miejsce a ja przecinałam więzły na nogach.
Szybko wstałam i zabrałam wisiorek który leżał na szafce przy drzwiach. Szybko wybiegłam.

20 minut później.

Szukałam wyjścia uważając na Veronice. Jestem pewna że by mnie zabiła. Wybiegłam na dwór, pierwszy wdech, drugi i zadzwonił telefon. Przerażona szybko go włączyłam żeby więcej nie dzwonił i pobiegłam w stronę miasta.
Po 15 minutach, zdyszana i spocona wbiegłam do galerii.
Postanowiłam zadzwonić do Nikki. 

~Nikki.
-ale jak to się stało? Nie najpierw mi wytłumacz - słuchałam jak Clarisse mówi mi co właśnie przeżyła, moje oczy prawie wyleciały z orbit.
-dobrze zaraz przyjadę. - nie musiałam mówić dla Josie ani Nicka oni dobrze słyszeli.
-też jedziemy - stwierdzili razem. Nie polenizowałam wcale, skoro chcą. Wyszli pierwsi, ja zatrzymałam się i napisałam szybkiego sms do Clarisse.
Me: Nick i Josie też jadą, przepraszam.
Chwilę potem przyszła wiadomość.
Clarisse: bez różnicy oby szybko, boję się o swoje życie! :<
Wybiegłam prędko z domu i wsiadłam do samochodu.

~Clarisse
Kurczę też przyjadą a przecież mówiłam że ich nie potrzebuję! Powinnam się bać o to że Veronica mnie znajdzie, ale nie ja będę się srała że Nick i Josie przyjadą.
Nie czekałam długo bo zaraz wbiegła Josephine i przede mną stanęła.
-w większe kłopoty wpaść nie mogłaś? - mocno mnie przytuliła - jeszcze nim pachniesz - stwierdziła.
-co?
-pachniesz jego krwią - fuj.
-Nikki i Nick są w samochodzie.
Szłyśmy powoli do samochodu a we mnie narastał strach i nie przez Veronice tylko przed spotkaniem z Nicolasem. Co myśli? Co będzie mówił? Wsiadłam do przodu i podziękowałam że przyjechali.
Jechaliśmy w ciszy, obserwowałam spacerujących ludzi zazdroszcząc im zwyczajnego życia. Spojrzałam w lusterko i przyłapałam wpatrującego się we mnie Nicka, jego wzrok był bez uczuć.
Wysiadając z zamyślenia przewróciłam się. Zareagowały tylko dziewczyny a Nick miał wywalone. Nie powiem zabolało mnie to.

Podziękowałam dziewczynom za pomoc i zamknęłam się w pokoju. Zadzwoniłam do Leili.
-hej - rzuciłam smutno.
-co się dzieje? - wiedziałam że odrazu wyczuje że coś jest nie tak.
-to samo co od kilku miesięcy. Veronica chciała mnie chyba zabić a ja prawdopodobnie zabiłam jej wspólnika.. mam dość! Pokłóciłam się z Nickiem i Josie. Ale chyba Josie przeszło..
-przeproś go. - stwierdziła bez dłuższego namysłu.
-al.. - przerwała mi.
-ale nie co z tego że wampir skoro dalej chłopak, on też potrzebuje uwagi i wogóle. - przyznałam jej racje.
-a ty tam coś do niego? - usłyszałam jej podekscytowany głos.
-nie, haha - nawet jeśli to nie mogę nikomu powiedzieć bo nie mam szans na jakikolwiek związek z nim.
-jaaasne! Jutro wychodzimy! - oznajmiła pewnie.
-niee, wolę się nie wychylać
-a no tak.. jutro wpadnę na nockę co?
-dobrze. Tak strasznie mi źle. - zaszlochałam.
-Słońcę, będzie lepiej tylko trzeba to przeczekać! Poradzisz sobie lepiej niż ktokolwiek. Podziwiam Cię że masz siłę wstać z łóżka. Twoja siostra ożyła, pierwsze wampiry to twoja rodzina. Ja bym nie dała rady. Jesteś najodważniejszą osobą jaką znam.
-dziękuję.. bardzo.
-dobranoc, buziaki.
-dobranoc. - podłączyłam telefon do ładowarki i usnęłam.

Kurczę dzisiaj szkoła.
Biegiem dotarłam do szkoły, spóźniona wbiegłam do klasy nie zważając na innych usiadłam w ławce.
-hej - szepnęła do mnie Leila.
-hej - odpowiedziałam rozpakowując się -znowu zaspałam. -jęknełam i osunęłam się na krześle.
W końcu oddałam się tematowi na lekcji.

Następna lekcja

Wyrwał mnie z zamyślenia głos nauczyciela.
-czy pani Evans zechce wrócić na Ziemię? - rozejrzałam się po klasie.
-tak przepraszam. -  spojrzałam się na Leilę ale mój wzrok automatycznie przeniósł się na osobę z tyłu, kurczę zauważył że się patrzę. Po lekcjach to złapię i przeproszę.
Ostatnie lekcje były nużące, jednak adrenaliny dodawała mi myśl że za kilka minut muszę pogadać z Nickiem.
Wychodząc ze szkoły wyłapałam to wzrokiem i do niego podbiegłam.
-Nick musimy porozmawiać
-nie mamy o czym
-chce Cię przeprosić.
- za co?
- że wtedy powiedziałam za dużo... przepraszam Cię.
-spoko. - rzucił i zaczął iść.
-spoko?! Za co jesteś na mnie zły?!
-za to że tak bardzo mi na tobie zależy! A Ty ciągle się w coś pakujesz! - stanęłam sztywno i się na niego patrzyłam. - przepraszam...- powiedziałam smutno i przeszłam obok niego, gdy go mijałam złapał mnie za rękę i do siebie przyciągnął.
-to ja przepraszam - przytulił mnie, ta chwila mogłaby trwać wiecznie.. Przegrałam, zakochałam się!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 06, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Nevermoor Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz