10. Potrzebuję cię bardziej, niż jestem w stanie wyrazić

418 21 5
                                    

Ilość słów: 3500

Louis, trzy miesiące wcześniej

Louis dotarł do domu z pędzącym sercem i nie czując skruchy za nawrzeszczenie na kierowcę Ubera, który jechał tak strasznie wolno.

Narzeczony dotarł do domu bezpiecznie, głosiła wiadomość i szatyn nie mógł oddychać. Kto robi komuś coś takiego?

Otworzył drzwi do mieszkania, dowiadując się, że nie były zamknięte i zaczęło boleć go serce. Bolało nadal, gdy wszedł do domu i rozejrzał się, widząc pusty salon i włączony telewizor. Serce jeszcze przyspieszyło, kiedy wszedł do kuchni i ona także była pusta, światła zapalone, a na kuchence stał czajnik. Harry nigdy tak niczego nie zostawiał – nie zostawiał świateł i telewizora włączonych, kiedy nikogo nie było w pomieszczeniu. Z poważną miną zwykł mówić, że to marnowanie energii, bo to zazwyczaj Louis zapominał o takich rzeczach.

Szatyn przełknął ciężko, czując jak jego oczy już pieką od łez.

- Harry? – zawołał w głąb mieszkania, łamiącym się głosem.

Jednak nikt nie odpowiedział. Harry nie odpowiedział, a Louis nie wiedział, co robić. Bał się iść dalej w mieszkanie i znaleźć coś, co by go załamało.

- Harry? – zawołał ponownie drżącym głosem.

Postanowił przestać być mięczakiem i poszedł dalej, idąc prosto do ich sypialni i zastając ją tak samo pustą, jak salon i kuchnię.

- Harry! – teraz już krzyknął, z sercem bijącym tak mocno, że właściwie już nie mógł oddychać.

Po tym usłyszał szybkie kroki, jakby ktoś biegł i pojawił się Harry – z szeroko otwartymi oczami w drzwiach ich sypialni, patrząc na niego, jakby zobaczył ducha.

- Co? – miał czelność zapytać, prawą dłoń trzymając na klatce piersiowej, by uspokoić oddech. – Wszystko dobrze?

Louis zmarszczył brwi, nagle czując, jak krew wrze mu w żyłach.

- Co do kurwy, Harry? – zapytał trzęsącym się głosem, oglądając bruneta od stóp do głów, żeby upewnić się, że wszystko dobrze, że nic mu się nie stało.

- O co chodzi?

- Nie słyszałeś, jak cię wołam? – zapytał z rozdrażnieniem Louis. – I czemu drzwi nie są zamknięte? Ile razy mam ci powtarzać, żebyś –

- Louis – Harry przerwał mu, krzyżując ramiona na klatce piersiowej. – Robiłem pranie.

Louis zamrugał i wziął głęboki oddech, pozwalając sobie raz jeszcze dokładnie obejrzeć bruneta – powinien się zorientować od razu, gdy go zobaczył. Miał na sobie swoje ubrania Do Prania, co było nawiasem mówiąc zupełnie absurdalne. Louis zawsze się z niego naśmiewał przez to. Za każdym razem, kiedy Harry postanawiał zrobić pranie, szedł do ich pokoju i zakładał swój śmieszny T-shirt z Britney Spears i jeszcze śmieszniejsze, malutkie szorty we flamingi. Za każdym pieprzonym razem.

Szatyn nagle poczuł ochotę do płaczu, bo oto był Harry w całej swojej wspaniałości, bezpieczny i był sobą. Louis kochał go tak bardzo, że myśl, że mógłby wrócić do domu i zobaczyć go w tak bardzo inny sposób, nie ten kochany i jasny, który zawsze był źródłem światła w jego życiu, bolała. Myśl o nie posiadaniu tego, nie posiadaniu go już dłużej była nie do zniesienia i to dlatego podbiegł do młodszego i mocno owinął go ramionami w talii, przyciskając go do swojego ciała.

- Nie zostawiaj drzwi otwartych, Harry – wyszeptał naprzeciwko jego torsu, z całych sił starając się nie płakać mimo że oczy aż go paliły od tych nieuronionych łez. – Proszę, nie zmuszaj mnie, żebym to powtarzał za każdym, pieprzonym razem. Proszę, nie zostawiaj drzwi otwartych.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 11, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Help Me To Believe, Give Me Hope PL (Larry) ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz