3. Drogomił

86 15 45
                                    

Sulimir wraz ze Smokobójcami powrócili do królestwa, w którym każdy z nich mógł odpocząć. Radogost i Dalibór, jak zawsze po udanej misji udali się do tawerny, by móc pić na koszt właściciela i urzekać piękne niewiasty. Ademar pojechał do króla, by poinformować go, że gniazdo zostało zniszczone, lecz smok uciekł. Ainal zniknął, lecz Sulmir znał go na tyle dobrze, że domyślał się gdzie się podział. Poszedł aktywnie odpoczywać i medytować przy zapachowych świecach. 

Czarodziej przekroczył próg swej chaty, słysząc jak jego podeszwy mlaszczą o podłogę zostawiając plamy.

- Ja... muszę ci coś powiedzieć. - wykrztusił na wstępie, analizując przejętą minę żony- Ale obiecaj mi, że cokolwiek to będzie nie zaczniesz krzyczeć i nie powiesz Smokobójcom a-ani Królowi.

- S-sulmir...? - jęknęła niepewnie

- Obiecaj! - krzyknął

- Obiecuję...  cokolwiek by to nie było, miły. Ufam ci. - szepnęła kładąc dłoń na piersi

Sulimir odetchnął ciężko, powoli odchylając płaszcz. Czuł jak materiał z zaschniętą krwią odkleja się od jego skóry. Chwilę po tym, im oczom ukazał się skulony kształt. Pisklę zaczęło stękać próbując wrócić do ciepła oraz znaleźć palec do ssania.

- Sulmir, coś ty narobił?! - pisnęła roztrzęsiona Róża- To smok!

- Cicho, kobieto! - syknął mag- Pomóż mi, jest ranny!

- A-ale... - urwała na widok przesiąkniętej krwią tkaniny. Jej serce w mig zmiękło, gdy tak patrzyła na tą bezradną istotę, piszczącą i szukającą matczynego ciepła- Biedactwo...

- Zagrzej wody. - nakazał Sulimir

Wybranka jego serca nie zwlekając nalała wody do kotła nad paleniskiem w kominie. Sulmir w tym czasie przyniósł miednicę, wciąż przyciskając smocze szczenię do piersi, by spało spokojnie.

- Musimy oczyścić ranę i ją opatrzyć... - zaczął mag wzdychając- Ile bym dał żeby był teraz z nami Ainal ze swoimi ziółkami...

- Nie wiedzą, prawda? - szepnęła Żywia

- Nie wiedzą... - przytaknął

- Dlaczego to zrobiłeś? - spytała krzywiąc się od skomlenia smoczka

- Gdybyś widziała to co ja... mieliśmy zlikwidować gniazdo i prawie nam się udało... Samiec nawiał, na samicę z młodymi runęło sklepienie, ale...

- Ale? – dopytywała, pomagając obmyć piszczące pisklę

- Smoczyca zaatakowała własne młode. – rzekł marszcząc brwi- Nie wiem czemu, ale rzuciła na niego i odgryzła mu skrzydło... smoki chciały go zabić.

- Dlaczego? - mruknęła żona, nerwowo głaszcząc wijącego się gada- No ciii, spokojnie, spokojnie... Ciiii, bo cię usłyszą! - spojrzała na męża, a on przytaknął głową na zgodę. Żywia przytrzymała pyszczek smoka, by ten nie jazgotał tak rozpaczliwie

- Nie wiem dlaczego... jako Smokobójcy wiemy, że smoki mają silny instynkt rodzicielski. Z drugiej jednak strony... ten maluch, on nie wygląda jak pisklę europejskiego. Nie przypomina mi żadnego gniazdownika... bardziej przypomina  zagniazdownika!

- Mhm... dobrze, ale co my z nim zrobimy?

- My? - uśmiechnął się Sulmir, na co Żywia przewróciła oczyma- Spróbujemy uchować, nie wiem... nauczyć sztuczek?

- Chcesz aby bestia zapalała ci domowe ognisko?? Sulimir, czyś ty do reszty postradał zmysły...?

- Więc może wyrwę mu zęby na naszyjniki, pazury na talizmany, a resztę przerobię na proch na... - posłał ukochanej lubieżne spojrzenie 

|| LEGENDA ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz