5. Progres

78 13 29
                                    

Wraz ze wschodem słońca kogut zapiał budząc Sulimira z płytkiego snu. Mag skrzywił się od promieni, które padały mu na twarz, za moment zrywając się na równe nogi. Uspokoił się widząc, że Ainal wciąż z nimi był. Siedział blisko kominka, a jego błękitne oczy łagodnie patrzyły na Żywię trzymającą Drogomiła.

Sulmir przetarł twarz kilka razy i odetchnął. Ziewnął wstając i przeciągając się.

- Herbaty? - zaproponował, na co blondyn przytaknął

- Jeśli byłbyś tak miły...

- Nie spałeś?

- Pochłonęła mnie obserwacja. - odparł Ainal

- Mhm... rozumiem. - odparł Sulmir, podchodząc bliżej smoczka. Mag odwinął kawałek materiału patrząc na ranę, która wyglądała o niebo lepiej niż wcześniej- Wyjdze z tego?

- Zrobiłem wszystko co w swojej mocy... ale skrzydła mu to nie zwróci. - uśmiechnął się słabo Ainal- Powiedz, to prawda co wydarzyło się w jaskini? To dlatego rzuciłeś się w ogień smoka?

- Tak... Dziękuję przyjacielu, za pomoc. Za wszystko. - rzekł Suilimir klepiąc blondyna po ramieniu

- Smokobójcy trzymają się razem. - odparł twardo Ainal

Żywia uśmiechnęła się do męża i wyjęła pisklaka z koca. Drogomił kręcił zaspanym łebkiem i zastękał niezadowolony. Smoczek zamrugał pięknymi oczętami i spojrzał na Sulimira, zaintrygowany.

- Spójrz tylko, wracają mu siły. - szepnęła Żywia kładąc pisklę obok siebie

Drogomił zadrżał popiskując przez nosek. Wahał się chwilę aż postanowił się podnieść. Chwiejnym, powolnym krokiem pisklę zaczęło człapać do Żywi. Sulimir uśmiechnął się promieniście, gładząc zarost.

- Niesamowite. Ainalu, twe ręce i zdolności lecznicze potrafią zdziałać cuda! 

- Ja tylko przekazuję to, co oferują nam rośliny. To dzięki ich właściwościom udało mi się uratować pisklę. - rzekł zamyślony Ainal- Sulimiar. Jak długo chcesz go ukrywać?

Mag spochmurniał i odszedł przygotować sobie śniadanie i zaparzyć herbaty

- Pragnąłem jak najdłużej... ale przyprowadziłem Bogureda, widział go. Ale jak na razie, nie widzę wściekłego tłumu z pochodniami, więc jest nadzieja. Wymyślę plan, może ukryję go gdzieś w lesie...

- W lesie? - jęknęła Żywia- Tam są wilki, niedźwiedzie... dzik by go zjadł na śniadanie!

- To...! To tylko taki plan, na razie. - rzekł Sulimir

Mag obawiał się jednego, że popełnił błąd. Co jeśli pewnego dnia Drogomił urośnie na tyle, że zaatakuje jego lub Żywię. Sulmir pragnął wierzyć w to, że nigdy do tego nie dojdzie. 

***

Wystarczyło kilka dni, by młode pisklę rozpoznawało twarze przybranych rodziców. Drogomił merdał delikatnie ogonem na ich widok, węsząc przy tym w powietrzu. Nieustanie chciał być blisko Żywi, nie odstępował ją na krok niczym wierny pies. A zasadniczo szczenię, które potykało się o własne łapy. Drogomił wciąż uczył się łapać równowagę, która była zachwiana przez brak skrzydła. 

- No maleństwo, chodź do mamy...! - zaśmiała się Żywia- Mama zaraz cię znajdzie... a tu cię mam!

Pisklę pisnęło radośnie kiwając ogonkiem i parskając nosem. Drogomił zerwał się i pobiegł przed siebie najszybciej jak potrafiło.  Żywia bardzo cieszyła się, że pisklęciu wracały siły. Radowało ją również, że mały smok pochłaniał wszystkie papki, które przygotowywał mu Sulmir. Lepiej aby jadł papki niż ludzi, przeszło jej przez myśl.

Zerwała się z miejsca widząc, że Drogomił biegnie ku uchylonym drzwiom. W ostatniej chwili dopadła pisklaka i porwała do góry. 

- Kto to widział, żeby nie słuchać mamy? - sapnęła zamykając drzwi chaty. Kobieta przechyliła głowę przyglądając się szybko oddychającemu pisklakowi. Mogłaby patrzeć w te piękne rubinowo-złote oczy całymi dniami! Żywia westchnęła z uśmiechem- Pewnie nie wiesz co to jest mama, prawda? Mama... ja będę twoją mamą. Mama... mama...

Żywia miała nieodparte wrażenie, że bystre smocze oczy rozumieją wszystko co się do nich mówi. Chciała się zaśmiać ze swojej głupoty, ale niespodziewanie pisklę zaczęło kłapać pyszczkiem wydając dziwaczne dźwięki.

- Gggrrrr-mrmr-ma-mamOo! – wystękał gardłowo Drogomił, a Żywia poczuła jak krew odpływa jej z twarzy- Grrm-mama-mamamOo! Grmama...!*

- M-mama?

- Mhmmamaa! Mhmama!

Słysząc to Żywi zrobiło się słabiej, przez co osunęła się na krzesło stojące tuż za nią. Smok z trudem złapał równowagę padając na ziemię. Jęknął gardłowo trącając pyskiem dłoń kobiety. Drogomił ponownie zaczął powtarzać słowa, dzięki czemu w chacie zjawił się Sulimir. Mag był doprawdy zdziwiony tym co zastał, szczególnie ''mówiącym'' smoczęciem. 

______________________________

Spis postaci:

Smok:

Drogomił (Dromił) - staropolskie męskie, złożone z członów Dro(go)- ("drogi") i -mił ("miły"). Mogło ono oznaczać "drogi i miły"

Smokobójcy:

Ademar – dowódca Smokobójców - Pierwszy człon imienia, Adal– w różnychodmiankach oznacza "szlachetny ród", natomiast -mar "sławny"

Ainal - potomek elfów. Zwiadowca, znachor.

Dalebor (Dalibor, Dalibór, Dalbor, Daleborz) – oznacza "tego, który pozostaje daleko od walki" bądź "tego, który walczy daleko". Łowca.

Radogost - znaczenie imienia: "rad gościom (obcym)". Jest odwróceniem imienia Gościrad. Wojownik.

Sulimir (Sulimiar, Sulmir) – staropolskie męskie, złożone z dwóch członów: Suli- ("obiecywać" albo "lepszy, możniejszy") i -mir ("pokój, spokój, dobro"). Znaczenie imienia: "przynoszący/obiecujący/lepszy pokój". Mag, iluzjonista.

Mieszkańcy królestwa:

Wilkomir Łaskawy - Król. Wilkomir - staropolskie męskie, złożone z członów Wilko- ("wilk") i -mir ("pokój, spokój, dobro"). Mogło ono oznaczać tego, który zapewnia pokój od wilków. Do form pochodnych (zdrobniałych) tego imienia należy m.in. Wilczan.

Żywia – żeńskie pochodzenia słowiańskiego. Imię pochodzi od , słowiańskiej bogini życia, płodności i wiosny. Żona Sulimira.

Bogurad, Bogured – męskie złożone z członów Bog- ("Bóg", ale pierwotnie "los, dola, szczęście") i -rad ("być zadowolonym, chętnym, cieszyć się"). Mogło zatem oznaczać "ten, który jest pozytywnie nastawiony do Boga" albo "ten, który cieszy się szczęściem". Lekarz.



* Grrmama natchnione tym BOSKIM szczeniakiem! <3 AWW cukrzyca!

|| LEGENDA ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz