Wpadłam do pokoju cała roztrzęsiona. Pierwsze co zrobiłam to rzuciłam się na łóżko wyciągając telefon i wybierając numer mamy, choć nie było to łatwe z moimi drżącymi rękami.
Po kilku sygnałach usłyszałam jej głos.- Halo? - zapytała spokojnie.
- On żyje - powiedziałam prosto z mostu, głosem napchanym emocjami. Czułam, że w środku wszystko mi eksploduje i zaraz rozerwie na strzępy całe moje ciało. Chyba nigdy w życiu nie byłam aż tak zdezorientowana. Cała moja postać była jak w amoku, nawet nie wiem czy rozróżniłabym wtedy biały od czarnego.
Cisza. Nikt się nie odzywał. Irytująca cisza, która zdawała się trwać wiecznie. Z każdą sekundą mój oddech przyśpieszał, a w moje gardło, coraz głębiej wbijały się niewidzialne kołki.
- Halo? Słyszysz mnie? - wołałam zdesperowana.
- Sky.. wiem, że za nim tęsknisz, ale... - była dziwnie poddenerwowana - musisz się z tym pogodzić. Ojej, słyszysz? Wołają mnie. Trzymaj się - zakończyła połączenie jeszcze bardziej mieszając w moim umyśle.
W tamtej chwili miałam ochotę krzyczeć z całych sił, wyrywając sobie jednocześnie włosy. To wszystko było takie skomplikowane. Nic z tego nie rozumiałam.
Czy kiedyś będę w stanie ogarnąć cały ten bałagan, który teraz panuje w mojej głowie?
Próbowałam dodzwonić się do mamy jeszcze pięć razy ale nie odbierała.
Opadłam więc na łóżko głośno wzdychając. Czułam się tak jakby ktoś pokroił mnie na kawałki, a następnie skleił i kazał udawać, że nic się nie stało. I może chciałam, żeby to wszystko spłynęło ze mnie jak po kaczce, żebym zapomniała o tych dwóch latach czystego piekła, żeby wszystko było jak dawniej, żeby wszystko było idealnie. Rzecz w tym, że ja nie umiałam.Jak to w ogóle możliwe? Przecież dokładnie widziałam krew na broni i ubiorze ojca. Mało tego, on się nawet przyznał. Po co miałby kłamać?
Złapałam się za pulsującą głowę i przymknęłam oczy chcąc zasnąć, sen na pewno by mi pomógł, byłam wykończona psychicznie.
Jedna minuta.. a może godzina? Druga, trzecia.
Nic z tego, za dużo myśli i niewyjaśnionych spraw plątało się w moim umyśle.
Przyłożyłam poduszkę do twarzy, krzycząc w nią ile sił. Nie chciałam robić tego, co miałam na myśli, ale nie miałam wyjścia. Musiałam się czegoś dowiedzieć. Potrzebowałam teraz tego bardziej niż powietrza.
Ponownie wzięłam telefon tym razem wybierając numer pewnego błękitnookiego chłopaka. Zawahałam się, wstrzymując oddech.
Może to dziwne, ale obawiałam się rozmowy z nim. W owej alejce nie rzuciłam mu się na szyję, tak jak to powinno być po dwóch latach rozłąki.
Wszystkie uczucia powróciły, moje ciało dalej reaguje tak jak reagowało kiedyś, umysł chyba też, z tym, że jest pewna różnica. Ja po prostu boję się, że to sen. Że znowu go stracę. Że już nie będzie jak dawniej. To wszystko zadziało się tak szybko.Pokręciłam głową odsuwając od siebie te wszystkie myśli i spojrzałam na telefon. Tak długo trzymałam jego numer, nigdy nawet nie przyszło mi do głowy, żeby zadzwonić. Nigdy nawet nie pomyślałam, że żyje. Zagryzłam wargę jednocześnie klikając zieloną, małą słuchawkę.
Usłyszałam czyjś głos w urządzeniu. Moje serce od razu zaczęło szybciej bić. Przełknęłam głośno ślinę, zaciskając jedną z dłoni na udzie. Denerwowałam się bardziej niż na teście z matematyki, której, z kolei nienawidzę.
- Przepraszamy, nie ma takiego numeru - irytujący głos rozbrzmiał w pokoju. Wypuściłam gorące powietrze, wzdychając z rozczarowania.
Poprawiłam długie włosy i schowałam twarz w dłoniach. Nie wiedziałam co robić, pragnęłam wiedzieć. Cokolwiek.
CZYTASZ
Come Back
RomanceKrzyczałam, zdzierając sobie gardło. Krzyczałam, nie zwracając uwagi na ból. Płakałam, dławiąc się łzami. Patrzyłam na twoje zdjęcie, gdy gorące spływały po policzkach. Już wiem, że nigdy się z tym nie pogodzę. Nie ma ciebie, nie ma mnie. A może ż...