Obudziły cię jasne promienie słońca wpadające do pokoju przez okno i przyjemny świergot ptaków. Podparłaś się i jedną ręką przetarłaś oczy. Po chwili wstałaś i poszłaś do toalety. Wróciłaś do pokoju i wyjęłaś z szafy luźną, [ulubiony kolor] koszulkę oraz czarne dresy. Wsunęłaś strój na siebie, a na [prawe/lewe] udzie zapięłaś sakwę na kunai'e. Podeszłaś do lustra i zawiązałaś na czole ochraniacz. W końcu udałaś się do kuchni gdzie twoim głównym celem była lodówka. Aha.. No tak.. Lodówka znowu świeciła pustkami. Wyszłaś z pustym brzuchem z zamiarem udania się do sklepu. Doszłaś do punktu docelowego, gdzie dokonałaś obfitych zakupów. Teraz pozostało ci tylko dotłuc się z tymi dwiema siatkami do domu. Droga mijała ci nudno, gapiłaś się w ziemię. Nagle wpadłaś na jakąś ścia.. A nie!! Klatkę piersiową. Jako, iż miałaś jakieś 160cm wzrostu, a TO COŚ na co wpadłaś 181, spojrzałaś w górę. Przywitała cię uśmiechnięta twarz, a raczej jej połowa, która nie była zakryta. W końcu się ocknęłaś.
-O, to ty.
-Miłe powitanie, nie powiem-zażartował Kakashi. Widząc, że ma w dłoni otwartą książkę, podjęłaś się próby przeczytania jej fragmentu. On szybko ją zamknął widząc twoje zamiary.-Daj, wezmę jedną-nie zdążyłaś odpowiedzieć wziął jedną siatkę od ciebie, po czym ruszył w kierunku twojego domu.
-Nadal pamiętasz drogę?
-Już sobie przypomniałaś kim jestem?-odpowiedział pytaniem, na co ty się lekko zaczerwieniłaś.
-Eee.. N-noo..
-Dobra, dobra. Rozumiem-przerwał ci mamrotanie, patrząc głęboko w twoje [kolor] oczy. Szczerze-jego wzrok cię przewiercał. Doszliście domu wymieniając się po drodze historiami z minionych 9 lat. Rozluźniłaś się trochę, znowu czułaś silną, przyjacielską więź łączącą cię z mężczyzną.
-No, i tak szczerze to ta dwójka straasznie zanudzała-dokończyłaś swoją relację z ostatnich 7 lat spędzonych na eskorcie dwójki kupców podczas ich podróży po świecie. W końcu dotarliście do twojego domu.
-To ja może-
-Właź i nie marudź.-mruknęłaś, a Hatake posłusznie wszedł do domu.-Chcesz jeść? Właśnie będę robić śniadanie.
-Nie, dzięki-odparł. Mimo wszelkich oporów jakie stawiał Srebrnowłosy, zaparzyłaś mu herbatę. Następnie usmażyłaś sobie jajecznicę, na co twój towarzysz niezbyt przystępnie patrzył. Zjadłaś danie ze smakiem, na co Kakashi jeszcze bardziej się skrzywił. Zaczęłaś popijać herbatę.
-Oi, patrz!-wskazał na okno. Spojrzałaś, ale nic tam nie zauważyłaś, więc odwróciłaś się z powrotem. Twój przyjaciel poprawiał lekko maskę. Spojrzałaś na jego pusty kubek, który jeszcze przed chwilą był pełen.
-Znowu się dałam nabrać..-mruknęłaś, na co Kakashi cicho się zaśmiał.
[Kakashi pov.]
Hah, i znowu wygrałem. Patrzyłem na nią jak głupi, więc walnąłem:
-Co powiesz na wspólny trening?
-Może być-odpowiedziała, po czym wstała i wyszła-Idziesz, czy nie?-stanęła w drzwiach. Udałem się za nią, zamknęła drzwi i poszliśmy na plac treningowy.
[time skip]
Byłem już nieco wyczerpany, lecz nie dawałem po sobie tego poznać, żeby nie wykorzystała mojej słabości. Zrobiłem szybki unik przed jej shurikenem, po czym podciąłem jej nogi. Ona chcąc zrobić unik straciła równowagę i przy lądowaniu złamała prawe przedramię oraz straciła przytomność. Cholera! Skarciłem się w myślach, świetnie, co ja narobiłem?!
-[imię]!! Spokojnie, nie panikuj..
Wziąłem ją na ręce i popędziłem do szpitala, gdzie od razu wezwano Tsunade.
-Jeszcze dziś powinna odzyskać przytomność, ale ze względu na złamanie będzie potrzebowała opieki, niech się nie przemęcza-powiedziała Hokage opatrując rękę [kolor]-włosej.
-Rozumiem.-odrzekłem, po czym wziąłem [imię] na ręce i udałem się do domu. Mojego domu.
[time skip]
Położyłem [kolor]-oką na moim łóżku i przykryłem kołdrą. Usiadłem na krawędzi łóżka i obserwowałem ją do późnego wieczora. W końcu wstałem i poszedłem wziąć prysznic. Ubrałem się w czarną koszulkę i shorty. Zdjąłem na noc ochraniacz, jednak maskę zostawiłem. Wziąłem poduszkę i położyłem się na dywanie obok łóżka. Zasnąłem.
[Reader]
Obudziłaś się w nocy. Rozejrzałaś się po pokoju. Jako, iż miałaś dobry wzrok, zauważyłaś, że nie jesteś u siebie. Podniosłaś się lekko na zdrowej ręce.
-O, oprzytomniałaś w końcu.-usłyszałaś męski szept. Dopiero po chwili zauważyłaś, że na ziemi leży Kakashi.
-Dlaczego śpisz na podłodze? I co ja u ciebie, do licha, robię?
-Po prostu nie chciałem leżeć obok ciebie, żeby nie wyszło, że jestem zboczeńcem. A ty złamałaś rękę i straciłaś przytomność, więc Tsunade cię opatrzyła. Na dwa miesiące zamieszkasz u mnie, nie przemęczaj się.
-A.. Ha.. Zboczeńcem już jesteś, więc mi nie przeszkadzałaby twoja obecność obok mnie.
-Ale ja nie jeste-
-Jesteś, jesteś. A teraz się kładź na łóżko, nie będziesz spał na podłodze.
-Ja już będę spał tutaj.
-Bez sprzeciwów!-warknęłaś-Nie będziesz spał jak zwierzę!
Mężczyzna wstał i położył się obok ciebie. Poczułaś na karku ciepły oddech, potem twoją talię oplotły silne ręce. Szarpnęłaś się, bezskutecznie. Oddałaś się ramionom przyjaciela. Przyjemny sen nadszedł szybciej niż myślałaś.
CZYTASZ
Zawsze razem [KakashixReader|PL]
FanfictionJest to rewrite(?) opowieści z mojego starego konta. Będę jeszcze poprawiać. Zapraszam do czytania!