5.

991 55 13
                                    

Obudziłaś się dosyć wcześnie, bo o 5:23. Chciałaś wstać i zrobić sobie śniadanie, lecz silne ramiona Srebrnowłosego trzymały cię bardzo mocno, jeszcze spał. Żeby go obudzić wzięłaś leżącą obok niego "Icha Icha". Niestety, o dziwo, to nie zadziałało. Szczerze, zawsze byłaś ciekawa dokładnej treści książki, ostatnio przeczytałaś raptem kilka zdań, a teraz miałaś okazję by ją poznać, tak więc wzięłaś się za czytanie.

[Time skip]

Ty czytałaś już czwarty rozdział, podczas gdy Kopiujący smacznie spał. W pewnym momencie położył głowę w miejscu, gdzie wcześniej leżała jego lektura. Gdy jej nie wyczuł pod policzkiem, natychmiast się obudził.

-Mam przejebane..-syknęłaś cicho, czując nagły ruch mężczyzny i mając nadzieję, że tego nie usłyszy.

-Oj, masz i to bardzo.-mruknął i lekko się uśmiechnął. Co ciekawe, zamiast odebrać ci lekturę, wtulił głowę w zagłębieniu na twoim ramieniu i zaczął ustami (przez maskę) bawić się twoimi [kolor] włosami. Ty, osłupiała zachowaniem przyjaciela, patrzyłaś w ścianę. Nawet nie poczułaś kiedy rękoma, którymi oplatał twoją talię, chwycił powieść i powoli, nadal się muskając twoje włosy, wyjął ci ją z rąk.-A teraz wybacz, wezmę swoją własność.-po tych słowach pogładził cię po prawym ramieniu, patrząc na gips, potem spojrzał na twój brzuch, który nie dawał ci spokoju i mruknął coś o tym ile to nieszczęść spotyka cię naraz, po czym wstał, wyjął jakieś ubrania dla ciebie i poszedł do kuchni. Położyłaś głowę na poduszce i zaciągnęłaś się przyjemnym, nie wiedzieć czemu, zapachem Kaszalota. Sama nie wiedziałaś jak to, ale to ciebie uspokajało. Wstałaś i udałaś się do łazienki, gdzie jako tako się ogarnęłaś i ledwie wsunęłaś na siebie spodnie i stanik, ponownie nie mogąc go zapiąć. Wzięłaś szczotkę oraz koszulkę i zeszłaś do kuchni, żeby poprosić Hatake o pomoc. Już mniej zaskoczony niż wczoraj, pomógł uporać ci się z zapięciem cyckonosza i założeniem koszulki. Potem podałaś mu szczotkę, którą rozczesał twoje [kolor], [długość] włosy.

-Siadaj, śniadanie już gotowe.-powiedział po krótkim czasie kończenia kanapek, podczas którego stałaś i obserwowałaś zdolności kulinarne mężczyzny. Posłusznie usiadłaś. Kakashi podał ci twój posiłek, z którym jako tako się samodzielnie uporałaś. Spojrzałaś na Srebrnowłosego i na jego twarzy zobaczyłaś cień smutku i żalu, z powodu, że nie mógł cię karmić. On oczywiście zjadł wcześniej i teraz tylko siedział jak słup i patrzył na ciebie jak zahipnotyzowany.-Jak się dzisiaj czujesz? Jak brzuch? Nadal boli? Mocno boli?

-Średnio. Źle. Boli. Mocno.-odpowiedziałaś na falę pytań. Skończyłaś jeść i zapytałaś-Masz czekoladę?

-Chcesz żebym z tobą zbankrutował?-zażartował.-Wczoraj pochłonęłaś aż dwie tabliczki popijając przy tym sokiem pomarańczowym.

-Ojejku, jedna czekolada to nie jest problem..

-Z portfelem, którego połowa zawartości znika w jeden dzień-jest.-mruknął już lekko poirytowany.

-Oj no weeź..-mężczyzna wstał od stołu po czym poszedł do łazienki. Ty powlokłaś się za nim, nadal nalegając o jedną, malutką tabliczkę czekolady. Gdy tylko wszedł do kibelka, usiadłaś pod drzwiami i nadal błagałaś go o ten drobiazg. W końcu, po 20 minutach wyszedł z pomieszczenia w stroju shinobi.

-Ehh, [imię], co ja z tobą mam?-kucnął przed tobą i pogładził ręką twój policzek, na który spływały łzy serduszka złamanego przez brak czekolady. Widząc, że nadal masz słony potok, przytulił cię, po czym się od ciebie oderwał-Niech ci będzie.-natychmiast przestałaś płakać i uśmiechnęłaś się, jak gdyby nigdy nic się nie stało. (Sytuacja z życia wzięta. Potrafię się przyjebać, do któregoś z moich trzech braci i łazić tak i narzekać, aż mi w końcu kupią czekoladę XD)-Tak w ogóle to dzisiaj mam trening z drużyną, muszę już uciekać, chyba, że idziesz ze mną.

-Na którą masz?

-Na..-spojrzał na zegarek. 9:30.-1,5 godziny temu.

-Mogłam się spodziewać.. Idę z tobą!

-Dobrze, po drodze wpadniemy jeszcze do sklepu po czekoladę dla ciebie.-po tych słowach wyszliście z domu i odwiedzając po drodze sklepik, doszliście na plac treningowy. Widok był interesujący-Naruto śpiący na kolanach Sakury i mający w głębokim poważaniu to, że wali rozjuszona w jego głowę pięścią. Chłopak się ślinił przez sen, prawdopodobnie i stu procentowo śnił mu się ramen. Po Sasuke ani śladu, ponoć nawiał z wioski. Na widok tej dziwnej szopki prychnęłaś ze śmiechu, a Kakashi ci zawtórował.-Oi! Dzisiaj jestem z towarzyszką.-nagle śpiący rameno-pożeracz się obudził i zwlókł kolan dziewczyny.-I wybaczcie nam spóźnienie, zagubiliśmy się na drodze życia.

-A ja już myślałem, że czarny kot przebiegł wam drogę i musieliście iść naokoło..-wtrącił blondyn. Spojrzał na ciebie. Mimo, iż nie wiedziałaś o nim za wiele, to on znał cię perfekcyjnie.-[imie]-sensei!!-rzucił ci się na szyję.-A co ci się stało w rękę?

-Mała kontuzja przy treningu.-odpowiedziałaś. 13-latek ciągle wisiał ci na szyi. Kątem oka dostrzegłaś ledwo zauważalną zazdrość na twarzy jonina.

-Dosyć tych czułości, do roboty!-Kaszalot uśmiechnął się z zamkniętymi oczami. Dwójka geninów natychmiast zaczęła pojedynek między sobą. Ty usiadłaś pod drzewem i zaczęłaś pochłaniać czekoladę. Walka trwała około godziny. W między czasie zdążyłaś zobaczyć, że Kopiujący co pewien czas ci się przygląda z troską i czułością.

Zawsze razem [KakashixReader|PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz