8.

921 49 3
                                    

[reader pov.]
-[imię], bo ja.. Chciałem ci tylko powiedzieć, że cię.. Nie mogę!!-srebrnowłosy złączył wasze czoła patrząc z troską w twoje [kolor] oczy, po czym przycisnął cię do siebie. Ty oplotłaś zdrową rękę wokół jego pasa.
-A ja ciebie nie.-na te słowa posmutniał.-Baka! No pewnie, że cię kocham, Kaka-kun!-spojrzałaś z rozbawieniem na chłopaka, który znów był szczęśliwy, szczęśliwszy niż zawsze.
-A czy jesteśmy w takim razie razem?
-Nieoficjalnie tak.
-A oficjalnie?
-Z tym poczekamy. A teraz chodźmy się ogarnąć, bo się spóźnimy.-po tych słowach oderwaliście się od siebie i trzymając się za ręce poszliście do domu Kakashi'ego.
[time skip]
Stałaś w łazience przed lustrem i kończyłaś nakładać lekką pomadkę na usta. Na sobie miałaś tylko spodnie i cyckonosz. Nagle do pomieszczenia wparował nie kto inny jak Kopiujący. Był ubrany na luźno:czarna koszulka i spodnie tego samego koloru. Włosy jak po przejściu tornada i ma.. Zaraz! A gdzie maska?! Podszedł do ciebie i przytulił od tyłu kładąc głowę na twoim ramieniu.
-Gotowa?
-Jak widzisz.-poczochrałaś go po głowie. Nie mogłaś się napatrzeć na jego twarz. Jego dłoń pojechała lekko w górę, w stronę wiadomo czego.-Eeej!! To, że jesteśmy razem, nie oznacza, że od razu będziemy się "bawić", zboczuszku.-zachowałaś poważny ton, mimo to nadal lekko się uśmiechałaś.
-Oi! Nie jestem zboczony!
-Jesteś, jesteś.-objęłaś jego kark ramieniem "przypadkowo" tworząc na twarzy mężczyzny jasno-różową kreskę. On tylko zmarszczył nosek i przetarł ślad. Potem zanurzył mordkę w twoich [kolor] włosach i delektował się [ulubiony zapach] zapachem.-Dobra, daj mi ubrać bluzkę.
-Jak na moje możesz iść tak.
-Hej! Bez takich!-Pocałował cię krótko i łagodnie w usta po czym stanął przy drzwiach i bacznie cię obserwował. Ubrałaś się do końca, a Kakasz założył maskę. Wyszliście z domu w kierunku ustalonego miejsca. W barze czekała już na was parka-Asuma z Kurenai. Wy zamówiłyście dango, a chłopacy nic.
-Jak u was?-przerwałaś niezręczną ciszę.
-Dobrze, jak możesz zauważyć.-odpowiedziała twoja przyjaciółka.-A u was jak?
-Eee.. Dobrze..-Kakashi podrapał się po karku próbując ukryć buraczka na jego twarzy.
-Jesteś cały czerwony. Wszystko dobrze?-Asuma.
-Hai, hai. Dobrze..
-Na pewno?
-Ha-haaai..-zerknął na ciebie dyskretnie, co nie umknęło uwadze czarnowłosego.
-Czy chodzi o to, że ty i [imię]...?
-Po-poniekąd..
-Rozumiem.-w tym momencie przyszły wasze słodkości, którymi zaczęłyście się natychmiast objadać. Nagle do baru wbiegł mężczyzna ubrany na zielono, z krzaczastymi brwiami i włosami przyciętymi najprawdopodobniej od garnka.
-KAKASHI, MÓJ RYWALU, ZOBACZMY CZYJA SIŁA MŁODOŚCI JEST WIĘKSZA!! ZOBACZMY KTO WYPIJE WIĘCEJ!!
-Gai, uspokój się..
-TO ROZKAZ!! CZAS START!!-mężczyzna już pił pierwszą butelkę sake. Kakashi dołączył po chwili zrezygnowany. Uchylił lekko maskę i zaczął pić. Cztery butelki później Gai leżał już na ziemi, a Srebrnowłosy dopijał już ostatnią, czyli piątą, butelkę. Warto dodać, że do wyzwania dołączył się również Asuma, któremu, o dziwo, nie urwał się film.
-[imię], skaaarbieee..-Kopiujący zaczął do ciebie coś mamrotać. Położył głowę na twoich kolanach, a ty go głaskałaś po włosach. Pijany garnkowłosy poszedł sam do domu. Kurenai zebrała się chwilę później. Z waszego towarzystwa zostałaś tylko ty.. Ze śpiącym Kakaszem na twoich kolanach.. Szturchnęłaś go lekko. Nic. Wzięłaś go na "pannę młodą" i ruszyłaś w kierunku domu.
[time skip]
Leżałaś na łóżku w piżamie, obok spał Kaszalot. Nagle się obudził i spojrzał na ciebie.
-[imię]..-mruknął przeciągle.
-Hm?
-Wieesz, że.. ee.. cię kochaam, praawdaa?
-Tak, wiem.-w tym momencie ściągnął maskę i wdrapał się na ciebie. Usiadł na twoich biodrach i pochylił nad twoją twarzą, po czym pocałował. Ty, chwilę zszokowana zaistniałą sytuacją, oddałaś pocałunek. Wsunął rękę pod twoją koszulkę, jednak nadal byłaś przy zmysłach i upomniałaś go lekkim uderzeniem w dłoń. Natychmiast zaniechał dalszych działań i spojrzał na ciebie jak niewinny, skarcony szczeniaczek.-To kiedy indziej.-położył się na tobie i zwinął w kulkę. Jako poduszkę obrał sobie twoje piersi. Chciałaś odsunąć jego głowę, ale przygwoździł twoją dłoń do prześcieradła i spojrzał lekko obrażonym i zdenerwowanym wzrokiem. Musiałaś sobie odpuścić. Z początku ciężar mężczyzny przeszkadzał ci, potem przyzwyczaiłaś się do tego.
-Doobraanooc, skarbie..
-Dobranoc, Kakashi-kun.-zwolnił uścisk na twoim nadgarstku, zaczęłaś go głaskać po włosach. Zaczął mruczeć, najwyraźniej to lubił. W końcu oboje zasnęliście.
[time skip]
Nie spałaś, ciężar Kakashi'ego znów dawał się we znaki. Patrzyłaś na niego. Po chwili się obudził.
-Ładnie to tak patrzeć jak ktoś śpi?-uśmiechnął się zadziornie.-A tak w ogóle, co ja na tobie robię? I jeszcze bez maski? I z głową na.. wieesz..
-Schlałeś się wczoraj z Gai'em i zaniosłam cię do domu.
-Za.. niosłaś..?-zrobił duże oczka.
-Tak. Potem, jak się obudziłeś, usiadłeś na mnie i próbowałeś się do mnie dobierać.
-Eee..?
-I potem na mnie zasnąłeś.
-A maska?
-Sam ją zdjąłeś.
-Sam?
-Sam.
-Serio sam?
-SERIO!
-Oi, nie krzycz, głowa mnie boli!!
-Masz kaca, trzeba było tyle nie pić!
-Hej, to nie jest fajne!
-No dobra, nie krzyczę.
-Arigatō, o wiele lepiej.
-A teraz ze mnie złaź.-posłusznie się z ciebie zsunął. Poszłaś do kuchni, zrobiłaś mu śniadanie, jak na twoją kontuzję to całkiem nieźle ci poszło. Położyłaś na talerzu tabletkę przeciwbólową. Tak czy siak, było ci go szkoda, a jak wiadomo, mężczyźni bardziej wyolbrzymiają potęgę bólu i nawet przy 37 stopniach gorączki zachowują się jakby mieli co najmniej 40. Wróciłaś do pokoju i podałaś jedzenie skacowanemu chłopakowi. On przytulił cię i pocałował w policzek.
-Arigatō, [imię]-chan.
-Nie ma za co, Kaka-kun.-na zdrobnienie swojego imienia zaczerwienił się lekko. Dość szybko skonsumował zawartość talerza.
-Muszę pójść jeszcze do mojej dru-
-Leż i wypoczywaj.-przykryłaś go kołdrą i poszłaś się przebrać. Pobiegłaś do biura Hokage. Zapukałaś. Usłyszałaś tradycyjne Tsunadowe "wejść!".
-Konnichiwa, Tsunade-sama.-skłoniłaś się.
-Zapewne masz jakąś sprawę, że do mnie przychodzisz. No, mów.
-Chodzi o to, że mój "współlokator" ma kaca i czy mógłby mieć dzień wolnego?
-Już drugi próbuje się dziś wymigać od obowiązków.. Niech będzie.
-Ten drugi to Maito, tak?
-Tak. Możesz iść.
-Hai. Sayōnara.

Zawsze razem [KakashixReader|PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz