- Olivia! - Krzyknął ktoś z tyłu. Odwróciłam się niepewnie patrząc na tą osobę. Jakie moje zaskoczenie było gdy stał tam Mike i Will a u jego boku... Lucy!
Chciałam uciec ale wiedziałam że jestem już na przegranej pozycji i nie mam jak uciec.
- Co ona tu robi!? - zaatakowałam nie zastanawiając się nad tym. Wiem że tak nie powinnam zrobić ale to samo we mnie uderzyło te wspomnienia kiedy powiedziała że puszczam się na prawo i lewo. Zraniło mnie to bardzo.
Już chciałam uciec ale nie mogłam gdyż Mike złapał mnie za rękę.
- Zostań - powiedział cicho patrząc na mnie błagająco. - Ona chciała by ci coś powiedzieć.
- Słucham? - powiedziałam zdziwiona. Co ona mogła by mi powiedzieć.
- Ja..- zająkałą się. - Chciała bym przeprosić.
Zdębiałam. Ona mnie. To takie dziwne ale wiedziałam co ja też powinnam zrobić.
- Ja nie wiem dlaczego w tedy to zrobiłam - powiedziała pomagając nosem. Zrobiło mi się jej żal naprawdę. - Byłam na ciebie tak bardzo zła że nie panowałam nad tym co mówię, teraz tego żałuję.
Wiedziałam że nie było to tylko jej wina ale moja też, tak bardzo byłam zapatrzona w siebie że nie zauważyłam jak ranię innych na których bardzo mi zależało.
- Ja też przepraszam - przyznałam cicho. - że przez ten cały czas nie odzywałam się do ciebie - Spuściłam głowę patrząc na moje buty. Ta jedybie bez ostrzeżenia podeszła do mnie i przytuliła mnie mocno.
- Olivia musimy jechać - powiedział ojciec siedzący w samochodzie. Spojrzałam na niego zła. Przerwać w takim momencie to chamstwo ale niestety zawsze tak jest że kiedy chcemy by taka chwila trwała wiecznie ktoś to zakłóca i automatycznie się kończy.
- A nie możesz chwile zaczekać? - zapytałam teoretycznie. Ten jedynie pokiwał głową że się zgadza.
- Dobra teraz moja kolej - powiedział Mike podchodząc. Nie chciałam z nim gadać, nie teraz, nie jestem na to gotowa.
Kiedy on zaczął się zbliżać ja robiłam kroki w tył aż napotkałam auto. Rozglądałam się dookoła szukając pomocy, nie znalazłam jej. Był tylko jeden ale ja naprawdę nie chciałam go zranić, chciałam jedynie uniknąć naszej rozmowy.
- Nie mogę teraz - powiedziałam cicho kiedy coraz bardziej się do mnie zbliżał. - Muszę już jechać.
Wsiadłam do samochodu dając teci znak że może jechać. Patrzyłam na niego puki nie zniknął z mojego pola widzenia.
Odchyliłam się lekko na fotelu wzdychając ciężki. To było ciężkie zważywszy na to ze nadal bardzo mi na nik zależy.
- Dlaczego tak go potraktowalaś? - zapytał tata zdziwiony.
- Nie chcę z nim na razie gadać - przyznałam cicho.
- Nawet nie wiesz ile on dla ciebie poświęcił - powiedział tata kręcąc głową. Spojrzałam na niego nie wiedząc co powiedzieć.
- Ale kiedy byla w szpitalu to go nie było - powiedziałam pewnie patrząc na tatę zwycięsko. Ten tylko pokiwał głową z dezaprobatą.
- Był - powiedział. - A przynajmniej starał się być.
- Ale dlaczego ja go nie widziałam ani razu - powiedziałam zbulwersowana.
- Porozmawiaj z nim a sama się dowiesz - powiedział na koniec. Przez resztę drogi nie odezwał się do mnie ani słowem. A ja zastanawiałam się czy zrobiłam źle że nie porozmawiałam z Mike'em.
Mike
Stałem tam jeszcze chwile zszokowamy sytuacją która miała przed chwilą miejsce. Ona się mnie bała. Bała się, tak cholernie bała.
- Stary musimy jechać - powiedział Will podchodząc do mnie i dotykając mojego ramienia. Od razu przypomniałem sobie o spotkaniu na grobie.
Spojrzałem na zegarek. 15:15. Czas się zbierać.
- Masz rację chodźmy - chodzaiasz byłem przybity sytuacją wcześniej to i tak musiałem jechać. Chciałem żeby Olivia pojechała z nami ale niestety ona się mnie bała i odjechała z tatą.
Wsiadłem do samochodu i zacząłem kierować się na wybrane miejsce.
Kiedy dojechałem wszyscy patrzyli na mnie zdziwini. Cmetarz? Ta wiem że to straszne.
Czekałem na grobie ojca razem z Willem i Lucy. Oni nadal nie wiedzieli po co tu są.
Kiedy zobaczyłem zbliżającą się postać z dzieckiem na ręku zadrzałem wiedząc co za chwilę się stanie.
- To toje dziecko - powiedziała postać wyłaniajac się z ciemności. Wyglądał na niewiele wyższego i umięśnionego odemnie.
- Troy! - krzyknąłem. Ten jednak zbliżył się oddając mi dziecko. Nadia szybko się we mnie wtuliła.
- Kochanie - powiedziałem całując ją w czoło. Wyglądała dokładnie jak w tedy kiedy ostatni raz ją widziałem. Była zadbana przez co nie wiedziałem co się dzieje. Niby ją porwał ale później jakby nigdy nic oddał bez żadnego okupu czy znecania się. W mojej głowie była tylko jedna myślę "Zabiję cię" Musiałem tyko zadbać by mała była daleko od tego i tak spotkoło ją wiele złego. - Lucy weźmiesz ją?
- Tak, daj ją - powiedziała wesoła Lucy. Wziąła ją na ręce.
- Idźcie do samochodu - powiedziałem, ta jedynie pokiwała głową. Skierowała się do samochodu. Słyszałem płacz małej kiedy musiała iść.
- Mike co ty chcesz zrobić? - zapytał Will. Troy jedynie patrzył w miejsca gdzie może uciec. Nie udało się, nie miał ucieczki. Jednak jego postawa była twarda, nie pokazywał żadnego uczucia, żadnego strachu.
- Zabiję cię - powiedziałem po czym rzuciłem się na niegi z pięściami.
Oddawał każdy mój cios więc walka była wyrównana.- Mike dość - powiedział Will podchodząc i odciągając mnie od niego. Nie reagowałem. Czułem do niego taką nienawiść.
Po wielu próbach Odciągnięcia mnie, Will uderzył też mnie, z pięści w twarz. Otrząsnełam się. Byłem zaskoczony tym co zrobił...
CZYTASZ
YOU LOOK LIKE HER ✅
RomansOlivia Rogers samotna matka która uciekła przed ojcem dziecka tłumacząc sobie że pomaga mu i chroni przed rezygnacją z dotychczasowego stylu życia. Mike O'Donnell po ucieczce Olivi z córką wynajął najlepszych detektywów, nie udało się, rozpoczyna s...