#12✔

133 23 0
                                    

Wszyscy byli podpokładem. Zostałam sama. Nie wiem dlaczego, ale poraz pierwszy ta samotność tak mnie dotknęła.
Ciekawe co jest za granicą śmierci - zaczęłam rozważać.
-NIE! - krzyknęłam nagle na głos. Nie chciałam wracać do tych depresyjnych chwil mojego życia. Nie, nie mogę.
Wzięłam głęboki oddech i poszłam do map.
-Gwiazda Północna, Gwiazda Skorpiona, Gwiazda Śmierci. - mówiłamna głos - CO ?! Gwiazda Śmierci w tej części nieba, przecież ten gwazdobiór jest po "drugiej stronie" nieba -rzyknęłam głośniej
-Hej, Elizabeth wszystko dobrze? Krzyczałaś - wręcz w mgnieniu oka staną przy mnie Will
-Nie. Wszystko dobrze tylko zdzwiłam się, bo w tych mapach jest coś nie tak
-Jak to coś nie tak z MOIMI mapami ? - wtrącił zdziwiony Barbossa, a jego wyraz twarzy był bezcenny
-Gwiazdozbiór Śmierci jest zupełnie w innym miejscu na tej mapie niż w rzeczywistości na ziemi
-Nieprawdopodobne...- I podszedł do mapy - Masz rację Elizabeth - przytaknął mi po chwili "zawiechy"
-Ona by wiedziała... - powiedział ni z tąd, ni z o wąt Jack prawie niedosłyszalnie
-Jaka ona ? - spytałam zdziwiona
-Chyba powiedziałem to za głośno ? - powiedział nieco zrezygnowany
-Chyba tak. O kogo chodzi
-O Angelice. Moją dawną miłość. Była bardzo podobna do ciebie z charakteru
-A co się z nią stało
-...- nie odpowiedział mi,a tylko wbiegł pod pokład
-Zostawił ją. A wręcz porzucił na wyspie - wtraciła Calypso
-Z kąd ty tyle o nas wiesz? - wtrącił do rozmowy Will
-Jestem Calypso. Bogini miłości wszystko co jest z nią związane ja wiem. A w większości o to mnie pytacie, czyż nie ?
-Rozumie... rozumiem - powiedział William i odwrócił się spowrotem w stronę Hectora i map
-A dlaczego ją zostawił ? - spytałam
-Nie wiem. Tego nie wiem... - i ona również obróciła się w stronę map.
Ja jednak zeszłam do Jacka.
"Znalazłam" go w jego kajucie. Siedział na łóżku... Płakał ????
-Wszystko, dobrze, Jack - spytałam
-Nie. Nic nie jest dobrze - powiedział prawie niedosłyszalnie
Podeszłam do niego i usiadłam przy nim.
-Ona. Angelica, zostawiłem ją dla przygody, dla spełnienia marzeń...marzenia. Nie patrzyłem się na jej uczucia. Teraz żałuję. Było to 5 lat temu. Poznałem ją w jednym z portów. Też była piratką. Najpierw wspólne rozmowy, potem wspólne rejsy, a na koniec wspólne noce. W jednej chwili miałem wszystko czego chciałem... prawdziwą miłość. Ty wiesz jakie to jest uczucie, prawdziwa miłość. Ty masz Williama. I wszystko przepadło. Przepadło w jednej chwili....
-Jack... - przytuliałam go
-Kapitan Jack Sparrow, cierpi z powodu miłości... - mówił prawie niedosłyszalnie
-Też jesteś człowiekiem, Jack - ciągnęłam nie przerywając uścisku
-I to jeszcze bardziej kruchym niż myślałem...
-Nie jesteś kruchy, kpt. Sparrow. Po prostu czasem byliśmy zbyt długo silni, aby dalej grać bohaterów.
-Może masz racje...
-Ona zawsze ma rację Jack - powiedział stojący w drzwiach Will
-No widzisz Jack jedna osoba już popiera moją ideologie myślenia. Teraz tylko ty też musisz jej zaufać.
-Masz rację, Elizabeth
-No to co, idziemy do załogi spytać się kto zgadza się z tymi słowami - powiedział w nadzwyczaj dobrym chumorze William
-No to idziemy - poderwał się z łóżka Jack
Po chwili byliśmy już na zewnątrz.
Cała załoga zgodnie nam przytaknęła. Nawet Barbossa, który po tym podszedł do Jacka i powiedział mu, że będzie dobrze...
........................................................................................
Postacie występujące w 90% są te same co w oryginalnej wersji "Piratów z Karaibów". Jednak ja staram się bohaterom tego opowiadania nadać inną historię (a czasem nawet osobowość). Przepraszam z góry za wszystkie błędy ortograficzne i literówki ;)

Piraci z Karaibów - Każdy ma swoje pragnieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz