Witam wszystkich ... wróciłam z zaświatów by sprezentować wam ten oto bonusik ...
Tak na prawdę jest to zwyczajna zapchaj dziura ale ciii xD
A tak na serio to strasznie przepraszam za tą prawie całoroczną przerwę,
ale jakoś tak wyszło, że lenistwo mnie złapało. Wczoraj w końcu postanowiłam
wziąć się za to opowiadanie i plany są następujące po tym bonusie (pojawi się też część druga xD) napiszę
chyba jeszcze jeden bonus a w między czasie będę zmieniała rozdziały bo kilka
rzeczy mi nie pasuje(w sumie będzie to głównie korekta błędów, ale coś tam miałam
zmienić w fabule) dopiero po poprawkach wezmę się za pisanie nowych rozdziałów.
Także te bonusy są tylko byście w między czasie nie ubili leniwej autorki x'D
Takie krótkie podziękowanie dla wszystkich czekających na nowy rozdział jestem bardzo szczęśliwa, że są takie osoby ^^
Zapraszam do czytania *^*
-----------------------------------------------------------------------*Pierwszy weekend Miry w domu Sakamakich*-
Notka od autora: Mirajane zamieszkała u Sakamakich w piątek po lekcjach.
Gdy się obudziłam poczułam na sobie spojrzenie, podniosłam wzrok aby ujrzeć niebieskie oczy bezkarnie wgapiające się we mnie.
-Dzień dobry.-Powiedział chłopak uśmiechając się przy tym.
-Bry bry.- Odpowiedziałam zaspana przeciągając się i przecierając przy tym oczy.
Powiem szczerze, że miło jest budzić się koło kogoś, to takie inne uczucie gdy ktoś ci z rana mówi ,,dzień dobry".... O czym ja myślę! Na pewno nie obudziłam się do końca.
-To, pani Przewodnicząca co będziemy dzisiaj robić?
Spojrzałam na telefon który wskazywał godzinę 10:24, nie pamiętam kiedy ostatni raz spałam tak długo.
-A rób sobie co tam chcesz ja mam zamiar się ogarnąć i pójść przeprosić moją pracodawczynię.- Powiedziałam poirytowana na myśl, że straciłam moją pracę w imię blondyna.
-Po co masz ją przepraszać?-Zapytał się Shu przekręcając przy tym głowę, co było cholernie uroczym gestem. W takich chwilach blondyn na prawdę wygląda jak mały kot, co prawda Sakamakiego małym nie można nazwać w końcu jest ode mnie o głowę wyższy, a ja najniższą osobą nie jestem. Jak zdałam sobie sprawę z kierunku w którym zmierzają moje myśli poczułam gorąc na końcówkach moich uszu.
Spojrzałam na chłopaka który wpatrywał się we mnie wyczekująco, przypomniałam sobie, że zadał mi pytanie.
-Ekhm ...tak jak mówiłam muszę przeprosić panią Mirabell, bo nie była tylko moją pracodawczynią ale też i koleżanką, bardzo mi pomogła dając mi tą pracę. Zawsze szła mi na rękę gdy próbowałam nadrobić szkołę podstawową i gimnazjum.
Uśmiechnęłam się na wspomnienie jak bardzo pomogła mi pani Mirabell, dzięki niej byłam w stanie stanąć na nogi.
-To ty nie chodziłaś normalnie do szkoły?
Patrząc na minę chłopaka wiedziałam, że nie wymigam się od odpowiedzi, usiadłam wygodnie na łóżku.
-Nie, jak miałam 14 lat to napisałam egzamin szóstoklasisty i od razu poszłam do gimnazjum.
-A to nie jest czasem wbrew prawu? Z tego co wiem jest obowiązek nauki do 18 roku życia.- Powiedział ze śmiechem chłopak.
-Chyba jest...-Uśmiechnęłam się do blondyna i wstałam z łóżka.
Kierowałam się w kierunku szafy gdy zatrzymał mnie głos chłopka.
-Tak sobie pomyślałem, że skoro już idziesz do tego centrum handlowego to pójdę z tobą i zrobimy z tego randkę, co ty na to?
Gdy się odwróciłam ujrzałam Shu uśmiechającego się złośliwie.
-Tobie od tego ciągłego słuchania muzyki to chyba mózg się skurczył. Nigdzie ze mną nie idziesz!
Pomimo moich słów Sakamaki wciąż się uśmiechał, po chwili westchnął.
-Ale mam nie posłuszną pokojówkę, całkowicie ignoruje moje polecenia. Dodatkowo wątpi w umiejętności mojego mózgu, w jakim świetle to cię stawia skoro nie tak dawno przegrałaś ze mną na teście.- Patrzył na mnie z udawanym bólem.
Moje uszy po raz drugi zapłonęły czerwienią.
-Ty....! Nie masz nic lepszego do roboty!
-Nie, to jak idziemy razem czy w ogóle nie idziesz. Bo samej cię nie puszczę.
Po chwili mordowania wzrokiem chłopaka poddałam się.
-Niech ci będzie możesz ze mną pójść....-Jak zobaczyłam ten irytujący uśmiech zwycięstwa na twarzy blondyna to myślałam, że mnie coś trafi.- I co się tak śmiejesz jak głupi do sera... Zresztą co ci się stało, że nagle chcesz iść do miejsca pełnego ludzi?
W jednej chwili uśmiech kota-przybłędy zmienił się w szok i nie dowierzanie.
-O kurka o tym nie pomyślałem. No to lepiej pomińmy wyjście po za dom i obejrzymy jakiś film tutaj?- Powiedział Shu z powagą.
-No teraz to dowaliłeś, ta cała twoja randka jest tylko dodatkiem do moich planów.
-Ehhh niech ci będzie. Ty mnie chcesz zabić prawda, nie znoszę wychodzić do ludzi.-Mówiąc to chłopak położył się na łóżku i nadął policzki.
-Amerykę żeś odkrył
-Jak chamsko~ Idę płakać do kąta
Poirytowana wzięłam swoje ciuchy i poszłam się przebrać, jak wróciłam to zastałam Shu rozwalonego na łóżku w piżamie. Krew zaczęła się we mnie gotować.
-Nie mogłeś się w między czasie przebrać!
-Ciszej~ Miałem taki zamiar ale gdy spróbowałem podnieść się z łóżka jakaś tajemnicza siłą nie pozwoliła mi z niego wstać. Dziwne prawda?
Chłopak patrzał na mnie z uśmieszkiem .
-Ja ci dam magiczną siłę, uważaj sobie bo czuję, że jakaś magiczna siła chce zawładnąć moją nogę i skopać twoje cztery litery z wyrka!- Powiedziałam zbliżając się do tego nierozgarniętego wampira.
-Huh cóż za straszna i okrutna magiczna siła. Mira musisz mnie przed nią obronić~
Poirytowana spojrzałam na zegarek który wskazywał 13:12
-Shu nie mam czas na zabawy z tobą, ogarnij się szybko.
-Ale mi się nie chce, przebierz mnie, w końcu to zajęcie dla pokojówek.
Posłałam mordercze spojrzenie blondynowi.
-Ehhhhhhh, niech ci będzie.
Sakamaki wstał i wyszedł do łazienki gdy wrócił minęło około 10 minut. Razem ruszyliśmy na dół po drodze napotkaliśmy tą rudowłosą mendę w kapelusiku, próbował się do nas przyłączyć na szczęście Shu odgonił go morderczym spojrzeniem.

CZYTASZ
Idealna teraźniejszość, jest tylko maską dla koszmarnej przeszłości.
RomanceMirajane jest przewodniczącą samorządu uczniowskiego, idealna pod każdym względem. Pewnego dnia zaczął się nią interesować pewien leniwi kolega z klasy. Po drodze napatoczył się inny zboczeniec, który okazał się być młodszym bratem wcześniej wspomni...