— Dziękuję. — Drapiesz się po karku prawą dłonią, lewą odpierając od dziewczyny napój.
— Weź nie dziękuj — irytuje się szatynka. — W Aki jest dość nudno. Dosłownie spadłaś mi z nieba!
Uśmiechasz się mimowolnie.
— Fajnie jest spotykać nowych ludzi — ciągnie. — Lubię słuchać ich historii. Raz gościłam jakiegoś typa z Akatsuki. Wiesz, niby morderca, ale w sumie to miły gościu. Zabawny. Graliśmy w berka. On ganiał mnie z kosą, a ja uciekałam. Skosił mi trawnik przy okazji.
Oh, czyżby Hidan?
— Jego partner chciał jeszcze za to opłaty — dodaje. — Mówił, że koszenie trawy w ogródku to praca dorywcza i za takie się płaci. A ja mu na to, że istniało zagrożenie życia i zdrowia, no i wystarczył im zestaw do manicure. Ale oni to strasznie depresjni, wzięli tylko czarny.
Kakuzu też tu przywiało. Jak miło.
— No, a jaka jest twoja historia?— Itami zachęca Cię, zbliżając swoją twarz do Twojej. Odsuwasz się z delikatnym przerażeniem, kiedy wbija swoje spojrzenie prosto w Twoje oczy.
— Musisz wiedzieć, że mam wiele na sumieniu — zaczynasz powoli. — Można powiedzieć, że moja droga usłana jest trupami.
Itami marszczy brwi i lustruje Cię uważnie.
— Proszę, nie mów, że też jesteś jakimś depresantem — mówi po chwili zirytowana.
— Pochodzę z klanu Kamimūn — opowiadasz — w którego genach była zapisana zakazana technika. Orochimaru bardzo jej chciał.
— Jejku — niecierpliwi się rozmówczyni. — Zacznij od początku!
¦~¦~¦~¦
Obudziłaś się, a zewsząd otaczała Cię ciemność. Przez chwilę zastanawiałaś się, czy aby na pewno otworzyłaś oczy. Po parokrotnym mruganiu doszłaś do wniosku, że to w pomieszczeniu jest tak ciemno.
Chwila, co? W jakim znowu pomieszczeniu? Gdzie się znalazłaś i jak? Przecież zupełnie przed chwilą byłaś...
Sama nawet nie wiedziałaś, gdzie. Spróbowałaś sięgnąć pamięcią w dal. Cokolwiek chciałaś wiedzieć — zaczepić się czegokolwiek, poznać choć trochę, kim jesteś. Skąd się wzięłaś? Po co? I gdzie? — tyle pytań krążyło Ci po głowie.
¦~¦~¦~¦
— Ey, ale bez takich szczegółów, dobra? — woła Itami.
— Mówiłaś, że mam od początku — dziwisz się.
— Nie interesuje mnie twoje pięć godzin rozkmin, dlaczego znalazłaś się w piwnicy pełnej ramenów w proszku!
— To nie ta historia, Itami! — wtórujesz jej. — Dobra, przechodzę do sedna.
¦~¦~¦~¦
Po około godzinie trwania w bezruchu stwierdziłaś, że siedząc oparta o jakąś ścianę nic nie zdziałasz. Wstałaś więc i po ciemku próbowałaś znaleźć jakiekolwiek źródło światła.
Cóż, byłaś na tyle nieostrożna — ale winę można zrzucić na wszechobecne ciemności — że stawiając pierwszy krok poślizgnęłaś się na jakiejś kałuży na podłodze.
Poleciałaś z krzykiem w tył, uderzając o coś prawą ręką. Deska z wieloma przyrządami spadła z hukiem na podłogę, szczęśliwie wszystkie narzędzia nie trafiły Ciebie rozłożonej plackiem na kafelkach.
Zamiast tego jeden ze skalpeli poleciał niemal na sąsiedni koniec pokoju i trafił w jakiś słoik na półce, który popchnął następny, i dalej jak domino wszystkie pospadały i stłukły na drobne kawałeczki wraz z ich zawartością.
CZYTASZ
Medyk ¦ Kabuto x Reader
Fanfiction"Gdybyś znała prawdę, już dawno by Cię tam nie było. Jedynie chęć poznania swojej tożsamości trzymała Cię w tych zatęchłych korytarzach. Potem nadeszła kolej na eksperymenty, treningi i zlecenia, aż w końcu zdałaś sobie sprawę, że nie opuściłaś Oroc...