Bakugo
Minęło 5 minut od opuszczenia tego Brokuła. Leżałem na łóżku myśląc o tym jaki jestem głupi zaciągając go do własnego pokoju.
Co jeżeli będzie mnie chciał zgwałcić?
Nie, jak już to ja go zgwałcę.Z rozmyśleń wyrwała mnie ta przeklęta starucha która rzuciła we mnie kołdrą i oznajmiła, że mam nie siedzieć z kolegą do późna, i wyszła.
Leżałem tak z pół godziny myśląc o tym kogo zabije, a kogo zostawię przy życiu na tym świecie, ale znudziło mi się to. Postanowiłem sprawdzić co ten zielony debil znowu wymyślił.
Szybkim krokiem skierowałem się do łazienki i zatrzymałem się przed drzwiami.
Zapukałem. Nic. Drugi raz. Nic.
Zacząłem walić w drzwi, a tego debila nadal nie było słychać.Deku
Leżałem w wannie i rozmyślałem po co Kacchan wepchał mnie do swojego domu. Co prawda, nie powinniśmy robić tak na zewnątrz, ale skąd pomysł, że będę u niego nocować?!Rozmyślając, głowę zakrywała mi woda, a twarz zostawała na powierzchni, przez co schowane w wodzie uszy tłumiły niepotrzebne mi do myślenia dźwięki.
Usłyszałem tylko kilka uderzeń w drzwi po czym hałas ustał. Z zainteresowaniem odwróciłem głowę w kierunku drzwi, po czym objął mnie zimny powiew sprowadzany z zewnątrz.
-Aaaaaa!- krzyknąłem i z zamkniętymi oczami, rzucałem w przewidywaną postać różnymi rzeczami, poleciało mydło, szampon, żel do ciała, po czym zacząłem chlapać wodą, bo skończyły mi się amunicję.
-Deku...- usłyszałem tylko ten ton głosu i wiedziałem, że mam przesrane. Po czym otworzyłem oczy. Zacząłem się śmiać po ujrzeniu przemokniętych ubrań i oklapniętych włosów Kacchana.
-Z czego się śmiejesz, debilu?!- krzyczał, ale ja nie potrafiłem opanować śmiechu.
-Z cie...- zupełnie zapomniałem, że jakby... Jestem nagi?
-Wy-wynoś się, Kacchan!- znowu zacząłem wrzeszczeć i czułem się cholernie głupio.
-Chciałem tylko sprawdzić czy żyjesz, cymbale! Wyłaź już!- krzyknął i położył piżamę po czym trzasnął drzwiami.-Czego drzwiami trzaskasz, gówniarzu?!- usłyszałem tylko głos matki Kacchana
-Co cię to interesuje, starucho?!- Jak zawsze miły dla wszystkich wokoło.
-Coś powiedział?!- Ojć, Kacchan.
Masz kłopoty.
-Zamknij się!- usłyszałem tylko trzask drzwiami. Jednak nie będzie bójki?
Ok, można wychodzić.Wyszedłem z wanny spuszczając wodę, i zacząłem wycierać się oraz ubierać w piżamę którą uprzednio dał mi Kacchan. Nie miałem niestety szczoteczki do zębów na „nagle wypady" jak to nazwałem.
Użyłem więc swojego palca oraz pasty Kacchana. O ile to w ogóle była jego pasta.
Po chwili wyszedłem z łazienki i udałem się w stronę pokoju Kacchana.Bakugo
W pokoju od dłuższego czasu szukałem drugiej piżamy którą ta starucha pewnie wjebała do szafy nawet nie oglądając się gdzie ona leci. Więc pewnie i tak jakbym się jej zapytał, to gówno by to dało.Wkurzyłem się więc z szafy wziąłem tylko czarne szorty i jakiś szary podkoszulek. Zasłoniłem rolete i zacząłem się przebierać. Zdążyłem ubrać bokserki oraz szorty, ale przy zdejmowaniu góry przemokniętej piżamy usłyszałem skrzypnięcie drzwi po czym szybkie trzaśnięcie.
Co ten debil wyprawia?Podeszłem do drzwi i otworzyłem je.
Czy ten debil naprawdę nigdy nie widział innego chłopaka bez koszulki?
No nie wiem na przykład na basenie? Albo w szatni? Trudno.
Mały zielony brokuł stał i wpatrywał się we mnie jak w kosmitę po czym zakrył oczy. Nie wytrzymam z nim.-Nie wchodzisz?- głupie pytanie
-Po-poczekam, aż się przybierzesz- musi się jąkać?
-Ale ja już skończyłem- mówiłem, zakładając szary podkoszulek.
Spojrzał się na mnie po czym wszedł do pokoju. Zamknąłem drzwi i usiadłem na krześle przy biurku.-Jadłeś kolacje?- zapytałem bo jakoś nie widzi mi się, aby głodował.
-Tak- i tak nie zrobiłbym mu nic do jedzenia.
-Idę umyć zęby i zaraz wracam- wykąpałem się, ale myślałem, że jeszcze coś zjem, więc nie myłem zębów. Cóż, teraz mam jego.
-Oki- odpowiedział i ułożył się wygodnie na łóżku.Umyłem zęby, przepłukałem płynem i znowu kierowałem się do swojego pokoju. Kiedy do niego wszedłem ukazał mi się widok tego niskiego typa z którym teraz tak dobrze się dogaduje. Chyba.
Już zasnął? Chciałem się trochę pobawić tym zielonym stworkiem.
Głupi brokuł.Zamknąłem za sobą drzwi i ułożyłem się obok Deku. Jedną ręką objąłem go w pasie przysuwając do siebie, a drugą bawiłem się jego zielonymi włosami.
-J-ja... G-gdzie ja będę spał?- zapytał odsuwając się ode mnie.
-Jak to gdzie? Ze mną- powiedziałem cicho przy jego uchu i znowu przysunąłem go do siebie.
-Ka-Kacchan...- powiedział ledwo słyszalnym głosem i odwrócił się do mnie.Patrzyłem na niego ze zdziwieniem po czym skorzystałem z tego, że się odwrócił. Pocałowałem go, ale nie tak agresywnie. Delikatnie. W takim pocałunku ten debil mógł go odwzajemnić. Niestety jeszcze nie nauczył się przyjmować moich agresywnych ataków.
Kiedy tylko się od siebie odkleiliśmy, Deku przytulił się do mnie.
-Dobranoc, Kacchan...- wyszeptał, a ja już odpuściłem. W innych okolicznościach bym mu nie odpuścił, ale sam też byłem już trochę zmęczony.
-Dobranoc- wyszeptałem mu do ucha i odwzajemniłem uścisk, jedną ręką nadal bawiąc się jego włosami.
Są miększe niż myślałem! Serio!//Następny dzień, rano//
Deku
Obudził mnie wrzask. Otworzyłem oczy i zauważyłem Matkę Kacchana patrzącą się na nas. To napewno ona krzyknęła!
-Nie! To nie tak!- krzyczałem bo sam fakt, że dzieliłem z Kacchanem jedno łóżko by wystarczył, ale byliśmy w siebie wtuleni!
-Co ty tutaj robisz, starucho?!- krzyknął Kacchan -Wynocha!- rzucił poduszką we własną matkę. Ja też mógłbym rzucić w mame poduszką, ale... Moja matka nie ma charakteru jak ta kobieta!
-Co ty robisz z Izuku w jednym łóżku?!- krzyknęła na niego, a ja tylko schowałem się pod kołdrę.
-Zamknij się! Spałaś jak zabita kiedy poszedłem po materac!- skłamał broniąc nas obojga. Naprawdę nie spodziewałem się takiej reakcji o tej godzinie!
-To moja wina!- krzyknąłem wychodząc z pod kołdry. -Przepraszam! Nie zapytałem wcześniej o materac...- powiedziałem coraz bardziej przerażony miną matki Kacchana. Nadal była wściekła, ale chyba będzie w stanie mi to wybaczyć, prawda?
Prawda?!-Bakugo. Powiedz mi jeżeli coś cię łączy z Izuku...- już nie krzycząc, powiedziała i spojrzała na Kacchana wzrokiem którego boje się u niego, a co dopiero u zdenerwowanej matki!
-Przepraszam!- krzyknąłem, wstałem i ukłoniłem się przed matką Kacchana. Naprawdę nie chce psuć ich relacji.
Jak złe by one nie były.-Izuku. Macie poparcie z mojej strony, ale uważajcie na innych.- powiedziała matka Kacchana, a ja byłem w szoku.
Czy ona na początku tylko udawała?!
Jakie poparcie?! Przecież my...Kacchan złapał mnie za rękę i pociągnął na łóżko.
-Przepraszam... Idioto...- to były pierwsze przeprosiny jakie w życiu od niego usłyszałem.Odwróciłem się w jego stronę i pocałowałem go w policzek.
Jednak z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Jakie one były? Szczęście? Smutek?
Nie wiem... Jestem szczęśliwy jak i zaskoczony jego przeprosinami.
Popchnąłem go do pozycji leżącej i przytuliłem.
Todoroki, przepraszam. Już wybrałem.
CZYTASZ
Myślałeś kiedyś o mnie w ten sposób?||BakuDeku
أدب الهواةSzkoła nadal trwa. Wszyscy są w tej samej klasie. Nie dzieje się nic. Ale czy napewno? Najwyższe notowania: ~1 w #katsudeku! ~2 w #bakudeku! ~2 w #katsukibakugo!