Rozdział 29

6K 150 7
                                    

- Wybacz stary ale nie było innego spo...- nie dałem mu dokończyć. Przycisnąłem go do najbliższego drzewa.

Nie planowałem nad emocjami. Bez emocji nigdy bym ręki nie podniósł na przyjaciela, w końcu to mój przyjaciel, ktoś komu mogę ufać w każdej sytuacji.

- Coś ty zrobił! - wykrzyczałem. Moja twarz był cała czerwona ze złości. Nie chciałem uderzyć przyjaciela ale zrobiłem to. Zaskoczony moim ciosem nie zdołał się obronić, choć miałem na to nadzieję. Kiedy tylko zobaczyłem jak jego bezwładne ciało opada na ziemię poczułem natychmiastowy wstręt do siebie.

Nie wiedziałem jak mógłem zrobić coś Takiego przyjacielowi który zawsze był przy mnie. Popatrzyłem na moje nadgarstki które były całe we krwi. Nie wiedziałem tylko czyjej, mojej czy Willa który leżał nieprzytomny na ziemi pod drzewem. Wszystko działo się tak szybko.

Znów zacząłem walczyć w mężczyzną który przyniósł tu moją córkę. Był świadkiem zdarzenia które było przed chwilą. Stał wpatrując się w Chłopaka leżącego. Wykorzystałem ten moment i przewróciłem chłopaka na ziemię siadając na nim i blokując jego ruchy.

- Dlaczego to zrobiłeś!? - krzyczałem zły i na niego za porwanie córki i na siebie za to co zrobiłem Willowi. - Dlaczego zabrałeś coś co kocham!?

Emocje były silne i przejęły kontrolę nad moim ciałem. Zacząłem go bić rekoma po twarzy.

- Ja jej pomogłem - powiedział ledwie słyszalnie. Był blady a z jego warki i nosa leciała krew. Jego słowa dochodziły do mnie jak zaa mgły, tak odwlgłe a za razem tak blisko mnie.

Przestałem kiedy zobaczyłem że traci przytomność. Nie chciałem tego. Nie chciałem by trącił przytomności, bałem się że coś mu się stanie ale było za późno. Chłopak zemdlał a ja powoli z niego zeszłem. Usiadłem na drawie gdzieś kolo drzewa.

Byłem tak na siebie zły a emocje nadal mną targały. Kiedy zobaczyłem że Will zqczyna się wybudzać podbieglam do niego. Uklęknąłem na kolanach trzymając jego głowę.

- Co się stało? - zapytał cicho. Popatrzyłem na niego smutny że to ja mu coś zrobiłem. Natychmiast wstał i odepchnął mnie od siebie. Zaskoczony zachwiałem się do tyłu.

Wiedziałem że zrobiłem źle i nie dziwiłem się Willowi jego rreakcji.

- Jak mogłeś mnie uderzyć!? - krzyknął patrząc na mnie z żalem. Byłem zły na siebie. - Wiem że jesteś teraz zły ale to nie powód zeby mnie bić!

Przetarł swoją wargę z której po mału leciała krew. Popatrzył na mnie nad czymś się zastanawiając.

- Zabieram Nadię do jej matki - powiedział i wymijając mnie wyszedł z lasku. Zatrzymałem go ciągnąc za ramię.

- Nie możesz to moja córka! - powiedziałem zdesperiwany. Chciałem by w końcu po tak długich poszukiwaniach była przy mnie.

- Naprawdę!? - zapytał z sarkazmem Will. Nie rozumiałem o co mu chodzi. - Jesteś teraz roz emocjowany i nie panujesz nad nimi całkiem a jeśli ją uderzysz!?

- Nigdy bym nie zrobił tego mojej córce! - zaprzeczyłem od razu. Nigdy bym jej tego nie zrobił. Kocham ją najmocniej.

- Skoro uderzyłeś mnie to bez problemu zrobisz to też Nadii - patrzył na mnie zły. Chciał już iść. Byłem smutny, tak bardzo chciałem ją zachować przy sobie.
Poszłem kilka kroków do tyłu opierając się o drzewo.

- Nie wiem co się ze mną dzieje - powiedziałem załamany. - Najpierw biję ciebie  a teraz jest prawdopodobne że mogłym zrobić to małej Nadii, mojemu skarbowi.

- Stary naprawdę nie mam do ciebie o nic żalu zrobiłeś to pod wpływem emocji ale chcę chronić Nadię.

- Tak chronić Nadię przedemną - powiedziałem chowając głowę w ręce. Leciały mi łzy ale nie chciałem by Will to widział.

- Załatw tutaj sprawy - powiedział will wskazując na nieprzytomnego Troy i zaśmiał się cicho. - Tylko go nie zabijaj!

- Spróbuję - zaśmiałem się razem z nim. - Ale tak mnie nosi by złamać mu nos.

- Jak skończysz to przyjedź do Olivii - powiedział i ruszył do wyjścia. Siedziałem tam sam zły na siebie i na Troy'a. Jak mógł wziąć moje dziecko!?

YOU LOOK LIKE HER ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz