„Muzyka zaczyna się tam, gdzie słowo jest bezsilne - nie potrafi oddać wyrazu; muzyka jest tworzona dla niewyrażalnego". ~ Claude Debussy
Leniwie otworzył ciężkie powieki po nieprzespanej nocy. W jego pokoju panowała ciemność przez zasłonięte ciemną firanką okno. Wyciągnął rękę w poszukiwaniu swoich okularów, bez których nic nie widział. Mimo młodego wieku miał ogromną wadę wzroku. Chwycił za oprawki i założył je na nos. Rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu telefonu. Zawsze trzymał go pod poduszką, jakby bał się, że ktoś zobaczy jego galerię zdjęć.
Wstał z łóżka i stanął na miękkim dywanie. Spojrzał na swoje nagie stopy. Zamrugał kilka razy i założył kapcie. Odwrócił się w drugą stronę, a jego wzrok spoczął na elektronicznym zegarku. Była za dziesięć siódma. Pre-casting zaczyna się punkt dziewiąta, także miał trochę czasu na przygotowanie.
Wyszedł z pokoju jak najciszej. Nie chciał obudzić swojej starszej siostry, która pracowała w barze na drugą zmianę. Podejrzewał, że wróciła do domu mniej więcej o czwartej nad ranem. Rodzice nie popierali tego zajęcia, ale co mogli zrobić? W końcu była dorosła.
Otworzył drzwi od małej łazienki i wszedł do środka. Spojrzał na swoje odbicie w lustrze. Przekrwione oczy i fioletowe cienie pod oczami były skutkami nieprzespanej nocy. Włosy miał potargane, a usta spierzchnięte. Ściągnął piżamę i wszedł pod prysznic. Odkręcił wodę, a małe kropelki otuliły jego ciało. Nałożył na gąbkę męski żel pod prysznic, a włosy umył limonkowym szamponem. Wyszedł z kabiny, wytarł ciało i włosy ręcznikiem. Założył szlafrok i opuścił pomieszczenie.
Gdy znalazł się w swoim pokoju, odsłonił firankę, aby wpuścić trochę światła. Wyciągnął z szafy jeansowe spodnie i beżowy sweter. Ubrał się i podszedł do łóżka z zamiarem ponownego poszukania telefonu. Pod kołdrą go nie znalazł, za to leżał, jak gdyby nigdy nic na podłodze. Szybko go podniósł, a na jego nieszczęście ekran był rozbity. Wielkiej, pionowej rysy nie dało się nie zauważyć. Zaklął pod nosem i odblokował urządzenie. Na tapecie widniało zdjęcie Victora, jego nieżyjącego już psa. Vicchan był jego pierwszym zwierzakiem, którego dostał, jak miał piętnaście lat.
Włączył internet i wszedł na Instagram. Przeleciał po postach swoich znajomych, zostawiając odruchowo serduszka. Dłużej zatrzymał się przy najnowszym zdjęciu Victora. Lekko się zarumienił, gdy przeczytał jego opis. Piosenkarz życzył powodzenia wszystkim osobom wybierającym się na pre-casting The Voice w Sankt Petersburgu. Yuuri wziął słuchawki, aby obejrzeć instastory swojego idola. Mówił to samo, co napisał pod zdjęciem, wywołując na twarzy czarnowłosego uśmiech.
Włożył telefon do kieszeni spodni i udał się do kuchni połączonej z salonem. Pomieszczenie, jak całe mieszkanie nie było duże, za to bardzo przytulne. Kuchnia była utrzymana w jasnych barwach. Białe kafelki idealnie współgrały z kolorem blatów. W salonie oprócz kanapy znajdował się stół, przy którym cała jego rodzina spożywała posiłki. Duży, kilkudziesięciocalowy telewizor wisiał na ścianie, a pod nim znajdowała się komoda, na której stały orchidee, ulubione kwiaty jego matki. Na regałach znajdowało się wiele książek znanych rosyjskich i japońskich pisarzy. W kącie stał stary gramofon należący do ojca czarnowłosego. W ich domu można było znaleźć wiele płyt winylowych, nawet jedną z piosenkami Nikiforova, którą Yuuri otrzymał od siostry na szesnaste urodziny.
– Nie śpisz już Yuuri? – Głos dobiegł z kuchni, gdzie Japończyk od razu spojrzał.
– Nie, znowu zapomniałaś, że idę dzisiaj na pre-casting do programu The Voice? – Podszedł bliżej i zajął miejsce przy kuchennej wysepce.
CZYTASZ
The Voice 🎤 |VICTUURI|
FanficYuuri jest utalentowanym młodym chłopakiem. Bardzo lubi śpiewać i jest to jego wielką pasją. Niestety rodzina, jak i przyjaciele tego nie popierali, do czasu. Wyjątkiem była Minako, nauczycielka śpiewu, która od początku widziała w nim wielki potenc...