"Wiedza tajemna potrafiła zabić. W bardzo brutalny i sadystyczny sposób, jeżeli ta tajemnica dotyczyła jednego z potężnych ludzi w Yokohamie jakim bez wątpienia był mój szef, Mori Ougai. Mroczny władca Mafii Portowej, który późnego wieczora zebrał najbardziej zaufane osoby do swojego biura. Z jakiś niejasnych mi względów należałem do tego grona, powiedzmy sarkastycznie, szczęśliwców. A wraz ze mną zjawił się Chuuya Nakahara, Kōyō Ozaki oraz Hirotsu Ryuyō. Nie sądziłem nigdy, że będzie mi dane należeć do takiego towarzystwa. Jakby nie spojrzeć, najważniejszego w całej Mafii. Zasiadłem na jednym z ustawionym foteli między egzekutorem a dowódcą Jaszczurek, wyczekując aż szef się zjawi. Nie trwało to długo.
- Moi drodzy - zabrał od razu głos jak tylko wszedł. - Nastąpiły czasy niepewności między nami, Mafią, a Zbrojną Agencją Detektywistyczną.
- Wydarzyło się coś o czym my nie wiemy? - Spytała z lekkim uśmiechem kobieta.
Chuuya poruszył się w miejscu. Mimika zdradzała zaskoczenie.
- Owszem. I tylko wy będziecie o tym wiedzieć. Informacja, którą podam, nie ma prawa wyjść z naszego kręgu. Czy to jasne?
Poprzysięgliśmy na nasze życia iż tak się stanie. Mężczyzna wyciągnął zza siebie mak polny. Twarz ściągnęła wyraz zakłopotania, niepewności oraz zdenerwowania.
- Sądzicie, że powinienem podarować ten bukiet Fukuzawie Yukichi'emu?!
Fala osłupienia odjęła nam mowę. Tajemnica Mori'ego Ougai'a była taka, że był nieszczęśliwie zakochany w dyrektorze Agencji."
Ocknięcie się zajęło mi dłuższy czas aby wszystkie zmysły mogły powrócić do poprawnego działania. Starszy mężczyzna pochylał się nade z małą latareczką świecącą mi wprost na obie źrenice. Zwęziłem oczy by uciec od tej jasności.
- Utrata przytomności nie jest dolegliwością Hanahaki. Czym więc jest spowodowana? - Zapytał stojącego obok lekarza mającego nade mną pieczę.
- Może to być skutek uboczny. Ciało walcząc z chorobą wyczerpuje zapasy energii. Żeby je odnowić, zapada w nieoczekiwany sen.
- Nigdy się z takim czymś nie spotkałem - przyznał. - Jestem niesamowicie zaintrygowany takim przebiegiem.
Ja natomiast wykończony. Pomyślałem chwytając za szklankę wody. Najgorszą rzeczą w tym jest, że nie wiem kiedy odleciałem w świat wspomnień i z jakiej racji akurat to nasunęło mi się do głowy. Czyżby z powodu obecności szefa? Analizując to, gdybym powiedział mu o swoim podejrzeniu, za w czasu próbując oswoić się z myślą iż to o tego osobnika chodzi, to moja sytuacja nie byłaby aż tak tragiczna. Obiekt westchnień szefa oraz... On, należeli do tej samej instytucji. Doktor wykonał jeszcze parę badań i zniknął z pokoju.
- Więc?
- Nakajima Atsushi - wykrztusiłem z ledwością.
Niewiarygodnym było, że ostatecznie zdołałem z siebie wykrzesać to nazwisko z mego poranionego gardła. Jak i także myśli me pogodziły się z tym w miarę szybko. Albo nie? Trudno mi było orzec w czasie napadu nagłej duszności po wyrzuceniu informacji. Wszystkie okolice brzucha oraz on sam, zakuł boleśnie sprawiając zgięcie w pół przez organizm. Drżące dłonie pochwyciły za jabłko Adama próbując nieświadomie go agresywnie zdrapać, czerwone ślady pozostawione przez moje tępe paznokcie zatrważająco szybko dostały się do krwi, jej krople skapywały ku obrzydliwie białej pościeli plamiąc ją na kolor agresji. Oczy zaś przysłoniła ciemność pomieszana z lśniącymi punkcikami. Gdyby nie wyczuwalne gorące łzy, uznałbym, że widzę kosmos. Dokładniej, konstelację wagi. W tym wszystkim pojawiła się jedna myśl, a raczej dobre pytanie. Czyżbym w tej chwili właśnie się dusił? Niebywałe zjawisko, muszę przyznać. Duszenie było na tyle specyficzny nawykiem ludzkiej rasy, iż trudno uznać to za coś tragicznego. Cóż... Może źle określiłem oraz sprecyzowałem swe słowa. Bardziej miałem na myśli moment, w którym próbujemy za wszelką cenę chwycić ulatniającymi się siłami powietrze, tak bardzo ważny skład chemiczny dający nam możliwość egzystencji na tym ziemskim padole. Jest to najbardziej idiotyczny, wedle mnie, wrodzony system obronny. Rwiemy się dziko, ciało wstrząsają spazmy gdy tlen zaczyna zanikać z mózgu, czerpiącego z niego siłę. Coraz trudniej cokolwiek nam zrobić z samym sobą. Gdzie tu chęć przetrwania, gdy co jedyne robimy to próbujemy zaczerpnąć tchu? Jest to jedynie pogorszenie stanu. Sami nie jesteśmy w stanie tak łatwo wydusić z ciążącego nam przełyku tak przeszkadzającej substancji lub ciała obcego. Bezskuteczna walka o przeżycie w jakiej liczy się szczęście czy się uda wykaszleć z całych, lichych sił. Podczas tego wszelakie zmysły zaczynają zanikać. Odgłosy stają się dudniące, czucie skupia się jedynie na tym nieprzyjemnym ucisku w klatce piersiowej, usta są suche jak Sahara. Chłód powoli atakuje końcówki członków, przy okazji mówiąc, że śmierć jest nam bliższa niż kiedykolwiek wcześniej.
"- Tylko na niego spójrzcie! - Zawołał szef. Cała jego postawa wyglądała jakby przeżywał najwspanialszą ekstazę na świecie.
- Wykonanie tego zdjęcia wymagało użycie przeze mnie wszystkich sił. I cierpliwości - szepnął mi z lekka zirytowany Chuuya.
Z wiadomych mi informacji, rudowłosy spędził dwa tygodnie wraz z innymi agentami aby urządzić dyskretną sesję zdjęciową Fukuzawie Yukichi'emu. Czy to im się udało? Tego nie było wiadomo. Znanym faktem był niewyobrażalny zachwyt starszego mężczyzny mogącego podziwiać wiele, naprawdę bardzo wiele fotografii ukazujących siwowłosego w różnych sytuacjach. Te, do którego aktualnie wzdychał, przedstawiało moment gdzie dyrektor Agencji poluje na małego kotka, z paroma kwiatami, jeżeli się nie mylę, fiołka wonnego. Złożyło się również, że spojrzał w stronę Nakahary podczas robienia zdjęcia. Egzekutor ponoć przeżył mini zawał. Jeżeli o mnie chodzi, nie sądziłem aby to było przypadkowe. "
- Ze wszystkich znanych ci ludzi padło na Tygrysołaka, niespodziewane.
Mój świszczący oddech był okropnie głośny. Mori Ougai nie dopuścił do mojej przedwczesnej śmierci. Nie wiedziałem czy mu dziękować, czy może w myślach przeklinać. Lecz w jednym miał rację. Ze wszystkich mi znanych ludzi jakich dano mi było poznać w całym moim marnym życiu, to przeklęte uczucie musiało osiąść na Jinko. Nie rozumiałem i obawiam się, że nigdy nie zrozumiem mojej duszy, czy też serca.
Mak polny - "Marzę o Tobie"
Fiołek wonny - "Często myślę o Tobie - smutno mi bez Ciebie"
CZYTASZ
Fleur de Mort
Fanfiction"Widziałem tego dnia rozpacz w twych pięknych oczach. Ja, całkowicie słaby, nie byłem w stanie unieść mą dłoń żeby otrzeć spływające łzy. Mój oddech stawał się coraz bardziej świszczący. Kolce, po tej długiej zabawie ze mną nareszcie zaczęły wbijać...