ʀᴏᴢᴅᴢɪᴀł ᴅᴢɪᴇsɪąᴛʏ

672 92 27
                                    

Aktulanie siedziałam w "swoim" nowym pokoju i obserwowałam wszystko to co działo się za oknem. Nawet babcia przechodząca z wózkiem była ciekawsza niż patrzenie się na ścianę. Z nudów zaczęłam nawet skubać paznokcie. Spostrzegłam że niechcący złamałam jeden z nich.

A mama powtarzała abym zostawiła je w spokoju.

Usłyszałam z pokoju obok stłumiony śmiech Leonarde. Przez chwilę zastanawiałam się z czego on się śmieje. Jednak po pięciu minutach postanowiłam to sprawdzić.

A co jeśli jego ADHD się ujawni?

- Ja pierdziele. - zaśmiałam się z powodu tego o czym przed chwilą pomyślałam.

Podeszłam po cichu do drzwi i z impetem je otworzyłam. Widok jaki zastałam przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Na środku pokoju leżał Martinus, natomiast na nim siedział Leonarde, który śmiał się w niebogłosy. Patrzyłam na nich jak na dwóch idiotów. Czy to możliwe że morderca ma uczucia i pokocha małego chłopczyka? Czy może to czysty przypadek a on już myśli jak go zamordować?

- Mały zejdź ze mnie. - usłyszałam głos blondyna. W żadnym stopniu nie był on zdenerwowany. Był wręcz rozbawiony dziwną sytuacją.

- Jeśli mi poczytasz. - odparł mój braciszek a ja parsknęłam śmiechem.

Ten to ma tupet do targowania się.

Przypomniałam sobie dawniejsze postępowanie Leo w domu. Leonarde wykorzystywał niektóre sytuacje, w dodatku dobrze wiedział jak użyć czegoś przeciwko mnie. Z czasem jednak odnaleźliśmy wspólny język i targowanie się skończyło.

- Co mam poczytać? - zapytał starszy blondyn, obserwując ruchy młodszego. Patrzył na niego, niczym lampart na stojącą w zaroślach gazele.

Poczułam dziwny dreszcz przebiegający przez moje ciało.

- Książke. - chłopczyk powoli wstał i podał starszemu dość grubą książke z bajkami. Czekałam na reakcję brązowookiego. Bałam się, iż zareaguje zbyt pochopnie lub co gorsza się zdenerwuje.

- No dobra. - powiedział zrezygnowanym tonem mężczyzna. - Mam nadzieje że potem mnie zostawisz w spokoju, rozumiemy się? - spojrzał na niego charakterystycznym wzrokiem.

Usiadłam obok drzwi wykorzystując, iż chłopcy mnie nie zauważyli i nie wiedzą że ich podglądam. Szczerze mówiąc miałam ochotę posłuchać tej bajki razem z Leonarde.

Chyba cofam się w rozwoju.

Gdy po paru minutach wybierania bajki, usłyszałam jak jego aksamitny głos komponuje się razem z wesołym usposobieniem książki, na moje usta wkradł się cień uśmiechu.

- Wygram ten wyścig, zobaczysz że jestem szybszy. Udowodnie ci to. - przeczytał łagodnym głosem Martinus. - Za pięć minut widzimy się na torze. Dokładnie o osiemnastej. - dodał i na chwilę przerwał. Jego wzrok utkwił w mojej osobie.

Kurwa.

Wyczuł moją obecność. Jestem tylko ciekawa w jaki sposób.

- Ty też chcesz posłuchać? - zapytał z lekką pogardą w głosie. Jednak na jego ustach malował się uśmiech.

- Jeśli mogę. - odpowiedziałam beznamiętnym tonem, starając się zamaskować emocje.

Skinieniem dłoni pokazał abym usiadła obok brata. Wykonałam jego polecenie z nerwowym uśmiechem na twarzy. Czułam się teraz jak w filmie.

Przez myśl przemknęła mi scena gdy tata kiedyś czytał nam dokładnie tak samo. Siedzieliśmy na podłodze, zaraz przed nim w skupieniu go słuchając. Jego bliskość sprawiała że czułam się nie zbyt komfortowo.

- I tak oto Light wygrał wyścig, natomist Black zostwił miasto samochodów w spokoju. - zakończył opowieść, po czym zamknął książke. - Może być? - spojrzał na mojego braciszka.

- Tak! - krzyknął młodszy, przytulając się do chłopaka.

Ała, moje uszy.

Na twarzy Martinusa wymalowało się niemałe zdziwienie, lecz delikatnie oddał przytulasa. Uśmiechnęłam się na jego gest.

- Więc... - zaczął. - Możesz się już odkleić? - zapytał z zakłopotaniem a ja cicho się zaśmiałam.

Wzięcie Leonarde do tego domu, to najlepszy pomysł na jaki mógł wpaść. Po raz pierwszy, zamiast chęci zemsty, poczułam chęć odmienienia go na lepsze. Mam nadzieje że mi, że nam się to uda.

I udało....

___________________________

(─‿─) już dziesiąty rozdział. *okrzyki w tle*

𝔐𝔬𝔯𝔡𝔢𝔯𝔠𝔞 - 𝔪.𝔤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz