Prolog

31 2 5
                                    

 Jack

- Co za dziura! - usłyszałem ryk mojej starszej siostry - JA CHCE NA LOTNISKO I DO SUZANNE! 

- Kochanie, spokojnie... Zaraz odwieziemy cię na lotnisko, ale najpierw musimy Jacka. On miał mieć zbiórkę na obozie o 10, a ty masz samolot dopiero za sześć godzin. - uspakajała dziewczynę moja mama. 

- Ale jeszcze musimy jechać trzy godziny na lotnisko! Niech kundel wysiada i po sprawie!!! - wrzasnęła Emma. Nazywa mnie kundel jak jest STRASZNIE wściekła. Czyli zawsze. 

Otworzyłem oczy. 

- Uspokój się wielorybie! - jęknąłem i rozciągnąłem się - Już wysiadam rybko! 

Wyskoczyłem z samochodu i wyciągnąłem walizkę z bagażnika przy pomocy taty. 

- Powodzenia Jack! Miłego miesiąca... - przytuliłem go i pomachałem mamie. 

- Będę tęsknił... - mruknąłem i strzeliłem mamie piątkę, wchodząc połową ciała do samochodu - Za tobą nie, wielorybico! - dodałem do Emmy. 

Wysiadłem ukrakiem i stanąłem na środku drogi. Patrzyłem jeszcze jak czerwone Audi znika za zakrętem. Czeka ich długa i nużąca droga przez ciemny las i wiejskie drogi! Uśmiechnąłem się myśląc o mojej wydzierającej się siostrę, że ma dość tych podskoków na fotelu. 

Ruszyłem w stronę drewnianej budki pomalowanej na ciemny zieleń. Powiedziałem jak się nazywam i dostałem bransoletkę oznajmiającą, że jestem na obozie, a nie wdarłem się jako złodziej. Ruszyłem między dzieci, a tam zobaczyłem moich nowych przyjaciół. 

Pierwszą zauważyłem dziewczynę o strasznie bladej cerze w czarno-granatowych włosach, skórzanej czarnej kurtce, obcisłych, równie czarnych rurkach i w czarnych kozakach z ozdobami. Miała mocny, ciemny makijaż i żuła regularnie gumę, puszczając balona do uszu kujonów, czytających książki. Po chwili wypluła gumę tuż na włosy pracownika obozu tłumaczącego coś jakiemuś chłopakowi. Ten chłopak był umięśniony, miał jasne włosy i strój sportowy na ciele. Kłócił się o coś zawzięcie z młodym mężczyzną z koszulką z napisem "Live Camp". 

- Czyli nie będzie codziennie trzygodzinnej siłowni?! Ani rozgrzewki o 6:30? - spytał zdenerwowany. 

- Już mówiłem ci Mac! NIE - zdenerwował się pracownik, zostawił nastolatka o imieniu Mac i  wszedł przez przypadek w dziewczynę, która sprawdzała coś zawzięcie w telefonie. Blondynka o zielonych oczach i idealnej sylwetce ubrana w pudrowo-różową koszulkę, jasne, krótkie spodenki i klasyczne Super Stary Na ramionach miała zarzuconą jeansową kurtkę w kolorze jak spodenki. 

- Uważaj co?! - krzyknęła histerycznie - Mam makijaż... Czy jest tu Wi-Fi i w ogóle... zasięg? Muszę sprawdzić swój profil na Instagramie i Facebooku! 

- Jest, ale nie dostępne dla wszystkich! - warknął kompletnie zirytowany pracownik i odszedł. Zawiedziona blondynka stanęła tuż obok mnie, za mroczną dziewczyną. Wyciągała rękę z telefonem w każdą stronę, a najbardziej skupiła się na miejscu tuż przed twarzą "Badgirl". 

- Możesz uważać, laluniu?! Tak się składa, że jestem tu z przymusu i nie mam ochoty spotykać się z kimś tak blisko!!! - wybuchła czarnowłosa. 

- A kim ty jesteś co czarnucho?! - pisnęła zielonooka i opuściła telefon wściekła - Już łapałam zasięg! Jestem Stephanie McGaffen. Z rodziną McGaffenów się nie zadziera!!!

- Serio? Ta twoja posrana rodzina pewnie to tłuści bogacze, którzy nic nie robią oprócz kupowania ci ubrań?! Tak się składa, że nazywam się Via! A Via to znaczy bo rosyjsku śmierć! Więc ogarnij pałę i spadaj! 

Wkurzona Stephanie odeszła, a ja zwróciłem się do mrocznej:

- Chyba jej ściemniłaś z tą Vią... Moja babcia mieszka w Rosji i nie ma takiego słowa jak Via. 

Dziewczyna przestała rzuć następną gumę.

- Masz racje geniuszu! - zaklaskała ironicznie w dłonie - Takie słowo nie istnieje. To wie każdy kto nie ma IQ na minusie. Jak się nazywasz kujonie?

- Tak się składa, że kujon ze mnie taki jak z tej Steph geniusz. - uśmiechnąłem się drwiąco - Jack. Jack Sparrow. 

- Nie no?! Sparrow. Twoi rodzice zmienili sobie nazwisko bo kochają Jacka Sparrowa? - zaśmiała się i przy okazji wypluła gumę na jakąś kujonkę. 

- Przepraszam cię moja droga! - odparła i poprawiła okulary na nosie - Ale ja tu próbuje czytać. A poza tym nie można rzuć gumy w lesie, bo inaczej zaśmiecasz środowisko. Jeszcze wypluwasz na wszystkich te twoje gumy. Uspokój się, bo zachowujesz się jak nicpoń! 

Jej teksty rozbawiły mnie i zacząłem powstrzymywać śmiech, ale Vii wcale nie było do śmiechu - wyglądała jakby chciała włożyć sobie rudowłosą kujonkę do buzi rzuć a potem wypluć do dziury w lesie i zakopać. 

Zacząłem się zastanawiać co jest we mnie niezwykłego? Każda osoba ma tutaj coś niesamowitego, a ja jestem zwykłym, przystojnym, wysokim brunetem o żółtych oczach. W tych żółtych oczach kryje się coś niezwykłego tylko...co? 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 21, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Obóz SkazańcówWhere stories live. Discover now