#19✔

120 22 0
                                    

-Powiedz nam teraz jak to się stało - zwrócił się do mnie zainteresowany Hector
-Dobrze. Miałam wtedy 18 lat. Było to 3 lat temu. Do Port Royals przyjechała grupka magów. Ja czułam do nich nazwijmy to respekt. Natomiast mój brat ich bardzo polubił. Zaproponowali mu wtedy nieśmiertelność kosztem MOJEGO życia. On się jednak nie zgodził. Powiedział, że to ja mam się stać nieśmiertelna. W dniu w którym podjął tą decyzję wypłyną w morze i już nigdy nie wrócił. A ja to wszystko wiem z listu, który został mi dostarczony tydzień po jego zaginięciu. - powiedziałam
-A napisał gdzie płyną ? - dopytywał zainteresowany Barbossa
-Nie. Napisał tam tylko, że wypływa na Pacyfik, i że mam go nie szukać, oraz że tak będzie lepiej.
-Czyli, kurs na Pacyfik ! - krzyknął Hector, wydając też tym samym rozkaz załodze.
Po tym rozbrzmiał szum załogi zdziwionej tak nagłą zmianą kursu. Jednak wszyscy woleli tam niż przybić do londu w Europie.
-Mówiąc o bracie miałaś w głosie taką... obojętność, brak przejęcia,... czemu ? - spytał zdziwiony Jack
-Po prostu pogodziłam się z faktem, że zaginął. I nie żyje. Jednak bardzo chciałabym go odnaleźć.
-To tak samo jak ja z moją Angelicą. Tylko, że ona TYLKO zaginęła. W zasadzie ja ją tam porzuciłem. Wtedy byłem głupi, młody, naiwny i kochliwy co gorsza. Ja nie potrafię o niej mówić... - mówiąc to uronił łzę.
-Oj Jack - powiedziałam to po czym go przytuliłam. Nie spodziewał się tego.
Potrzebuje on teraz wsparcia innej osoby. Osoby która, będzie go pocieszać i której on będzie mógł się zwierzyć.
Ja też kiedyś potrzebowałam takiej osoby. Znalazłam ją był to James Norrington. Mój przyjaciel. Były. Dawny. Ciągły. Nie wiem. Ciekawe co się z nim teraz dzieje czy jest szczęśliwy. Ojciec też chciał abym za niego wyszła. Jednak ja przez ten cały czas kochałam, kocham i będę kochać Willa. Jednak on dużo dla mnie zrobił. Ja wypłakałam litry łez w jego ramię. Dzięki niemu żyję. Inaczej pewnie już bym się zabiła. Nie było by mnie. Dlatego wiem jak ważna jest taka osoba.
-Elizabeth, twoja mapa ona cały czas się zmienia ! - krzyknął zdziwiony William
-Jak to zmienia? - spytałam zdziwiona i podeszłam do niego całując go w policzek
-No sama zobacz - podał mi ją
Will ma rację; ustawienie gwiazd cały czas się zmienia. To zły znak. Równowaga została zachwiana.
-I co ? - spytał Jack
-Coś się stało. Stało się coś bardzo niedobrego- powiedziałam
-Dlaczego ? Po czym to wnioskujesz ?
-Gwiazdy na mapach zmieniają miejsce.
-Trójkąt Bermudzki ! - krzyknął Barbossa -Zaczął się rozpadać. Ostatnia dźwignia równowagi świata. - dodał po chwili
-Masz rację Hectorku. Ale przez co ? - ciągnął Jack
-Tego nie wiem. Są cztery opcje : - Holender nie ma kapitana. - Davy Jones wrócił do swego dawnego zadania. - Zwołał się IV Trybunał Braci, który uwolnił dusze z Trójkąta (czyli on stracił swoją rolę i się rozpadł). - Dusze Trójkąta są na tyle silne, że same zaczęły się uwalniać.
-Po Trybunale Braci na pewno się to nie stało bo brakuje trzech Pirackich władców. - powiedział William
-Dlatego obawiam się najgorszego - powiedziałam
-Dusze same zaczęły się uwalniać z Bermudów. - wtrącił Jack
-Niestety, wydaje mi się, że tak - przytaknęłam
-Jezu, Angelica ! - krzyknął Sparrow
-Co z nią?- spytał zdziwiony William
..........................................................................................
Wspomnienia...
***
Postacie występujące w 90% są te same co w oryginalnej wersji "Piratów z Karaibów". Jednak ja staram się bohaterom tego opowiadania nadać inną historię (a czasem nawet osobowość). Przepraszam z góry za wszystkie błędy ortograficzne i literówki ;)

Piraci z Karaibów - Każdy ma swoje pragnieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz