Rozdział 36

366 29 4
                                    

It's a heartache
Nothing but a heartache
Love him 'til your arms break
Then he let's you down

It ain't right with love to share
When you find he doesn't care for you
It ain't wise to need someone
As much as I depended on you

Bonnie Tyler - "It's A Heartache"


Był sobotni wieczór. Wracałam właśnie od rodziców chłopaka, gdzie odwiedziłam Elli.
Było jej dobrze u dziadków i mała przytyła nawet parę gram od babcinej kuchni.

Na dworze padało, a ja miałam przed sobą długą drogę z dworca do dormu krasnali.
Kiedy weszłam przemoczona na korytarz domu, zaraz obok mnie pojawił się Jin.
- (y/n) oh, już jesteś. - najstarszy był widocznie zmieszany moją obecnością. - Jesteś przemoczona do suchej nitki! Idź na górę i weź długą kąpiel, żebyś się nie przeziębiła! - Mamuśka najwyraźniej coś ukrywała, ale mnie to narazie nie obchodziło. Naprawdę miałam ochotę wziąć długą i gorącą kąpiel w towarzystwie lampki czerwonego wina i dobrej książki. Jak postanowiłam, tak zrobiłam.

Siedząc w wannie zapomniałam o tym całym stresie, który przez ostatnie tygodnie nie odstępował mnie na krok.
Do wody wlałam trochę płynu do kąpieli, którego używał Tae.
Możecie nazwać mnie psychicznie chorą, ale w tamtym momencie było to dokładnie to, czego potrzebowałam.
Wzięłam kolejny łyk czerwonej cieczy, pomału przewracając kartkę nowo zakupionej książki. Dzięki atmosferze i kompletnej ciszy zapomniałam o czasie.

Kiedy wyszłam z łazienki była prawie dwudziesta trzecia. Krasnalom zupełnie nie przeszkadzało to w głośnym kibicowaniu Hobi'emu i Namjoon'owi w jakiejś grze na Playstation.
- Krasnale, w co gracie? - w salonie było ciemno, więc nie rozpoznałam wszystkich od razu. Zapaliłam światło, w końcu po ciemku mrugać nie będę. Chwilę po tym przeklęłam swoją naturę. Dzięki jasnym żarówkom spostrzegłam, że na kolanach MOJEGO CHŁOPAKA, siedzi i rozpieszcza go, Yoona.
Poczułam ukłucie w lewej piersi.
Tae nie przeszkadzał jej w niczym, pozwalając jej dotykać go nawet w częściach intymnych. Zrobiło mi się niedobrze.
Mamuśka Jin spojrzała na mnie przez sekundę i szybko zareagowała.
- (y/n) mam ochotę na jakąś nocną przekąskę. Pomożesz mi w kuchni?
W odpowiedzi tylko kiwnęłam głową.
- To to chciałeś przede mną ukryć? - spytałam spokojnie, krojąc marchewkę.
- Tak...omo, mówię Ci, on napewno sobie niedługo o Tobie przypomni! Jak może ktoś o Tobie zapomnieć? Zawsze irytował nas opowiadaniami o Tobie jak byliście razem. Wszędzie tylko (y/n) to, (y/n) tamto. - oppa podarował mi swój uśmiech.
- Najgorsze jest to, że on uważa mnie za przyjaciółkę. Rozmawia ze mną o wszystkim...nie zniosę tego, kiedy będzie mi opowiadał, jak wspaniała jest Yoona. - odpowiedziałam, ku mojemu zdziwieniu, spokojnie.
Nawet nie wiedziałam co się ze mną działo. Powinnam być zła, chamska, oziębła, szorstka...ale ja byłam przeciwieństwem tego wszystkiego.
- Wszystko szybko wróci do normy. - ręka Jina pogłaskała moje ramię.
- (y/n) widziałaś Yoonę?! Ona jest boska! Nigdy nie byłem szczęśliwszy! - Tae wpadł do kuchni lekko podskakując, chwilę po tym ściskał moje policzki.
- Cieszę się, przyjacielu... - odpowiedziałam cicho. Nie mogłam jakoś uśmiechnąć się szczerze.

Następna runda na PS należała do mnie i do Kookiego. Taehyung i Yoona odkrywali na wzajem za nami swoje gardła.
- Poczekaj, moment... - Kosmita oderwał się leniwo od ust swojej nowej ukochanej. - Chyba coś sobie przypomniałem...ma ktoś dzisiaj urodziny?
Krasnale potrząsneli głowami, tak jak i Yoona. Ja siedziałam wpatrzona w grę i udawałam, że porywa mnie nasza rozgrywka.
- Ha! Zawsze wygrywam. - powiedziałam z entuzjazmem.
- (y/n) znasz kogoś, kto ma dzisiaj urodziny? - Cukier zbadał mnie wzrokiem.
Zaprzeczyłam.

Oczywiście znałam kogoś, kto miał wtedy urodziny. Znałam tą osobę bardzo dobrze. Ale zbliżał się już koniec dnia, a osoba bliska mojemu sercu i tak by nie sprawiła, że ten dzień byłby wyjątkowy.
Więc nie widziałam potrzeby świętowania mojego święta.

I Will Survive ( FF/ TaehyungxReader/ PL )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz