❤Bo najlepszym przyjacielem człowieka jest pies❤

200 27 28
                                    

Wraz z nadejściem pierwszego lutego wszyscy jego znajomi czuli ten piekielny zimny oddech na własnej szyi. Nikt tak jak sam Viktor Nikiforov nienawidził Walentynek. Samotny dwudziestopięciolatek od kilku lat nie znosił wszystkiego co związane ze świętem zakochanych. Oddawał się studiom, a następnie biurowej pracy. W końcu, po co komu miłość?

💕💕💕

Nie lubił wracać do swojego mieszkania. Zdecydowanie bardziej wolałby zostać w pracy i jak najszybciej przetrwać luty. Kiedy tylko przekroczył próg apartamentu, stęskniony pudel, natychmiast do niego podbiegł. Zdjął płaszcz ze zdziwieniem zauważając kobiecą kurtkę. Zdjął buty i udał się do salonu, gdzie zastał spokojnie siedzącą Milę.

- Jak tu weszłaś? - spytał, patrząc niezadowolony na przyjaciółkę, o ile mógł ją tak nazwać.

- Drzwiami. Dorobiłam sobie klucz - odpowiedziała spokojnie.

- Po co tu przyszłaś? Masz jakąś sprawę? - westchnął, zdejmując marynarkę i siadając na kanapie. Makkachin od razu znalazł się obok niego, kładąc puchaty łebek na niego kolanach.

- Ty się jeszcze pytasz? Nasi znajomi się skarżą za tą akcje, którą zrobiłeś Yurio. Masz szczęście, że Otabek go powstrzymał i nic ci nie zrobił. To, że ty nie lubisz Walentynek nie znaczy, że masz je im niszczyć. Może i Yurio nie wygląda, ale niespodziankę przygotowywał już od dawna, a ty mu wszystko zniszczyłeś. Tak się nie robi!

- Ale o co ci chodzi? Zmarnował tylko czas i pieniądze na jakieś durne święto - prychnął.

- Żebyś się jeszcze nie zdziwił - wściekłość była widoczna na jej twarzy. Wstała i nawet na niego nie patrząc, skierowała się w stronę drzwi. Nie znosiła go w tym przed walentynkowym czasie. Niszczył wszystkim radość z tego święta coraz bardziej zniechęcając do siebie ludzi. Mimo wszystko było jej go strasznie żal. Nigdy nie doświadczył prawdziwej miłości. Ze znalezieniem partnera też miał problem, bo wszyscy chcieli tylko pieniędzy. Całe szczęście, że miał jeszcze ją. Ona w przeciwieństwie do niego wiedziała czego naprawdę potrzebuje.

💕💕💕

Pogoda wręcz była idealna do zrealizowania jej planu. Viktor jak codziennie rano wyszedł z Makkachinem na spacer do ulubionego parku, nieopodal jego mieszkania. To nie tak, że go śledziła, po prostu miała serdecznie dość jego gburowatego zachowania. Punktualnie o siódmej trzydzieści, usiadł na jednej z ławek w parku. Doskonale wiedziała jak zwabić do siebie Makkachina. Wystarczyło tylko poczekać, aż Rosjanin spuści go ze smyczy.

Po zaledwie kilku minutach Viktor spuścił pudla z oczu. Szybko wyciągnęła ulubione psie chrupki w kształcie kości i wychyliła się zza swojego krzaka, aby pies ją dostrzegł. Pudel nie zwiódł jej, w kilka chwil znajdując się obok niego.

- Wspaniale Makkachin, a teraz uważnie mnie posłuchaj. Od ciebie zależy życie twojego Pancia. A teraz niuchaj - wyciągnęła z plastikowego woreczka niebieską koszulkę, dając psu do powąchania. Po zaledwie chwili pudel pobiegł w tylko sobie znanym kierunku. A raczej w kierunku zmierzającego do wyjścia z parku bruneta.

- Makkachin! - usłyszała krzyk przyjaciela. Wyjrzała tylko na chwilę, powstrzymując się od śmiechu. Taki zagubiony i zdezorientowany wyglądał słodko.

- Ciekawe jak się obronisz przed tym - zachichotała, dyskretnie wychodząc z kryjówki i starając się niezauważenie opuścić park. Faza pierwsza zakończona sukcesem.

Po kilkunastu minutach dotarła na lodowisko gdzie już czekali na nią Yurio, Chris i Otabek. Zadowolona założyła łyżwy i wchodząc na lód nie mogła uwierzyć, że ten plan wypalił. Pod warunkiem, że Makkachin znalazł tego kogo miał znaleźć.

Najlepszy Przyjaciel CzłowiekaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz