rozdział 9

1.4K 134 22
                                    

jeśli ci się podoba, nie zapomnij dać gwiazdki! to dla mnie duża motywacja :)

Cass nie potrafi się na mnie gniewać. Gdyby potrafił, prawdopodobnie byłbym już martwy. Może to przez to, że jesteśmy bratnimi duszami, może przez to, że jest alfą, a może przez to, że zwyczajnie zakochał się w mojej zajebistości. Ta lojalność Cassa była na serio pomocna, ale też i wkurwiająca.

15.02
moje sloneczko ☀️, moje bubu ❤️❤️, wróć do mnie. pliss. 😭😭 nie moge bez twojego grymasu ❤️ i twoich kopniakow ❤️ i twojego nienawisci spojrzenia ❤️😍

15.31
umuiearam z tesnknoty 😭😭ratur...

15.49
nie gniewam sie, jak chcesz to kupie jeszcze jeden samocjod i dam ci go rozbic. serio ILY.

16.02
Nick Matt tez teksnia i sie martwia.

— Więcej tych serduszek nie dało rady nasadzić — mamroczę kpiąco, popijając herbatę jagodową, przygotowaną mi przez mojego tatę. — I czy on potrafi posługiwać się klawiaturą?

W końcu udało mi się załatwić ładowarkę, tylko po to, żeby musieć czytać pełne dramatyzmu wiadomości Cassa. W dodatku w przeciągu 2 dni zadzwonił do mnie 78 razy. Pieprzone 78 razy. Czy on nie ma własnego życia? Może ktoś powiedzieć, że to okrutne, ale usunąłem wszystkie wiadomości głosowe, bez ich odsłuchania. Cass powinien się usamodzielnić.

9.30
Nie wracam. Nie pisz. Nie dzwoń. Ale przywal Nickowi.

Oczywiście mu nie przywali, ale wciąż czułem się jakoś lepiej po napisaniu tego. Prawdę mówiąc, zazwyczaj jak mam zły humor, wyobrażam sobie, że daję w mordę Nickowi — zawsze działa. 

— Braciszku — patrzę ze złością na Andrea, która kładzie dłoń na stole i staje przede mną. — To moje miejsce.

No chyba kurwa nie. Stąd jest najlepszy widok na okno. Mogę sobie patrzeć jak kot sąsiadki, chodzi po naszym płocie, wpatrując się we mnie, jakby chciał mnie zabić. To podbudowuje moje poczucie własnej wartości.

— Przejmuję. 

— Nie możesz.

Wzdycham boleśnie, słysząc zimny ton najmłodszej z moich sióstr. Patrzę prosto w złote oczy Alexandry. Wygląda, jakby chciała mnie zabić. Prawie się mnie wystraszyła. Nienawidzę bachorów jak ona. Myślą, że wszystko im wolno, bo są silne i inteligentne, i mają wsparci matki.

— A niby jak zamierzasz odebrać mi to miejsce? — pytam, patrząc na nią z góry. 

Odchylam się lekko na krześle, ale nie za bardzo. Byłoby słabo, gdybym upadł przy próbie przerażenia jej.

— Powiem mamie. 

W jednym momencie wstaje z krzesła, omal się nie przewalając i upadając na twarz. Andrea chichocze dźwięcznie i wskakuje na swoje miejsce. Kiedyś obie je przeklnę.

— Ha — śmieje się Alex, siadając obok swojej siostruni. — Andrea jest głodna — oświadcza, patrząc na mnie z wyższością. 

Zaciskam zęby. Przypomniało mi się, dlaczego tak bardzo chciałem pozbyć się mojej rodzinki. 

— Co, wasza wysokość, sobie życzy? — mój głos ocieka jadem. 

Kiedy ojca nie było w pobliżu, mój as — jestem w ciąży — nie może zostać użyty, co było jawną niesprawiedliwością. One ciągle mogły wyciągnąć kartę: "powiem mamie". 

— Hmm... — najmłodsza dziewczynka spogląda na mnie długo, po czym kręci głową. — Po prostu płatki. Tylko płatki. I nie zepsuj. Proszę. 

My fucking soulmate || A/B/OWhere stories live. Discover now