Otworzyłam starą maskę zardzewiałej Hondy Civic z 1998 roku, która w tym roku będzie miała już dwadzieścia lat. Auto miało już swoje lata świetności daleko za sobą, dlatego nie byłam zdziwiona tym, że co chwilę jakaś część wymagała naprawy, która przeprowadzałam w małym blaszanym garażu za domem. Mieszkaliśmy na obrzeżach Nowego Yorku w małym miasteczku zwanym East Orange w stanie Newark. Westchnełam opierając dłonie na biodrach oraz przystępując z nogi na nogę. Przedpotopowy silnik, który w tym momencie był cały zakurzony nie prezentował się zbyt atrakcyjnie. Szybko związałam swoje długie brązowe włosy w ciasny kucyk, aby mi nie przeszkadzały podczas żmudnej pracy szukania usterki.
- Selina telefon ci dzwonił – usłyszałam dziewczęcy głos siostry, który podała mi telefon. Śliczna blondynka posiadająca niebieskie oczy oraz masę piegów przypominała anioła, który w tej chwili szeroko się uśmiechał. Spojrzałam na nią podejrzliwie, mimo wyglądu świętej nie zawsze się tak zachowywała.
- Mam nadzieję, że nie odebrałaś ? – Mruknęłam odbierając od niej telefon, po czym szybko przejrzałam listę połączeń chcąc wiedzieć kto dzwonił do mnie o tej porze. Lola stała dalej w tym samym miejscu, nagle bardzo zaciekawiona drewnianym biurkiem, które stało w kącie garażu.
- Odebrałam – Powiedziała cicho, na co ja zareagowałam głośnym jęknięciem.
- Prosiłam cię, abyś tego nie robiła Lola! –Spojrzałam na nią karcąco podchodząc bliżej niej.
- Prosiłaś również, aby zawsze otwarcie mówić o swoich uczuciach! Więc to zrobiłam, wiesz przecież o tym, że go nie lubię. Jest do dupy – Podniosła głos marszcząc przy tym brwi. Westchnęłam będąc jednocześnie zdenerwowana oraz dumna z młodszej siostry, ponieważ zapamiętała o moich słowach. Dłonią wskazałam jej, aby wsiadła do auta, po czym sama to zrobiłam zajmując miejsce kierowcy. Włączyłam radio, aby coś cicho grało w tle, przejechałam opuszkami palców po starej popękanej przez lata skórzanej kierownicy.
- Czasami utajenie prawdy na temat swoich uczuć jest dobre. Mówienie jej może tej drugiej osobie zaoszczędzić dużo bólu – Powiedziałam łagodnie. Oparłam głowę o wezgłówek rozsiadając się wygonie na fotelu. Lola przygryzła dolną wargę, trzymając jednocześnie materiał czerwonej spódnicy w zaciśniętych pięściach. Jack Clington od samego początku jej się nie podobał, dla niej był zbyt nudny oraz spokojny, przez co jej zdaniem w ogóle do mnie nie pasował. Dla mnie za to był oazą bezpieczeństwa, wysoki brunet z delikatnym zarostem i piwnymi oczami sprawiał, że był dla mnie kimś więcej niż chłopakiem, przy nim wiedziałam, że mogę się zwierzyć z wszystkich trapiących mnie problemów. Był to dla mnie bezpieczny związek bez jakichkolwiek komplikacji. Lola uważała go za nudziarza, którym rzeczywiście też jest, ale mi to odpowiadało. Chciałam mieć jakąś stabilizację w moim popapranym życiu, które aktualnie nie było zbyt kolorowe. Gdy dwoje rodziców od zmaga się z alkoholizmem często przy tym używając przemocy fizycznej, jak i psychicznej chce się po prostu uciec, niestety wszystko to tylko fantazje, gdy posmakuje się gorzkiej prawdy. Dlatego chciałam czuć, że ktoś się o mnie troszczy, i to właśnie miałam z Jackiem. Choć życie z nim było monotonne trzymałam się go starając, aby niczego po mnie nie zauważył.
- Jest okropnym chłopakiem, nigdzie Cię nie zabiera zawsze robicie to samo! – Westchnęłam odwracając się do niej. Była jeszcze za młoda, aby to wszystko zrozumieć. Fakt nasze związek był inny, ale wynikało to z decyzji obu stron. On nie był gotowy podjąć inicjatywy, aby coś zmienić a ja się na to zgadzałam.
- Aniołku, jest nam z sobą dobrze tak jak jest. Powiem mu, aby postarał się bardziej polepszyć waszą relację. Pogłaskałam ją po blond lokach sięgających jej do ramion. Po dłuższej chwili ciszy między nami wysiadłam z auta ponownie kierując się do maski pojazdu.
- Mogę ci pomóc? – Usłyszałam pytanie, gdy Lola wysiadła z pojazdu.
- Podejrzewam bezpieczniki, które ostatnio dosyć często się przepalają. Trzeba otworzyć to czarne pudełko i sprawdzić, który z nich tym razem zawalił – wskazałam na skrzynkę, która znajdowała się w tylnej lewej stronie silnika. Otworzyłam wieczko uważnie przyglądając się zawartości. Rząd kolorowych wtyczek wyglądał na początku skomplikowanie, wymieniałam je już kilkakrotnie zapamiętując na pamięć cały schemat – Spójrz, tutaj są te najważniejsze bezpieczniki odpowiedzialne za cały samochód, dzięki którym ono jeździ te mniejsze są odpowiedzialne za światła i nawiew. Aby sprawdzić, który działa używasz takiego miernika, który przykładasz, po czym ono wskazuje ci czy masz odpowiednio duże natężenie prądu – Podeszłam do drewnianego biurka i pogrzebałam w zagraconej szufladzie, wyciągając czarne prostokątne urządzenie z małym drutem przypominającym śrubokręt.
- To jest to?- Spytała unosząc zabawnie jedną brew.
- Jeśli nie jesteś bogata radzisz sobie w inny sposób. Tym mierzysz ile amperów ma dany bezpiecznik. Czerwony ma 10 A, żółty 20A a zielony ma 30A – Patrząc na nią szeroko się uśmiechnęłam, cieszyłam się, że dziewczyna zaczyna rozumieć moją pasję i w jakiś sposób pomagać przy niej. Od zawsze czułam się bezpiecznie za kółkiem a dodatkowo nauczyłam się je naprawiać, aby zaoszczędzić koszty naprawy, których nie dałabym rady dźwignąć, zarabiałam tylko grosze pobliskiej knajpie jako kelnerka a te pieniądze całkowicie przeznaczałam na jedzenie. Rodzice o nas najzwyczajniej w świecie zapomnieli popadając w wyniszczający ich alkoholizm, a gdy coś ich wyrwało z tego letargu wpadali w istny szał wykorzystując nas jako worek treningowy. Broniłam młodszej ponieważ był to mój obowiązek oraz z miłości do niej. Chciałam jak najlepiej dla niej, niestety, gdybym ją stąd zabrała nie miałybyśmy gdzie uciec a ulica nie wydawała się zbyt przyjemnym miejscem do spania dla dwunastolatki oraz siedemnastolatki.
- Mam to zbliżyć do tego zielonego i czekać aż pojawi się jakaś cyfra? – Przytaknęłam zadowolona na jej pytanie. Lola zbliżyła powoli mały śrubokręcik a na jej twarzy można było dostrzec pełne skupienie. Gdy była już dostatecznie blisko na zielonym ekranie pojawiła się liczba 30A, czyli ten bezpiecznik był sprawny, następny niestety okazał się przepalony, ponieważ małe urządzenie nic przy nim nie wskazywało.
- Cholera, wygląda na to, że jutro to Jack nas podwiezie do szkoły. Nie mam teraz żadnego na zmianę. Postaraj się choć trochę go polubić – Powiedziałam wyjmując jej miernik z rąk, po czym odłożyłam je na blat.
- Spróbuję dla Ciebie – Mruknęła cicho czekając na mnie przy wyjściu z garażu aż do niej dołączę.
I jak wam się podoba? Rozdział zostanie jeszcze na dniach bardziej dopieszczony :)
Rozdział ma ponad 1000k słów więc uważam to za sukces, na początku takie może i nudne wprowadzenie ale mam już fajne plany co się będzia dalej działo ^^
CZYTASZ
Szybka i wściekła
Acción-Miłość... czym właściwie jest miłość? -Uzależnieniem... Spojrzałam w jego pełne nienawiści oczy, które teraz patrzyły na mnie jakbym była całym jego światem. Uśmiechnęłam się delikatnie przykładając dłoń do jego ciepłego policzka. - Ride or die...