(T/i) - Twoje imię
(T/n) - Twoje nazwisko
(T/o) - Kolor twoich oczu
(T/w) - Kolor twoich włosów~Reader~
Nawpierdalałam się tych czekoladek co nie miara, nie powiem. Ale były naprawdę pyszne, wręcz cudowne. Widać było, że ktoś robił je z miłości. Tak specjalnie dla mnie. Każde miały osobny aromat i inny sposób.... Bla bla bla.
Żartuje.
Sama je sobie kupiłam.
Siedziałam sama jak każdego roku w ten jakże szczególny dzień. WALENTYNKI. To nie tak, że nie lubię tego święta, bo nie mam nic do niego. Wkurza mnie jedynie to, że tylko w tym dniu ludzie chodzą na randki. Jakby to miałoby jakieś znaczenie w miłości. Kocha się przez cały rok, a nie tylko ten jeden dzień.
Dlatego ja zawsze kupuje sobie czekoladę codziennie. Bo kocham siebie tak bardzo.
Nie mam chłopaka i raczej nie będę mieć. Może nie jestem brzydka, ale ładna też nie. Bo czy (T/w) włosy i (T/o) mogłyby czymś zaskoczyć? Mnóstwo jest takich ludzi.
Ale tu bardziej chodzi o coś bardziej skomplikowanego. Jeszcze nigdy się nie zakochałam, a do miłości mnie nie ciągnie. Widząc te wszystkie pary, obściskujące się na ławkach, w parku, na drzewie.... Obrzydza mnie to.
Obrzydza mnie bycie w związku, nie chce w nim być. Czułabym się strasznie zamknięta. Miałabym wrażenie, że cały czas robię coś źle i nie mogłabym być sobą.
Bo kto by chciał za dziewczynę lenia, który kocha jedzenie i seriale? O! Wiem kto. Chłopak z serialu.
Właśnie dlatego siedziałam od rana przed telewizorem i jadłam czekoladki, które niedawno kupiłam w sklepie na przeciwko. Rodzice wyjechali na jakąś wycieczkę na 3 dni, więc dom miałam dla siebie. Miała do mnie zaglądać pani Keri, ale i ona jak i ja wiedziałyśmy, że tego nie zrobi.
Poczułam wibracje na swoim zgrabnym tyłeczku. Wyciągnęłam telefon i odczytałam super wiadomość od mojej przyjaciółki. Jak zawsze w Walentynki.
Ona miała chłopaka już od jakiś 3 lat i wyglądają na tak zakochanych w sobie, że to aż chore. Ale akurat ich związek nie jest szkodliwy, nie obściskują się na każdym kroku, a i tak widać że są razem. To jest przykładny związek.
Diler czekolady: Laska, idziesz z nami na imprezę! Nie słyszę sprzeciwu! Załóż tą boską sukienkę z wczoraj! Będę o 20.
Diler ściąg: Po pierwsze, wyglądam jak gówno. Po drugie, jest 19,czyli zaraz jest odcinek mojego serialu, po trzecie..... JA MIAŁABYM WYJŚĆ DO LUDZI W WALENTYNKI?!
Diler czekolady: Znasz mnie, jak sama tego nie zrobisz to wyciągnę cię siłą.
Kurde, miała rację. Ona zawsze zaciągała mnie wszędzie. W sumie dzięki niej poznałam Chrisa. Szkoda, że później się we mnie zabujał. Bez wzajemności. Ups.
Podniosłam swoje ciężarne ciało z jakże wygodnej kanapy i ruszyłam do swojego pokoju. Nie było bata, bym założyła sukienkę. Nienawidzę ich bardziej niż par w Walentynki.
Na szybko wybrałam sobie jakieś ubranie. Nie miałam być seksowna, ładna, ani nic takiego. Miałam się ubrać. A to miałam pierwsze w szafie.
Pognałam do łazienki i próbowałam doprowadzić się do porządku. Wiecie, mycie włosów na szybko wcale nie jest łatwe, zwłaszcza jak ma się suszarkę do włosów suszącą jak te suszarki do rąk w każdej publicznej toalecie.
CZYTASZ
<Jednak to nie takie głupie święto> [Valentines Time]
Roman d'amourOne shot walentynkowy! *mogą pojawić się wulgaryzmy* Okładka by: @Kuroo_zbok_Tetsurou ~Kenma_Kozume