ROZDZIAŁ 68

218 18 299
                                    

Jezu! 1122 słów... xdd kocham was :D 

Zrobicie ładny spam komentarzy? xx

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

-Jak się czuje mój świeżo upieczony mąż? - wyszeptał Payne.

-Bardzo dobrze, panie Payne - zachichotał Zayn.

-Ty od tej pory także nim jesteś maluchu - drażnił się z chłopakiem.

-Wiem tatusiu - zagryzł lekko wargę, a Liam już poczuł ja twardnieje.

-Kotek... nie teraz - mruknął ostrzegawczo, powinni jeszcze trochę czasu spędzić z przybyłymi gośćmi.

-Oj no dobrze - splótł ręce za szyją starszego, powoli poruszając biodrami w rytm muzyki.

-Jesteś tak niesamowicie piękny - wyszeptał, układając dłonie na biodrach Mulata.

-A ty seksowny tatusiu - zarumienił się lekko.

-Prowokujesz maluchu - westchnął starszy.

-Więc zabierz mnie już do tego pieprzonego domu, rzuć na łóżko w sypialni, zedrzyj mój garnitur, a później pieprz przez całą noc, chcę zapomnieć jak się nazywam - szepnął do ucha szatyna.

-Kurwa mać... idziemy - warknął, ciągnąc męża do ich wspólnego mieszkania, o którym brunet nie miał zielonego pojęcia.

Po drodze wpadli na swoje mamy, z którymi tylko się pożegnali, a na dodatek Liam nie mógł się powstrzymać i klepnął męża w tyłek. Zrobił to na oczach kobiet, które zareagowały chichotem.

-Musiałeś? - mruknął, czując jak palą go policzki.

-Oj już Zaza, nie masz nic przeciwko temu... kochasz to skarbie - wyszeptał.

Nawet w limuzynie, którą jechali nie szczędzili sobie pieszczot. Kilka minut dłużej w pojeździe, a ssali by się wzajemnie. Payne przerwał wszystko gdy skręcali w ostatnią drogę do ich wspólnego gniazdka. W końcu samochód się zatrzymał, a oni od razu z niego wysiedli. Przez próg Liam wniósł ukochanego niczym pannę młodą, na co ten zareagował chichotem i owinięciem rąk wokół szyi starszego.

-W końcu na swoim, tylko my... nikogo więcej - wymruczał, odstawiając go. Przycisnął Mulata do ściany i wpił w jego wargi. Co z ten z przyjemnością odwzajemnił.

-Nawet nie wiesz jak bardzo tego pragnąłem, my, mały domek z ogródkiem, jeszcze tylko piesek i maluszek... - odpowiedział niepewnie.

-Myślę, że to da się załatwić, jak tylko przeniesiemy tutaj resztę naszych ubrań i troszkę to uporządkujemy... kupię Ci szczeniaczka - bez ostrzeżenia, pociągnął go do sypialni. Tak jak prosił Zayn, popchnął go na łóżko, a w tym czasie pozbył marynarki, odkładając ją na bok. Poprawiał, a jednocześnie poluzowywał krawat, widział iskierki pożądania w oczach męża. Kochał go prowokować i drażnić w ten sposób.

-Liam... zrób już coś - wybłagał, nie mogąc oderwać wzroku.

-Spokojnie kochanie, mamy mnóstwo czasu dla siebie... - szepnął.

-Ale, ja jestem tak bardzo spragniony... ostatni miesiąc nawet się nie dotykaliśmy... - fuknął.

-Oh Zaza, uwielbiam Cię tak zdesperowanego... - postanowił mu trochę ulżyć i również zrzucił jego marynarkę - Tak pięknie wyglądasz z tą erekcją...

-On się tam męczy... - zapłakał.

Szatyn w końcu się zlitował i pozbył spodni młodszego, pozbył się także krawatu. Może później go wykorzysta. W mozolnym tempie rozpinał koszulę chłopaka, zaczął od góry. W każdym miejscu gdzie odsłaniała się jego skóra, składał na niej malutkie pocałunki. Zayn już był chodzącym bałaganem, wplątał palce w kosmyki Liama, ciągnąc za nie. Kilka chwil później obydwoje byli nadzy.

NOT SENT || ZIAMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz