Justin
Siedziałem w poczekalni załamany i czekałem na chłopaków. Jannet poroniła w karetce. Dostała ataku paniki dlatego lekarze musieli dać jej jakiś lek po którym szybko zasnęła. Kiedy czekałem na chłopaków zadzwoniłem do Dell'a i powiedziałem mu o wszystkim. Obiecał, że znajdzie tego skurwysyna i pozwoli mi własno ręcznie go zabić tak jak ona zabił moje dziecko. To przez niego Jannet poroniła i tym samym straciliśmy nasze szczęście. Sam wyłem kiedy dowiedziałem się o tym, że straciłem dziecko. Płakałem kiedy Jannet spała i nie chciałem rozklejać się przy niej bo miałem być dla niej oparciem. Moje zamyślenia przerwały otwierające się drzwi. Zobaczyłem chłopaków tak samo jak oni mnie. Pobiegli do mnie od razu
- Co z nią?- zapytał Zayn a ja nie umiałem mu powiedzieć. To za bardzo mnie bolało
- Justin...?- George usiadł obok mnie ale nic nie powiedziałem
- Justin czy ona po...?- zaczął Rob ale szybko mu przerwałem
- Nie kończ... Nie mówcie tego ma głos- warknąłem starając się uspokoić. Chłopacy nic nie powiedzieli tylko wyraźnie posmutnieli
- Bardzo nam przykro stary- Zayn poklepał mnie po ramieniu. Chciałem mu powiedzieć, że mi jest kurwa bardziej przykro, ale nie miałem siły się z nim kłócić. Siedzieliśmy w ciszy i byłem wdzięczny bo nie chciałem żeby ktoś do mnie teraz mówił. Chciałem sam spiąć się i pocieszać Jannet bo wiem że będzie nam teraz bardzo trudno.
- Przepraszam- usłyszałem głos pielęgniarki. Popatrzyłem na nią smutnym wzrokiem.
- Może Pan iść do swojej dziewczyny- powiedziała posyłając współczujące spojrzenie. Czułem obecność chłopaków za sobą. Weszliśmy do sali w której znajdowała się tylko Jannet. Spała i wyglądała tak spokojnie. Usiadłem na krześle i chwyciłem ją za rękę. Pocałowałem każdy jej knykieć ręki a następnie zobaczyłem jak Jannet otwiera oczy. Bałem się tego momentu... Bałem się tego co będzie
Jannet
Obudziłam się w sali szpitalnej. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam moich przyjaciół i Justina. Kiedy przypomniałam sobie co się stało zanim przyjechalam do szpitala moje oczy zrobiły się wilgotne a parę sekund później nie umiałam opanować łez
- Zostawicie nas samych?- zapytał Justin zwracając się do chłopaków. Przyjacielem wyszli z sali ze smutkiem wymalowanym na twarzy. Kiedy zostaliśmy sami Justin usiadł na łóżko i wtulił mnie w swoje ciało. Oplotłam go rękami i wypłakiwałam się w jego rękaw
- Ciiii- pocałował mnie w czoło
- Przepraszam- wychlipałam bardziej zalewając się łzami
- Kochanie to nie Twoja wina- Justin chwycił moją twarz w dłonie patrząc na mnie
- Justin ja poroniłam! Nie jestem w ciąży, naszego dziecka już nie ma!- wpadłam w rozpacz. Zanim Justin zdarzył coś powiedzieć do sali wszedł lekarz
- Dzień dobry. Nazywam się Arthur Wersd i jestem Pani lekarzem- przestawił się ale nawet się na niego nie patrzyłam- Jak Pani się czuje?- zapytał a mi wzrosło ciśnienie
- A jakby Pan się czuł gdyby Pan stracił dziecko? Czuje się jak gówno! Może sobie to Pan zanotować- Justin wtulił mnie w siebie mocniej starając się mnie uspokoić
- Proszę Pani...- lekarz usiadł na krześle- Bardzo mi przykro z powodu starty ale musi Pani zrozumieć, że takie rzeczy się zdarzają. Ma Pani młody organizm, miała Pani dużo stresu i organizm tego nie wytrzymał.- powiedział
- Nie ma do już kurwa nie ma...- powiedziałam kręcąc głową. Nasze szczęście z Justinem trwało tak krótko...
- Zostanie Pani u nas na noc i jutro rano jeżeli wszystko będzie w porządku pojedzie Pani do domu. Lekarz wyszedł z sali zostawiając mnie samą z Justinem
Justin
- Kochanie, będzie dobrze. Zobaczysz, że jeszcze będziemy mieć Pattie i Davida. Musimy to zrozumieć, że już nie ma tego dziecka.- czułem jak Jannet trzęsie w moich ramionach - Pójdę po pielęgniarkę żeby dała Ci jakieś leki na uspokojenie dobrze?- chciałem wstać ale Jannet przytrzymała mnie
- Nie idź nigdzie proszę- wtuliła się we mnie znowu. Wyciągnąłem telefon i napisałem do Zayna aby poszukał pielęgniarki aby dała Jannet jakieś leki. Jakieś 3 minuty później pielęgniarka weszła do sali z kubkiem wody i lekami.
- Niech to Pani wypije. Dla Pana też mam. Proszę to Wam pomoże- kobieta była bardzo miła i widać było, że jest bardzo empatyczną osobą. Jannet nie chciała nic brać ale kiedy zobaczyła, że ja też je biorę zdecydowała też je zabrać. Miała zasnąć po tych lekach a ja dostałem słabsze. Nie chciałem spać. Chciałem mieć cały czas telefon przy sobie w razie gdyby Matthew dzwonił, że znalazł Ryana i mogę iść zabić go w największych męczarniach aby cierpiał tak bardzo jak bardzo my teraz cierpimy.
Parę minut później Jannet zasnęła a ja patrzyłem na nią chcąc być przy niej cały czas aby nie była sama kiedy się obudzi. Usłyszałem jak drzwi się otwierają a do sali wszedł Zayn
- Justin, chodź jedziemy do domu. Jannet będzie spała całą noc. Sama musisz odpocząć. Rozmawiałem z lekarzem i będą mieć ją cały czas na oku. Nic jej nie będzie.- chwycił mnie za ramię
- Zayn, wiesz co ja czuję?- zapytałem obracając się w jego stronę
- Domyślam się co czujesz- popatrzył na mnie ze współczuciem
- Zabije go, rozumiesz zabije- powiedziałem czując, że wszystkie emocje kumulują się w całość i wybuchne płaczem
- Chodź stary, musisz się położyć- powiedział pomagając mi wstać
- Ja tak bardzo kochałem to dziecko- powiedziałem i poczułem jak pierwsze krople wydostają się z moich oczu
- Wiem, ale na pewno będziecie mieć jeszcze dziecko Justin. Jesteście młodzi, najwyraźniej tak miało być. Jannet jest silna i wiem i ty też to wiesz, że Jannet sobie poradzi. Potrzebuje więcej czasu ale będzie dobrze. Ona Cię tak kocha, będzie starała się ogarnąć chociażby dla Ciebie- powiedział a ja zauważyłem, że nigdy nie rozmawiałem z nim w taki sposób
- Moje dziecko...- wybuchnąłem płaczem na co Zayn przytulił mnie tak po prostu. Nie potrzebowałem słów, potrzebowałem tylko obecności bliskich mi osób
- Chcesz jechać do rodziców? Dawno z nimi nie rozmawiałeś- stwierdził
- Nie chce..., nie teraz- powiedziałem i wróciłem do Jannet. Pocałowałem ją w czoło i wyszedłem z Zaynem z sali. Chłopacy czekali na nas w poczekalni. Chcieli coś powiedzieć ale kiedy zobaczyli, że jestem w rozsypce nic nie powiedzieli. Szedłem do samochodu chłopaków chcąc iść spać i nie myśleć o tym, że straciłem dziecko. Wiem, że zachowywałem się jak totalny mięczak, ale straciłem dziecko, które od razu pokochałem. Tak bardzo się cieszyłem, już przecież mieliśmy wybrane imię dla niego... A teraz? Teraz musimy się pogodzić, że tego już nie ma i musimy iść przez życie z myślą, że nasze dziecko nie żyje... Nawet nie poznało życia. A mogła to być córeczka podobna do Jannet i była by piękna, a mógł to być synek, który by chronił swoją dziewczynę tak samo jak ja. Wiem jedno...
RYAN JEST KURWA MARTWY.
CZYTASZ
D.E.T.R.O.I.T Love
FanfictionJeżeli ona wybiera tą drogę to ja wybiorę zawsze tą którą ona podąży.