36

440 15 1
                                    

Justin

Siedziałem w poczekalni załamany i czekałem na chłopaków. Jannet poroniła w karetce. Dostała ataku paniki dlatego lekarze musieli dać jej jakiś lek po którym szybko zasnęła. Kiedy czekałem na chłopaków zadzwoniłem do Dell'a i powiedziałem mu o wszystkim. Obiecał, że znajdzie tego skurwysyna i pozwoli mi własno ręcznie go zabić tak jak ona zabił moje dziecko. To przez niego Jannet poroniła i tym samym straciliśmy nasze szczęście. Sam wyłem kiedy dowiedziałem się o tym, że straciłem dziecko. Płakałem kiedy Jannet spała i nie chciałem rozklejać się przy niej bo miałem być dla niej oparciem. Moje zamyślenia przerwały otwierające się drzwi. Zobaczyłem chłopaków tak samo jak oni mnie. Pobiegli do mnie od razu

- Co z nią?- zapytał Zayn a ja nie umiałem mu powiedzieć. To za bardzo mnie bolało

- Justin...?- George usiadł obok mnie ale nic nie powiedziałem

- Justin czy ona po...?- zaczął Rob ale szybko mu przerwałem

- Nie kończ... Nie mówcie tego ma głos- warknąłem starając się uspokoić. Chłopacy nic nie powiedzieli tylko wyraźnie posmutnieli

- Bardzo nam przykro stary- Zayn poklepał mnie po ramieniu. Chciałem mu powiedzieć, że mi jest kurwa bardziej przykro, ale nie miałem siły się z nim kłócić. Siedzieliśmy w ciszy i byłem wdzięczny bo nie chciałem żeby ktoś do mnie teraz mówił. Chciałem sam spiąć się i pocieszać Jannet bo wiem że będzie nam teraz bardzo trudno.

- Przepraszam- usłyszałem głos pielęgniarki. Popatrzyłem na nią smutnym wzrokiem.

- Może Pan iść do swojej dziewczyny- powiedziała posyłając współczujące spojrzenie. Czułem obecność chłopaków za sobą. Weszliśmy do sali w której znajdowała się tylko Jannet. Spała i wyglądała tak spokojnie. Usiadłem na krześle i chwyciłem ją za rękę. Pocałowałem każdy jej knykieć ręki a następnie zobaczyłem jak Jannet otwiera oczy. Bałem się tego momentu... Bałem się tego co będzie

Jannet

Obudziłam się w sali szpitalnej. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam moich przyjaciół i Justina. Kiedy przypomniałam sobie co się stało zanim przyjechalam do szpitala moje oczy zrobiły się wilgotne a parę sekund później nie umiałam opanować łez

- Zostawicie nas samych?- zapytał Justin zwracając się do chłopaków. Przyjacielem wyszli z sali ze smutkiem wymalowanym na twarzy. Kiedy zostaliśmy sami Justin usiadł na łóżko i wtulił mnie w swoje ciało. Oplotłam go rękami i wypłakiwałam się w jego rękaw

- Ciiii- pocałował mnie w czoło

- Przepraszam- wychlipałam bardziej zalewając się łzami

- Kochanie to nie Twoja wina- Justin chwycił moją twarz w dłonie patrząc na mnie

- Justin ja poroniłam! Nie jestem w ciąży, naszego dziecka już nie ma!- wpadłam w rozpacz. Zanim Justin zdarzył coś powiedzieć do sali wszedł lekarz

- Dzień dobry. Nazywam się Arthur Wersd i jestem Pani lekarzem- przestawił się ale nawet się na niego nie patrzyłam- Jak Pani się czuje?- zapytał a mi wzrosło ciśnienie

- A jakby Pan się czuł gdyby Pan stracił dziecko? Czuje się jak gówno! Może sobie to Pan zanotować- Justin wtulił mnie w siebie mocniej starając się mnie uspokoić

- Proszę Pani...- lekarz usiadł na krześle- Bardzo mi przykro z powodu starty ale musi Pani zrozumieć, że takie rzeczy się zdarzają. Ma Pani młody organizm, miała Pani dużo stresu i organizm tego nie wytrzymał.- powiedział

- Nie ma do już kurwa nie ma...- powiedziałam kręcąc głową. Nasze szczęście z Justinem trwało tak krótko...

- Zostanie Pani u nas na noc i jutro rano jeżeli wszystko będzie w porządku pojedzie Pani do domu. Lekarz wyszedł z sali zostawiając mnie samą z Justinem

Justin

- Kochanie, będzie dobrze. Zobaczysz, że jeszcze będziemy mieć Pattie i Davida. Musimy to zrozumieć, że już nie ma tego dziecka.- czułem jak Jannet trzęsie w moich ramionach - Pójdę po pielęgniarkę żeby dała Ci jakieś leki na uspokojenie dobrze?- chciałem wstać ale Jannet przytrzymała mnie

- Nie idź nigdzie proszę- wtuliła się we mnie znowu. Wyciągnąłem telefon i napisałem do Zayna aby poszukał pielęgniarki aby dała Jannet jakieś leki. Jakieś 3 minuty później pielęgniarka weszła do sali z kubkiem wody i lekami.

- Niech to Pani wypije. Dla Pana też mam. Proszę to Wam pomoże- kobieta była bardzo miła i widać było, że jest bardzo empatyczną osobą. Jannet nie chciała nic brać ale kiedy zobaczyła, że ja też je biorę zdecydowała też je zabrać. Miała zasnąć po tych lekach a ja dostałem słabsze. Nie chciałem spać. Chciałem mieć cały czas telefon przy sobie w razie gdyby Matthew dzwonił, że znalazł Ryana i mogę iść zabić go w największych męczarniach aby cierpiał tak bardzo jak bardzo my teraz cierpimy.

Parę minut później Jannet zasnęła a ja patrzyłem na nią chcąc być przy niej cały czas aby nie była sama kiedy się obudzi. Usłyszałem jak drzwi się otwierają a do sali wszedł Zayn

- Justin, chodź jedziemy do domu. Jannet będzie spała całą noc. Sama musisz odpocząć. Rozmawiałem z lekarzem i będą mieć ją cały czas na oku. Nic jej nie będzie.- chwycił mnie za ramię

- Zayn, wiesz co ja czuję?- zapytałem obracając się w jego stronę

- Domyślam się co czujesz- popatrzył na mnie ze współczuciem

- Zabije go, rozumiesz zabije- powiedziałem czując, że wszystkie emocje kumulują się w całość i wybuchne płaczem

- Chodź stary, musisz się położyć- powiedział pomagając mi wstać

- Ja tak bardzo kochałem to dziecko- powiedziałem i poczułem jak pierwsze krople wydostają się z moich oczu

- Wiem, ale na pewno będziecie mieć jeszcze dziecko Justin. Jesteście młodzi, najwyraźniej tak miało być. Jannet jest silna i wiem i ty też to wiesz, że Jannet sobie poradzi. Potrzebuje więcej czasu ale będzie dobrze. Ona Cię tak kocha, będzie starała się ogarnąć chociażby dla Ciebie- powiedział a ja zauważyłem, że nigdy nie rozmawiałem z nim w taki sposób

- Moje dziecko...- wybuchnąłem płaczem na co Zayn przytulił mnie tak po prostu. Nie potrzebowałem słów, potrzebowałem tylko obecności bliskich mi osób

- Chcesz jechać do rodziców? Dawno z nimi nie rozmawiałeś- stwierdził

- Nie chce..., nie teraz- powiedziałem i wróciłem do Jannet. Pocałowałem ją w czoło i wyszedłem z Zaynem z sali. Chłopacy czekali na nas w poczekalni. Chcieli coś powiedzieć ale kiedy zobaczyli, że jestem w rozsypce nic nie powiedzieli. Szedłem do samochodu chłopaków chcąc iść spać i nie myśleć o tym, że straciłem dziecko. Wiem, że zachowywałem się jak totalny mięczak, ale straciłem dziecko, które od razu pokochałem. Tak bardzo się cieszyłem, już przecież mieliśmy wybrane imię dla niego... A teraz? Teraz musimy się pogodzić, że tego już nie ma i musimy iść przez życie z myślą, że nasze dziecko nie żyje... Nawet nie poznało życia. A mogła to być córeczka podobna do Jannet i była by piękna, a mógł to być synek, który by chronił swoją dziewczynę tak samo jak ja. Wiem jedno...

RYAN JEST KURWA MARTWY.

D.E.T.R.O.I.T Love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz