- Jestem ci bardzo wdzięczny...
Słowa Yuuriego zmroziły krew w jego żyłach. Czy to już? Czy nadeszła w końcu ta chwila? Czy się nim znudził?
Właśnie tego typu pytania krążyłymu głowie. Strach przed utratą tej najważniejsze w życiu osoby przyprawiał o ból brzucha. Przecież tyle razem przeszli. Czy to naprawdę nic nie znaczyło? Wszystkie treningi, wspólne mieszkanie, a nawet każdy pocałunek. Czy były jedynie wytworem jego samotnego umysłu? Przecież przyjechał do niego, do odległego Petersburga, chociaż wcale nie musiał. Przecież po tamtym pamiętnym Grand Prix modli to wszystko zakończyć. Już w tamtej chwili ta myśl bolała. Teraz jednak czuł jakby jego serce rozpadało się na kawałki.
Nie był w stanie wyobrazić sobie bez niego życia, bez człowieka, dla którego zabiło jego puste, skostniałe przed laty serce. W piersiach czuł ból, a tęsknota dławiła w gardle. Co miał odpowiedzieć? Jak zatrzymać go przy sobie? Nie chciał aby to wszystko się skończyło. Właśnie teraz, kiedy wszystko zdawało się iść ku lepszemu. Mając przy sobie tą wspaniałą istotę i planując wspólną przyszłość.
Pod powiekami czuł nieprzyjemne pieczenie. Nie chciał po raz kolejny pokazywać się ze słabszej strony, chciał być dla niego silny, chciał być wsparciem. Przy nim jednak, tym uroczym Japończyku, bywał zupełnie bezradny i postępował wbrew swoim postanowieniom. Przy nim był sobą. Tym którego nie pokazywał innym. Tym zwyczajnym, słabszym i mniej pewnym siebie mężczyzną, lgnącym do ukochanej osoby.
Czyżby się domyślił? Czyżby w jakiś niezrozumiały dla niego sposób dowiedział się, że chciał go ukryć przed światem? Pojął, że chciał go zmonopolizować, zdobyć dla siebie wszystkie jego myśli, każde uczucie i każdą przeżytą minutę. Wiedział, że nie powinien tak postępować. Powinien dać mu więcej przestrzeni. Powinien pozwolić na samotne treningi i spotkania z pozostałymi członkami sportowego klubu. On jednak nie potrafił tego ofiarować. Zachłannie zagarnął każdą sekundę traktując ją jak bezcenny skarb.
Może o to chodziło? Powinien go za to przeprosić? Tylko czy to wystarczy? Czy nie powinien obiecać czegoś więcej? Był pewien, że powinien naprawić swoje błędy, że musiałby obiecać, iż nie będzie już więcej postępować w ten sposób. Nie był jednak w stanie wypuścić tej idealnej istoty ze swoich rąk. Jednak jaka inna rzecz mogłaby przekonać tego uroczego mężczyznę. W końcu nic nie wydawało się odpowiednie. Dla swojego kochanego złota powinien się starać uchylić nieba, a nie przepraszać za bycie zachłannym i bezsprzecznie w nim zakochanym.
Niespodziewanie brunet uśmiechnął się szeroko i wyciągnął zza pleców małe opakowane w czerwony papier pudełeczko. Biała kokarda którą było obwiązane lśniła w półmroku wieczoru równie mocno co nieśmiały uśmiech trzymającego je chłopaka.
-... za wszystko Victor. Dlatego chcę ci to dać. - Wykonując lekki ukłon wysunął dłonie w jego kierunku.
Mężczyzna nie spodziewał się takiego obrotu wydarzeń. Prezent? Czym sobie na niego zasłużył? Zapomniał o jakiejś okazji, jakimś wydarzeniu, jakimś święcie? Nie pamiętał aby w okolicy zimnego lutego obchodzili jakąś rocznicę.
Uchwycił pudełko w obie dłonie starając się powtórzyć wjazd Japończya. Chociaż nie miał pojęcia z jakiej okazji otrzymywał podarunek nie chciał urazić chłopaka swoją niewiedzą.
Niewielki prezent nie okazał się jakoś szczególnie ciężki co wzmogło w nim ciekawość w sprawie okazji z jakiej otrzymywał tak niespodziewany prezent.
- Yuuri, ale... z jakiej to okazji.
W oczach lśniły mu łzy. Nienaturalnie płaczliwy głos wprawiał go w zakłopotanie, co starał się na prędce naprawić chrząkając cicho. Wspomniany, pokręcił jedynie z politowaniem głową.
- Victor - powiedział spokojnie i jakby trochę karcąco - otwórz a zrozumiesz.
Delikatnie uchwycił końcówkę białej wstęgi pociągając ją i uwalniając od niej opakowanie. Z papierem nie obszedł się już jednak tak delikatnie. Rozerwał go z jednej strony, wyciągając białe kartonowe opakowanie. Coraz silniej odczuwał kłębiącą się w nim ciekawość na temat zawartości otrzymanego prezentu.
Po raz ostatni spojrzał w oczy swojego towarzyszą. Kiedy usunął ostatnią przeszkodę przed poznaniem zawartości poczuł chęć zapadnięcie się pod ziemię.
Na błękitnym materiale, jakim wyłożone było wnętrze pudełka, znajdowało się pojedyncze czekoladowe serduszko. Wykonany prawdopodobnie własnoręcznie, przez siedzącego przed nim chłopaka, napis uświadomił go, że zapomniał chyba o najważniejszym świecie. Święto zakochanych.
- Szczęśliwych walentynek. - przeczytal szeptem.
Jak mógł zapomnieć, nic nie przygotować. To właśnie dla niego brunet miał być tym najważniejszym skarbem. To on powinien dzisiaj siedzieć przed tym chłopakiem ofiarując mu coś wspaniałego. Tym razem, dzięki swojej wspaniałej pamięci, to on został zaskoczony.
- Tak bardzo cię przepraszam Yuuri. Nie wiem jak mogłem zapomnieć.
- Wiem Vitja - Chłopak uśmiechnął się szeroko przysuwając do niego na kanapie. - wlasnie dlatego przygotowanie tej niespodzianki sprawiło mi jeszcze więcej radości. W końcu to zazwyczaj ty mnie czymś zaskakujesz.
Wspomniany Rosjanin uśmiechnął się szeroko, odstawił na stolik trzymany prezent, po czym objął mocno siedzącego obok brunetka. Pomimo wcześniejszych rozmyślań to ogromne szczęście płynące wprost z jego serca.
- Bardzo ci dziękuję ta niespodzianka to najwspanialszy prezent. Ja też życzę ci radosnych walentyne i przepraszam, że nic dla ciebie nie mam. - Uśmiechnął się czule do chłopaka całując go lekko.
- Wiesz Viktor tak naprawdę, to ty jesteś dla mnie najwspanialszym walentynkowym prezentem.***
P. S.
Nie spodziewałam się, że opowiadanie na ten challenge w ogóle się ukaże. 7 lat przerwy od pisania to jednak trochę dużo. Dlatego tak bardzo cieszę się, że udało mi się napisać choć tego krótkiego oneshota.
Jeśli więc zobaczy ktoś jakieś błędy niech nie omieszka się mnie poprawić. Rozdział był sprawdzany wyłącznie przeze mnie, dlatego też mogłam czegoś nie zauważyć.
CZYTASZ
Valentine Challenge 2019 - Zapominajac o najważniejszym.
FanfictionDziabarowy Challenge: "Jestem ci bardzo wdzięczny."