5

5.7K 456 115
                                    

Zabiję go takie myśli miałem przez całą drogę do szkoły. Nie dość, że będę musiał wyjaśnić wszystko z chłopakami to do tego wszystkiego ten dzieciak zrobił mi malinkę. Nie wiem nawet kiedy, zobaczyłem ją dopiero rano i od tamtego momentu nie mogę sobie przypomnieć takiej sytuacji. Choćbym nie wiem jak się starał - pustka. 

Udałem się najpierw za szkołę, ponieważ tam zawsze przesiadywaliśmy, więc liczyłem, że i tym razem chłopcy tam będą. Tak jak bardzo nie chciałem dopuszczać do tej konfrontacji - tak wiedziałem, że nie ma sensu uciekać. Zamiast przedłużać wolę to załatwić od razu. Ale właściwie co? Co ja mam im powiedzieć? Szedłem tam bez żadnego planu, żadnego irracjonalnego wyjaśnienia. 

- O boże Yoongi! - pierwszy zauważył mnie Jin, który od razu do mnie podbiegł, a reszta skierowała na mnie swój wzrok i po chwili również zaczęła się zbliżać. Widziałem minę Kooka, która wyrażała zdenerwowanie, jak i ból w jednym. - Bardzo Cię boli? - złapał mnie za ramię, a ja udając, że nie wiem o co mu chodzi pokręciłem przecząco głową. Bolało jak cholera. 

- Co to ma być? - wtrącił Hoseok wskazując na znak na mojej szyji. Cholera, jednak nie udało mi się tego dobrze zakryć. Nie odpowiadałem mu dłuższą chwilę. Wszyscy przyglądali się mi ze zmarszczonymi brwiami i zastanowieniem na twarzach. 

- Pewnie ten blondynek mu zrobił. - zauważył Namjoon, a wszyscy spojrzeli automatycznie na niego. Spiąłem się, skąd on mógł to wiedzieć? Nim zdążyłem zaprzeczyć, Kook zabrał głos.

- Boże, Yoongi trzeba było mówić, że ten dzieciak jest twój, przecież bym go nie tknął. - podszedł do mnie i mimo, że mówił wiarygodnie, wiedziałem, że coś tu nie gra. - Przepraszam za wczoraj. Zbyt mnie poniosło. - zmarszczyłem brwi.

- Jasne, mnie też poniosło. - założyłem ręce na piersi. - Ale ten dzieciak nie jest mój, my nigdy...

- Nie musisz przed nami udawać. - Jin spojrzał na mnie zrozumiale, a ja znów zmarszczyłem brwi. Przecież nic mnie nie łączy z tym dzieciakiem. Po za kilkoma pocałunkami i spotkaniem w sobotę, ale to nie ważne. - W sumie to dobrze! Nareszcie będę miał z kim pogadać na temat związków bo z tymi dwoma się nie da! - uśmiechnął się szeroko, a Kook z Hobim zrobili zniesmaczone miny.

- Kiedy my nie jesteśmy razem. - podkreśliłem każde słowo tak, aby zrozumieli, ale oni nie chcieli mnie słuchać. 

- O patrz, twój chłopiec. - oblał mnie zimny pot i powoli obróciłem się zauważając wyżej wymienionego. Powróciłem szybko jednak wzrokiem do nich i wzruszyłem ramionami. - E, blondi! - Namjoon krzyknął do niego i wskazał mu, aby tu podszedł.

- Co ty odpierdalasz? - zbliżyłem się do niego i spytałem szybko.

- Pogadamy sobie z nim. - zaprzeczyłem szybko głową, dając mu znak, żeby tego nie robił, ale zamiast tego, on złapał mnie za ramię, przez co stałem obok niego i widziałem, że Jimin podszedł do nas niepewnie ze zmarszczonymi brwiami, patrząc chwilowo na mnie z zapytaniem na twarzy. Ja jedynie wzruszyłem ramionami i zrobiłem przepraszającą minę. - Co Cię łączy z Yoongim? - spytał Joon, a ja patrzyłem to na nich, to na niego. Nie wiedziałem, czego się spodziewać po tym dzieciaku, ale odpowiedź jaką im dał mimo wszystko mnie zdziwiła.

- Co ma mnie z nim łączyć? - zmarszczył brwi. - My się nawet nie znamy. - aktorem jest świetnym, muszę mu to przyznać. - Nie wiem w jakie gierki się bawicie, ale mnie i jego - wskazał na mnie. - Nigdy nic nie będzie łączyć. - wypowiedział to wszystko tak naturalnie, tak prawdziwie, że przez chwilę nawet ja zacząłem się zastanawiać czy wszystko co wydarzyło się wcześniej to nie był jedynie wytwór mojej wyobraźni. Po zakończeniu swojej wypowiedzi odszedł szybko, a moja mina stała się nagle tak smutna, że chyba nawet chłopcy zauważyli, że coś tu nie gra.

Pierwszy strzał padł. 



➵➵➵

Jak tam wasze walentynki?

seemingly • yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz